Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

•6•

W chwili, w której zemdlała w pomieszczeniu zapadła cisza. Po chwili Matteo otworzył okno a dziewczyna od razu wróciła do przytomności.

-Co mamy zrobić?! -wykrzczała stając. Dušan również wstał, żeby ją asekurować. -A ty co wstajesz? Nic mi nie  będzie.

-Jednak wolałbym żeby ci się nic nie stało. Nie chciał bym żeby mnie twój duch nawiedzał -uśmiechnął się zadziornie w jej kierunku. Przewróciła oczami i opadła spowrotem na fotel.

-To jak miało by to wyglądać? -spytała gdy Dušan usiadł na krześle obok.

-Czyli się zgadzasz? -rozpromienił się Matteo.

-Tego nie powiedziałam -przygasiła jego entuzjazm. -Po pierwsze -złączyła ręce w tak zwaną piramidkę. -skąd pomysł, że się zgodzę. Po drugie czy wy widzieliście jak my do siebie podchodzimy w ogóle? Po trzecie my się szybciej pozabijamy niż dogadamy.

-No to musicie próbować -stwierdził Gabriele.

-Czyli nie przedstawiając żadnych warunków tej pseudo umowy oczekujecie, że się zgodzę? -uniosła brew. -No to tym bardziej nie.

Dušan westchnął ciężko.

-A ty co tak wzdychasz? Tlenu ci brakuje? -mruknęła dziewczyna w jego kierunku.

-Raczej cierpliwości -odpowiedział jej.

-Dobra już spokój -wtrącił się Matteo, żeby zapobiec ich kolejnej kłótni. -Stela bardzo cię proszę wysłuchaj nas i postaraj się w miarę spokojnie do tego podejść.

Pokiwała głową i zawinęła ręce na piersi.

-Chodzi między innymi o to żeby odciągnąć od Dušana jakieś domysły o na przykład spotykaniu się z jakąś modelką jak to ostatnio stwierdzili. Poza tym jeśli byś się zgodziła, to rozwiązał by się problem, że nie mamy z kim wysyłać Dušana na te wszystkie galę i tym podobne -powiedział Gabriele starając się ją przekonać.

-Okej... Czyli chodzi wam głównie o moją pomoc temu robakowi... Ale co ja będę z tego miała? -spytała opierając ręce na biurku, a twarz na dłoniach.

-Satysfakcję -mruknął pod nosem Dušan.

-Siedź cicho bo ci nie pomogę -syknęła w jego kierunku.

-Czyli może się zgodzisz -uśmiechnął się Gabriele.

-Jeśli mi powiesz dlaczego mam się zgadzać to być może -uśmiechnęła się uroczo i przekręciła głowę. -To teraz mów, bo ja nie mam całego dnia -fuknęła w jego stronę.

-Znaczy... Sytuacja wygląda tak, że możemy zaoferować ci niewiele. Jeśli będziesz chciała możemy się dogadać co do tego ile i czy w ogóle będziemy ci płacić, ale oprócz tego to nie wiem... Matteo mówił, że kochasz jeździć tramwajami, w związku z tym mogę zaproponować kartę na przejazdy tramwajami na miesiąc.

-Rok -powiedziała. Gabriele westchnął ale przystał na jej propozycje.

-Może być rok -mruknął. -Kwestia jeszcze ile będziemy ci płacić.

-A czy ja mógłbym się w końcu wypowiedzieć? -wtrącił się Dušan. -Bo tak w sumie mnie też to dotyczy...

-Prawda jest taka, że żeby ratować wizerunek się zgodzisz -przerwała mu w środku zadania. -Także nie, nie możesz się wypowiedzieć, bo nie masz po co.

"Trzymajcie mnie bo nie wytrzymam", pomyślał ale nie chcąc się kłócić pokiwał głową.

-A co będę musiała tak potencjalnie robić? -spytała.

-No pojawiać się na meczach, jakiś bankietach czy czymś takim, masz po prostu być dla niego wsparciem. Ale to wszystko dla mediów.

Pokiwała głową i zaczęła się zastawianiać nad wszystkimi za i przeciw. Cała trójka mężczyzn patrzyła na nią wyczekując na jej decyzję.

-No dobra... -mruknęła po chwili. -Ale błagam nie każcie mi być na każdym meczu. Ja mam studia i czasem nie będę mogła albo coś...

-Rozumiemy to w pełni -pokiwał głową Gabriele. -Czyli zgadzacie się?

-Tak -powiedzieli w tym samym momencie.

-No to wspaniale -uśmiechnął się szeroko. -Matteo ciebie jeszcze będę potrzebować a wy już możecie iść.

Oboje po tym jak już się pożegnali wyszli z pomieszczenia.

-Zawieść cię gdzieś? -spytał gdy wyszli z całego budynku.

-Nie trzeba -uśmiechnęła się delikatnie. -Ale dziękuję.

Stali jeszcze chwilę w ciszy gdy dziewczyna podeszła do niego i oparła się na jego ramieniu, żeby pocałować go w policzek.

-Do zobaczenia Dušan! -zawołała machając w jego kierunku.

Pomachał jej i wsiadł do samochodu. Oparł głowę o zagłówek i westchnął.

-Co ty ze mną robisz kobieto -mruknął sam do siebie.

~~~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro