Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 11.

Detektyw wbiegł po schodach na piętro gdzie znajdowała się sypialnia którą aktualnie zajmował wraz z Watsonem. 

- John ! Chyba coś znalazłem ! 

- Mianowicie ? - zza drzwi łazienki wyszedł doktor, oparł się o futrynę i uważnie wpatrywał się w swojego przyjaciela. 

John nie chciał słuchać Holmesa, wręcz pragnął ten jeden raz zacząć krzyczeć i domagać się odpowiedzi na jego pytanie, wyjaśnienia tego co usłyszał jednak coś go przed tym powstrzymywało. 

Brunet wpatrywał się w towarzysza z zamkniętymi ustami, po paru sekundach głuchej ciszy zapytał:

- Coś się stało ?

" Tak stało się ! " chciał odkrzyknąć w odpowiedzi jednak skłonił się tylko do oszczędnego:

- Nie, nic. 

Sherlock nie próbując drążyć tematu (co z jego strony okazało się wręcz cudem) wszedł do sypialni za blondynem i usiadł na kanapie co spowodowało wzbicie się w górę kilku drobinek kurzu. 

- O co chciałeś zapytać ? - skierował się w stronę detektywa John wyraźnie przytłoczony jego obecnością, czuł jednak że gdziekolwiek nie pójdzie Sherlock pójdzie za nim co było raczej kiepską zamianą ról nisz czymś przyjemnym. 

- Kto powiedział że chciałem o coś zapytać ? - odparł mężczyzna chwytając w dłoń pilot od telewizora. 

- Chciałeś - wyrzucił w powietrze blondyn i wyszedł z pokoju zabierając z szafki kluczyki od samochodu.

- Zrobię herbatę - skłamał chowając je do kieszeni. 

- Jedziesz po nią do miasta ? Zabieram się z tobą ! - brunet zbiegł po schodach za towarzyszem nakładając na siebie swój płaszcz. 

- Nie jedziesz - John odwrócił się w kierunku detektywa napotykając jego uciekający od spojrzenia mu w oczy wzrok. 

"Czyżby techniki aktorskie profesjonalisty zawodziły ?"

- Słucham ? - mężczyzna z niedowierzaniem potrząsnął nieco głową - John nie wygłupiaj się oczywiście że jadę...

- Nie jedziesz ! - powtórzył blondyn bardziej stanowczo co sprawiło że detektyw automatycznie cofnął dłoń od klamki drzwi wejściowych. 

- Słyszałeś ? - Sherlock zrobił dwa kroki w tył.

- Nie jestem głuchy - odparł lekarz wypowiadając wyraźnie każde słowo. 

- John ja... - Holmes podjął próbę wytłumaczenia się przyjacielowi. 

- Dziękuję za nocleg Nadio - blondyn uśmiechnął się do niczego nie spodziewającej się kobiety której najwyraźniej drzemkę przerwała wymiana zdań mężczyzn. 

- Nie dramatyzuj John - detektyw zdawał się powstrzymywać od uśmiechu. 

- Ja dramatyzuję ?! - krzyknął w ich stronę Watson - Co to był za cyrk ?! 

- John my tylko chcieliśmy ... - Nadia próbowała załagodzić sytuację. 

-Chcieliście co ?! - przyjaciel Holmesa nie miał ochoty słuchać jakichkolwiek wyjaśnień. 

Wyszedł z mieszkania trzaskając drzwiami, wsiadł do samochodu i odpalił silnik, przycisnął pedał gazu i z piskiem opon opuścił teren dworu mijając po drodze drogi samochód  który (jak się później domyślił) należał do prawdziwego właściciela domu. 


***********************************************************************************************

No i kolejny rozdział za nami :D 

Piszcie w komentarzach jak wam się podoba :)

DZIĘKUJĘ Z 1K WYŚWIETLEŃ JESTEŚCIE CUDOWNI !!!


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro