Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

06. Oferta

Shori: Witajcie! Dziś rozdział trochę krótszy, ale zdecydowanie się w nim trochę dzieje ;) Miłej lektury!


Kiedy obaj zbliżyli się do kanap, Yoongi jednak zmienił zdanie. Wszystko obstawiające siedzenia dziewczyny wyglądały w najgorszym wypadku jak modelki albo celebrytki. Zwłaszcza wzrok przykuwała niewysoka, konwencjonalnie piękna omega o długich, falowanych blond włosach, ubrana w zwiewną białą sukienkę, która nie bardzo pasowała na szaloną domówkę i czarnowłosa kobieta o karmelowobrązowym odcieniu skóry, której wyzywający strój i wyróżniające się na tle innych Koreanek rysy twarzy pozwalały mocno odcinać się od tła. Beta zauważyła też wśród zgromadzonych współlokatorkę Jimina – Jisoo.

— Jiminnie! — Blondynka w białej sukience zerwała się z miejsca, żeby móc zamknąć Jimina w ciasnym, powitalnym uścisku. — Jak ja dawno cię nie widziałam na żadnej imprezie! Dobrze się trzymasz?

Jimin odpowiedział drugiej omedze pięknym uśmiechem.

— Tak, lepiej niż kiedykolwiek. Dziękuję za troskę, Yongsun-noona.

— Zawsze taki uprzejmy — zachichotała Yongsun, łapiąc Jimina za dłoń i ciągnąc w stronę kanap. — Usiądź z nami, Jiminnie! Musimy nadrobić stracony czas! — Yongsun skończyła już studia, ale mimo wszystko od czasu do czasu pojawiała się na imprezach Jacksona, żeby spędzić czas ze swoimi młodszymi przyjaciółmi.

Jimin zaparł się nogami.

— Wiesz co, noona, jestem tu z moim chłopakiem... — Rzucił Yoongiemu znaczące spojrzenie. — Nie chciałbym go zostawiać samego. Czy znalazłoby się miejsce dla nas obu? — spytał ze słodkim, proszącym wyrazem twarzy. Nikt o zdrowych zmysłach nie umiałby się mu oprzeć.

Yongsun spojrzała za siebie, próbując wypatrzyć dostatecznie dużo wolnego miejsca, w które dwójka mężczyzn mogłaby się wpasować, ale kanapy były niemalże całkowicie wypełnione.

— Widzę tylko jedno wolne miejsce, o tam — wskazała palcem. — Ale nie wiem, czy zmieścicie się tam obaj...

— To nie będzie problem. Chodź, hyung. — Poprowadził Yoongiego do wolnego skrawka kanapy, popchnął go delikatnie, wyraźnie dając mu do zrozumienia, żeby usiadł, a gdy starszy już to zrobił, sam wpakował mu się na kolana, rozsiadając się wygodnie.

Siedzieli teraz pomiędzy Yongsun, a tą niesamowicie zmysłowo wyglądającą kobietą o czarnych włosach i karmelowobrązowej skórze. Wystarczyło zerknięcie na jej twarz, żeby Yoongi zauważył, że również była betą. Powiedzenie, że czuł się niekomfortowo byłoby niedopowiedzeniem. Przynajmniej Jimin zakrywał go w większości i dziewczynom ciężej było się na niego gapić.

To jest, do momentu aż onieśmielająca kobieta nie zwróciła się do Yoongiego, gdy Jimin zajęty był rozmową z Yongsun.

— Więc jesteś nowym chłopakiem Jimina. Długo jesteście razem? — spytała, a jej głęboki, mruczący ton idealnie dopełniał jej zmysłowego wizerunku.

— Um... oficjalnie jesteśmy razem niecały miesiąc. — Jego głos, jak zawsze gdy się stresował, zrobił się płaski i bez wyrazu, tak jak jego mina. — Jestem Min Yoongi.

— To wiem. Trudno być kobietą na tym uniwersytecie i uniknąć miliona plotek na wasz temat — zaśmiała się cicho. — Jestem Ahn Hyejin. I powinnam nazywać cię oppa, bo jesteś starszy ode mnie.

Yoongiemu prawie opadła szczęka. W życiu by nie pomyślał, że Hyejin jest młodsza od niego. Wyglądała niesamowicie dojrzale, jakby skończyła już szkołę, tak samo jak Yongsun.

— Miło cię poznać. — Wyszło sucho jak papier ścierny. Yoongi odchrząknął, próbując złagodzić swój ton. — Też przyjaźnisz się z Jiminem?

— Nie powiedziałabym, że się z nim przyjaźnię, nie tak, jak Yongsun-unnie. Kolegujemy się. Ciężko go nie lubić, jest taki słodki, prawda?

Brunet skinął entuzjastycznie głową.

— Tak, Jiminnie jest... niesamowity. Nigdy nie sądziłem, że ktoś taki jak on mógłby zwrócić na mnie uwagę... — W tym samym momencie Jimin wybuchł śmiechem na żart jednej z pozostałych dziewcząt na kanapie i Yoongi musiał mocniej chwycić jego talię, żeby młodszy nie zsunął mu się z kolan.

Hyejin nachyliła się bliżej niego, żeby usłyszał ją przez głośną muzykę i rozmowy.

— Jimin przeżył wiele zawodów miłosnych w ciągu kilku lat. Alfy, z którymi się umawiał w większej mierze chciały go po prostu wykorzystać, bo – nie oszukujmy się – jest niesamowicie piękny. I to zwykle one o niego zabiegały, nie na odwrót. Więc jeśli z jego strony wszystko wyszło musi myśleć o tobie poważnie, oppa.

Yoongi znów poczuł, że pieką go uszy. Miał nadzieję, że w przydymionym świetle salonu nie widać wpełzającego mu na szyję rumieńca.

— Mam nadzieję. Ja... ja myślę o nim poważnie. — Nie wiedział co go skłoniło do rozmowy o uczuciach z zupełnie obcą osobą, ale Hyejin, pomimo swojego onieśmielającego wyglądu, wydawała się po prostu emanować ciepłem, zrozumieniem i komfortem. Bardziej jak omega, niż beta. A może właśnie dlatego, że była betą Yoongi czuł się z nią tak swobodnie.

Kobieta uśmiechnęła się do niego lekko na te słowa.

— To dobrze. Wystarczy mu już szaleństw. Czas, żeby trochę się ustatkował, a ty wydajesz się do tego idealny, oppa.

Na tym ich rozmowa się zakończyła, bo Jimin wreszcie odwrócił uwagę od przyjaciółek i postanowił przedstawić im Yoongiego. Beta miała ochotę zapaść się pod ziemię, albo chociaż schować pod kanapą, kiedy wszystkie te piękne dziewczyny wbiły w nią zaciekawione spojrzenia. Zadały im kilka pytań, podobnych do tych, które zadała Hyejin – jak się poznali, ile są już razem i czy mają już jakieś plany na przyszłość. To trzecie pytanie było nieco śliskie, bo właściwie ani Yoongi, ani Jimin nie rozmawiali jeszcze o przyszłości. Byli ze sobą zdecydowanie za krótko. Ale ostatecznie wszystkie dziewczęta były miłe i uprzejme, nie próbując wyciągać z nich odpowiedzi na jakieś krępujące pytania.

Jimin przedstawił je wszystkie swojemu chłopakowi po kolei. Od lewej siedziała Jeon Somi, która – ku wielkiemu zaskoczeniu Yoongiego – była młodszą siostrą Jeongguka oraz omegą (i oczywiście doskonale znała Jimina całe swoje życie), potem była Jung Wheein, najlepsza przyjaciółka Hyejin, obie były w tym samym wieku i obie studiowały Historię Sztuki, następna z kolei była oczywiście Kim Yongsun, za nią młodziutka, nieprzedstawiona jeszcze Woonyoung, która, jak się okazało, była przyrodnią siostrą Jacksona. Na przeciwległym końcu kanapy siedziały jeszcze Jisoo wraz z Lalisą, która była studentką z wymiany z Tajlandii i raczej niewiele się udzielała.

Yoongi i Jimin posiedzieli z nimi chwilę, a potem Jimin wyciągnął go na parkiet. Beta zgodziła się na to jedynie dlatego, że po prostu nie potrafiła odmówić Jiminowi, zwłaszcza kiedy ten robił te przeurocze, szczenięce oczka. Z Yoongiego tancerz był żaden, ale z Jiminem jakoś wszystko wydawało się łatwiejsze. Zwłaszcza, kiedy przycisnął się do niego niemal całą długością ciała i kołysał kusząco biodrami. Dłonie starszego znalazły się na nich właściwie bez udziału jego mózgu, a ostatecznie skończyło się na tym, że obaj obściskiwali się w jednym z zacienionych kątów wielkiego pokoju, nie przejmując się za bardzo czy ktoś ich widział.

Tamtej nocy ostatecznie skończyli w pokoju Yoongiego, trochę pijani i trochę napaleni na siebie, ale na tyle przy zdrowych zmysłach, żeby po prostu wykąpać się i ścisnąć razem w jednoosobowym łóżku pod kołdrą. Całowali się jeszcze trochę, nim zasnęli, tonąc w swoich zapachach.

Namjoon sam wrócił tamtej nocy późno do pokoju i zastał swojego współlokatora i względnie nieznajomą omegę tulących się do siebie. Mimowolnie uśmiechnął się na ten widok. Mimo że on i Yoongi nie byli zbyt blisko, alfa wiedziała, że starszy jest dość samotny i zamknięty w sobie. Cieszył się więc, że Yoongi znalazł wreszcie kogoś, z kim mógłby być blisko na tym kampusie.


×


Minęło kilka tygodni i związek Jimina i Yoongiego kwitł w najlepsze. Z dnia nadzień czuli się sobie jeszcze bliżsi niż wcześniej, rozmawiali o wszystkim i o niczym, spędzali razem czas, kiedy tylko mogli, a Jimin stał się po imprezie stałym, nocnym gościem w pokoju Yoongiego i Namjoona. Beta spytała wcześniej współlokatora, czy mu to przeszkadza, ale Namjoon z uspokajającym uśmiechem powiedział, że jeśli tylko razem śpią to nie miał nic przeciwko. Tak więc Yoongi mógł każdej nocy tulić swojego chłopaka i wdychać jego uzależniający, truskawkowo-migdałowy zapach.

Plotki o ich związku nieco się uspokoiły, gdy ludzie zauważyli, że żaden z nich nie zamierza niczego ukrywać. Trzymali się publicznie za ręce, dawali sobie buziaki, przytulali się i podczas przerw między zajęciami łatwiej było ich zobaczyć razem, niż osobno. Jeongguk i Taehyung też zdawali się akceptować Yoongiego. Jimin założył dla ich czwórki wspólny chat na KakaoTalk, gdzie często wysyłali sobie memy i nabijali się z siebie nawzajem. Dwójka alf okazała się bardzo pocieszna przy bliższym poznaniu.

Wszystko zdawało się układać i iść w dobrym kierunku... co naturalnie musiało prowadzić do jakiejś katastrofy, było za spokojnie.

Pewnego kwietniowego wieczoru Yoongi skończył swoją zmianę w burgerowni i kierował się w stronę kampusu. Jego włosy okropnie śmierdziały olejem i frytkami, potrzebował prysznica w trybie natychmiastowym. Po drodze marudził o tym trochę Jiminowi na ich wspólnym chacie, a Jimin jak zawsze pocieszał go, wysyłając wiele uroczych naklejek z serduszkami.

Beta była tak zapatrzona w telefon, że nie zauważyła czarnego samochodu, który śledził ją już od kilku minut.

Yoongi zauważył, że coś jest nie tak dopiero, gdy auto zatrzymało się tuż przed nim, a otwierające się drzwi zablokowały mu drogę. Uniósł wzrok znad ekranu, maksymalnie zmieszany.

— Co jest-

— Min Yoongi-ssi? — Mężczyzna, który wychylił głowę z wnętrza pojazdu zwrócił się do niego przyjaznym, uprzejmym tonem, ale coś w jego szkarłatnych oczach sprawiało, że Yoongi chciał odwrócić się i uciec. — Czy dobrze trafiłem? Jesteś Min Yoongi-ssi?

— Tak, to ja... — odparł zdezorientowany brunet, cofając się o krok, żeby odsunąć się od strefy promieniowania dominacji alfy. Szczerze mówiąc, nie bardzo lubił przebywać w pobliżu alf, jedynymi wyjątkami byli przyjaciele Jimina, bo byli młodsi od niego oraz jego współlokator, który był na tyle dojrzały i spokojny, żeby nie rzucać swoją dominacją w kogo popadnie.

— Zapraszam cię zatem na przejażdżkę, musimy o czymś porozmawiać. — Uśmiech alfy nadal była bardzo uprzejmy i nadal sprawiał, że Yoongi był niesamowicie niespokojny.

— Przepraszam pana najmocniej, ale ja pana nie znam. Więc nie sądzę, że mamy sobie cokolwiek do powiedzenia — odpowiedział Yoongi płasko i już miał wyminąć otwarte drzwi, kiedy został mocno chwycony za przedramię przez chłodne palce. Wzdrygnął się i spojrzał na nieznajomego.

Uśmiech alfy zrobił się ostrzejszy, już nie tak uprzejmy, bardziej groźny.

— To nie była prośba. Wsiadaj, młody człowieku i nie rób mi więcej kłopotów, niż narobiłeś już do tej pory. — Uprzejmy ton zniknął, a zamiast niego pojawiło się wypełnione dominacją warknięcie.

Yoongi poczuł jak jego ciało porusza się wbrew jego woli. Ta alfa miała naprawdę duży poziom dominacji, jeśli mogła zmusić tak silną betę jak Yoongi do posłuszeństwa. Prawie się to nie zdarzało. W Korei zabronione prawem było jedynie przymuszanie do czegokolwiek omeg za pomocą dominacji. O betach jednak nikt za bardzo pod tym względem nie myślał, więc nic ich nie chroniło przed takim traktowaniem.

Kiedy siedział już na tylnym siedzeniu samochodu obok nieznajomego, a drzwi zostały mocno zatrzaśnięte, kierowca ruszył, dołączając do sznura pojazdów, jadących w stronę skrzyżowania na rogu kampusu.

— Min Yoongi-ssi. — Alfa powróciła do uprzejmego tonu, jakby wcale przed chwilą nie zmusiła Yoongiego do czegoś wbrew jego woli. — Nazywam się Park Junwoo i jestem dyrektorem generalnym firmy Jupiter, a także ojcem Park Jimina.

Ostatnie słowa wgniotły bruneta w fotel, a złote oczy rozszerzyły się w szoku. To był ojciec Jimina? Cóż, z pewnością wyglądał jak biznesmen – drogi, skrojony na miarę garnitur i zaczesane schludnie ciemne włosy mówiły same za siebie.

— Em... miło mi poznać? — wypalił Yoongi bezmyślnie. Co innego miał powiedzieć? „Człowieku, jesteś jakiś chory, porywając niewinnych ludzi z ulicy"?

Na szczęście pan Park postanowił zignorować tę niezręczną odpowiedź.

— Widzisz, młody człowieku, chciałem się z tobą spotkać już od jakiegoś czasu. Niestety, Jimin, nie wiedzieć czemu, bardzo mi to utrudniał. Wydaje się względem ciebie bardzo ochronny, co nie jest raczej cechą typowej omegi. Z tego, co udało mi się dowiedzieć zrozumiałem, że jesteście w jakiegoś rodzaju związku, zgadza się?

Yoongi przez chwilę wahał się, czy odpowiadać, ale potem pomyślał, że przecież jeśli tego nie zrobi alfa po prostu go do tego zmusi, więc wyszłoby na to samo.

— Tak, jesteśmy razem — odparł tylko płytko.

— Powiedziałbym, że „razem" to trochę zbyt mocne określenie. Nie jesteście zaręczeni, prawda? Zatem nie jest to nic poważnego. Chciałbym więc spytać, co by było dla ciebie wystarczająco pożądane, żeby to zakończyć. Pieniądze? Dobra posada po studiach?

Oczy Yoongiego zrobiły się jeszcze większe. Nie rozumiał do czego mężczyzna zmierzał.

— Słucham?

— Czego byś chciał w zamian za zostawienie Jimina w spokoju?

Przez chwilę beta przetwarzała słowa biznesmena, a kiedy wreszcie pojęła dokąd ta rozmowa zmierzała i co się w ogóle działo, poczuła ogromne, straszne wręcz w swojej wielkości obrzydzenie osobą Park Junwoo. Czy ten człowiek naprawdę chciał Yoongiego przekupić, żeby zerwał z jego synem? Kto robił takie rzeczy? Czy coś takiego nie miało miejsca tylko w głupich książkach dla nastolatek? Yoongi poczuł, że robi mu się nie dobrze.

— Z całym szacunkiem, panie Park — głos Yoongiego zrobił się niski, niemal warczał — ale nie zamierzam zostawiać Jimina w zamian za jakiekolwiek dobra materialne.

Park Junwoo prychnął na jego słowa lekceważąco.

— Min Yoongi-ssi, obaj wiemy, że kręcisz się przy nim tylko dlatego, że nie możesz się oprzeć jego urodzie, jak każda alfa przed tobą. Niestety, ani ty, ani żaden z nich nie byliście warci czasu ani uczuć mojego syna. Jimina stać na o wiele więcej, po prostu jest uparty i nie chce słuchać, gdy ludzie starsi i mądrzejsi od niego dają mu dobre rady.

Yoongi czuł jak gniew bulgocze w nim coraz bardziej z każdym kolejnym słowem alfy. Co za pieprzony, arogancki skurwiel!

— Implikuje pan, że jestem mniej warty tylko dlatego, że moja rodzina nie ma tyle pieniędzy, co pańska? — Mimo gotującej się w nim złości, głos Yoongiego pozostał idealnie równy i bez wyrazu.

— Młody człowieku, osoba, która poślubi Jimina zostanie spadkobiercą dużej działalności gospodarczej. Nie każdy się do tego nadaje i nie każdy jest tego godzien. Jimin jest jeszcze za młody, żeby to zrozumieć i buntuje się poprzez umawianie z osobnikami takimi, jak ty, którzy nigdy nie będą w stanie zająć tej pozycji.

Czyli ten mężczyzna naprawdę myślał, że Yoongi jest jedynie kurzem pod jego butami. I do tego, jeśli beta dobrze zrozumiała, przeprowadzał podobną rozmowę z poprzednimi chłopakami Jimina, oferując im pieniądze, albo dobrze płatne posady w zamian za zerwanie z Jiminem po to, by rodzice mogli wpychać go w ramiona wybranego przez nich kandydata na partnera dla ich syna. Yoongi miał ochotę naprawdę zwymiotować.

— Panie Park, teraz to ja panu muszę coś wyjaśnić. — Głos Yoongiego nie był agresywny, ale przez budującą się w jego klatce piersiowej furię stał się bardzo ostry. Podobnie jak jego oczy, które przypominały teraz bardziej dwa złote sztylety. — Nieważne co mi pan powie czy co mi pan zaoferuje, nie zamierzam zostawiać Jimina. Jestem z nim dlatego, że cenię go jako osobę, a nie po to, by mieć z tego jakieś korzyści. Nie obchodzi mnie też stołek CEO w pana cudownej, drogiej firmie. Jeśli Jimin tego nie zechce, nie odejdę. Myślę o nim na poważnie. — W tym samym momencie samochód zatrzymał się na światłach. — A teraz pan wybaczy, ale nie mam czasu na pogaduszki o manipulacji życiem pańskiego syna. Miłego dnia. — Po tych słowach beta wyskoczyła z samochodu, zanim Park Junwoo zdążył użyć swojej dominacji do wymuszenia na nim jeszcze gorszych rzeczy.

Yoongi biegł ulicami przez dobre dziesięć minut, skręcając w wąskie uliczki i przejścia, gdzie wiedział, że żaden samochód nie będzie w stanie wjechać. Zatrzymał się dopiero, gdy zadyszał się tak bardzo, że nie mógł już oddychać, a serce chciało wyskoczyć z jego klatki piersiowej. Zdecydowanie musiał popracować nad kondycją.

Co za psychol, pomyślał Yoongi, nadal niesamowicie zniesmaczony i zszokowany, jak można do tego stopnia kontrolować i niszczyć życie swojego dziecka? To jest chore, mój boże...

Yoongi skulił się za śmietnikiem w jakimś zaułku, próbując powstrzymać nadchodzący atak paniki. Nigdy nie był przygotowywany na mierzenie się z takimi sytuacjami, nie wiedział jak sobie poradzić. Trzymał dłonie mocno ściśnięte ze sobą, chcąc powstrzymać ich drżenie.

Dopiero po kwadransie, gdy przestał się trząść, a jego oddech trochę się uspokoił, wyjął swój telefon z kieszeni dżinsowej kurtki, żeby sprawdzić, gdzie jest i jak stąd dotrzeć do kampusu. Zignorował na razie wiadomości od Jimina. Nie był w odpowiednim stanie psychicznym, żeby spokojnie na nie odpisać.

Tego wieczoru Yoongi dotarł do akademika ledwo trzymając się na nogach. Nie odpowiedział Namjoonowi, gdy ten zapytał jak minął mu dzień. Po prostu zamknął się w łazience i starał się z całych sił nie rozpłakać.

W co on się najlepszego wpakował?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro