Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 10.

- Co myślisz o tej sprawie ? - John szedł za detektywem który przyglądał się uważnie każdemu centymetrowi kamiennej drogi prowadzącej do dworu klijętki. 

- Nic nie myślę - brunet skierował się w kierunku jednego z drzew rosnących przy drodze. 

Doktor podszedł do niego i odszukał wzrokiem czegoś co mogło zwrócić uwagę jego przyjaciela. 

Na wystającej gałęzi znajdował się kawałek rozdartej tkaniny, Sherlock sięgnął po materiał i nie oglądając go nawet upchnął w kieszeni płaszcza. 

- Czy to nie zniszczy potencjalnych odcisków palców czy czegoś takiego ? - zapytał blondyn marszcząc brwi i spoglądając na mężczyznę. 

Sherlock nie odpowiadając na jego pytanie skierował się z powrotem w kierunku "pałacyku" Kate. 

- Banalne i prymitywne - wymamrotał pod nosem wchodząc do domu. Właścicielka domu wyszła z kuchni z trzema filiżankami kawy. 

- Dobrze że panowie już są - odparła i postawiła tacę na ławie w salonie. 

- Zaraz zrobię coś do jedzenia pewnie są panowie głodni - dodała i z powrotem zniknęła za drzwiami kuchni. 

- Ja dziękuję - odparł John i skierował się na górę do sypialni, usiadł na łóżku i odetchnął głęboko. 

Nie rozumiał zachowania Sherlocka a cała ta sprawa wydała mu się nie spójna i mało ambitna dla detektywa. Blondyn skierował się w stronę łazienki i odkręcił wodę w wannie, przypomniał sobie o tym że Katie mówiła że zanim z kranu poleje się ciepła woda trzeba trochę poczekać, John nie chcąc tracić czasu skierował się z powrotem do pokoju biorąc z szafki ręcznik i ubrania na zmianę. Wychodząc z pokoju usłyszał podniesione głosy Sherlocka i kobiety. 

- Proszę cię co to było ? Skrawek materiału na drzewie ? Skąd ty to wzięłaś z jakiegoś słabego kryminału ? 

- Staram się Sherlocku nie jestem geniuszem zbrodni tylko kelnerką obskurnego baru ! 

- Nadia płace ci za to żebyś udawała moją klijętkę postaraj się chociaż trochę i nie podnoś głosu. 

- Staram się ! Poza tym właściciel domu wraca za trzy dni nie mam zamiaru tłumaczyć się mu dlaczego w jego domu znajduję się dwóch obcych mu facetów - odparła kobieta nieco ciszej. 

- Załatwię to - zapewnił ją Sherlock. 

John stał jak wryty nie rozumiejąc ani słowa z ich rozmowy, zaczął analizować ich wypowiedzi gdy usłyszał kroki przyjaciela kierujące się w jego kierunku. Blondyn pospiesznie skierował się do łazienki i zamknął się w niej na klucz, rezygnując z gorącej kąpieli zakręcił wodę i przysiadł na skraju wanny. 

- Co jest do cholery ? - jego pytanie rozpłynęło się w powietrzu. A odpowiedz na nie znał nie kto inny jak Sherlock Holmes. 

********************************************************************************************

Po długiej przerwie przyszedł czas na kolejny rozdział ! 

Wiem wiem że krótki ale się poprawię (przynajmniej mam taką nadzieję). 

Zachęcam do komentowania ! 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro