•7•
-Czyli jednak idziesz? -spytał Matteo.
-Tak -odpowiedziała mu zakładając kolczyki. -Mimo tego, że istnieje cały ten układ, nikt nie mówił, że nie mogę iść na randkę.
-No skoro tak uważasz... Potrzebujesz podwózki? -spytał ją.
-Jakbyś mógł to bym była wdzięczna -pokiwał głową i po chwili siedzieli już w samochodzie Włocha. -Ale wiesz jakby coś było z nim nie tak, to masz dzwonić, a ja cię uratuje.
-Tak zrobię -uśmiechnęła się delikatnie. -Mam nadzieję, że nie będzie takiej potrzeby ale w razie co będę pamiętać. Dzięki za podwózkę!
Pożegnała się i wyszła z samochodu. Matteo popatrzył jeszcze jak szatynka się oddala i odjechał.
Stela tym czasem dotarła już pod miejsce, w którym umówiła się z tajemniczym amantem.
-Stela? -odwróciła się po usłyszeniu swojego imienia.
-To ja -uśmiechnęła się delikatnie. Stał przed nią wysoki i chudy mężczyzna o czarnych włosach i mocno zarysowanych kościach policzkowych.
-Jestem Alex -delikatnie ujął jej dłoń i pocałował jej wierzch.
-Wiem, pamiętam -uśmiechnęła się jeszcze szerzej.
-Cieszy mnie to -puścił jej oczko. -Rzadko jestem w Turynie także zdaję się na twój gust jeśli chodzi o jakieś kawiarnie.
-Nie daleko stąd jest taka przytulna kawiarenka, niedawno ją odkryłam także możemy się tam przejść -pokiwał głową i wyciągnął w jej stronę ramię. Lekko zaczerwienieniona przyjęła je i zaczęła prowadzić ich w kierunku małego biznesu.
Tymczasem Dušan przeżywał załamanie życie i jednocześnie był w trakcie rozmowy z Nikolą Milenkovičiem.
-Stary... Ty masz przewalone -stwierdził Nikola, gdy Dušan skończył opowiadać o tym co działo się poprzedniego dnia.
-No wiem... Ale wiesz, to wcale nie musi trwać niewiadomo jak długo. Pół roku wystarczy i tyle! Znajdą jakąś modelkę i tyle będzie po sprawie -stwierdził spoglądając na ekran telefonu.
-Odnoszę wrażenie, że ty wcale nie chcesz żeby to się skończyło po sześciu miesiącach -Milenković zlustrował go wzrokiem przez ekran telefonu. Drugi z Serbów zarumienił się i spuścił wzrok. -Ha! Widziałem!
-Weź się przymknij -mruknął do niego, ale na jego twarzy i tak pojawił się uśmiech.
-To co? Bierzesz się za podrywanie tej Chorwatki? -spytał go.
-Nie wiem -westchnął. -Ona się mnie chyba brzydzi i gdy tylko będzie mogła to skończy całą tą szopkę.
-To zrób wszystko żeby cię nie zostawiła -do rozmowy wtrąciła się Dragana, narzeczona Nikoli. -Jeśli się postarasz, jakoś ją do siebie przekonasz to może się wtedy udać -uśmiechnęła się do niego i usiadła obok Nikoli. -Mówiłeś wcześniej, że ona się ciebie boi, także musisz zacząć od tego, żeby ci zaufała. Nie wyjeżdżaj jej od razu z jakimiś kwiatami czy niewiadomo czym, ale staraj się chociażby z nią rozmawiać.
Pokiwał głową i zamieszał łyżeczką w kubku z kawą. Uśmiechnął się bo do głowy wpadł mu już pomysł na zbliżenie się do Chorwatki.
Stela kompletnie nie zdając sobie sprawy, że zajmuje myśl Dušana, dość dobrze bawiła się na randce z Alexem.
-A tak w sumie to czym się zajmujesz? -spytała.
-Jestem sportowcem -uśmiechnął się do niej. Już wcześniej to podejrzewała, przez jego aparycję. -Tak konkretniej to skoczkiem narciarskim.
-Naprawdę? -ożywiła się lekko. -Chyba nieźle wam szło w tamtym sezonie?
-No nie było tragedii -uśmiechnął się w jej stronę. -Proponuję iść jeszcze na spacer, chyba, że moja osoba już cię zanudza.
-W żadnym wypadku -uśmiechnęła się do niego.
-Wspaniale w takim razie -uśmiechnął się i poszedł za nich zapłacić. -Wiesz, że nie musiałeś -lekko zarumieniona wzięła go pod rękę.
-Ale chciałem -uśmiechnął się. -Dla takiej dziewczyny warto.
Resztę popołudnia spędzili na rozmowach i po miłym spacerze Alex odprowadził ją na tramwaj.
-Dziękuję ci za dziś -uśmiechnęła się i stanęła na palcach by pocałować go w policzek.
-Cała przyjemność po mojej stronie -puścił w jej stronę oczko i pomachał jej na pożegnanie.
Dziewczyna uśmiechnęła się do siebie gdy po chwili usłyszała za sobą odkaszlnięcie, odwróciła się, a przed nią stał Serbski napastnik.
-Chcesz mi powiedzieć co to było? -wypluł z siebie te słowa wbijając w nią wzrok. -
-Randka. A co myślałeś? -odpowiedziała mu wyglądając na swój tramwaj. -Nie wiem, nie mogę wychodzić z domu bez ciebie albo twojej wiedzy?
-Stela -warknął patrząc jej prosto w oczy. W tych jego zobaczyła czystą furię. Chcąc nie chcąc wzbudziło to w niej strach. -Mamy układ. Nie możesz robić takich rzeczy, że pomimo tego umowy ty chodzisz na randki albo coś takiego!
-Nikt mi nie nic mówił, że -zaczęła.
-Ale tu nie o to chodzi! -wybuchnął już po serbsku. Spotkało się to ze spojrzeniami przechodniów. -Tu nie chodzi tylko o ciebie! Czy ty wiesz co to może spowodować w mediach?! Ty jesteś jakaś głupia?! Tu chodzi o...
-Tu chodzi o twoją przyszłość... -dokończyła. Jego słowa trafiły do niej i jedyne czego chciała to zaszyć się w mieszkaniu. -Przepraszam... Nie wiedziałam, że nie mogę już nic robić bez uzgadniania tego z nikim... Przepraszam zapomniałam, że w całym tym układzie bardziej liczysz się ty.
Po wypowiedzeniu tych słów odwróciła się i wsiadła do tramwaju, który właśnie przyjechał. Dušan stał tam jeszcze przez moment zdezorientowany gdy westchnął tylko załamany samym sobą odszedł w kierunku samochodu.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro