Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

•2•

-Stela! -wykrzykną Włoch patrząc na kobietę. Znali się już bardzo długo a jej zabiegi nigdy nie przestały go zaskakiwać.

-Matteo! Czy ty możesz chociaż raz nie kwestionować moich decyzji?

Spytała mieszając w garnku. Standardowo po pracy Matteo Toro jak zawsze przylazł do niej na obiad.

-Mógłbym, ale tego nie zrobię. Czemu wy się nie możecie pogodzić? Pogadacie sobie i po sprawie.

-Nie! -wycelowała w jego stronę łyżkę, którą mieszała zupę. -Po pierwsze, mój honor mi nie pozwala, po drugie ja się go boję, po trzecie nie wykluczam rękoczynów. Poza tym, mi to specjalnie nie przeszkadza, no i ja do niego ręki nie wyciągnę.

-Ale w sumie to dlaczego nie? -wstał i wyjął z szafki dwie miski. -Ja rozumiem, wojna bałkańska, ja rozumiem pewnego rodzaju uprzedzenia ale no kobieto, już nie przesadzaj.

Wywróciła oczami na jego słowa i wlała zupę do misek. Siedzieli w ciszy, która była przerwana jedynie stukaniem łyżek przy stole.

-Niby byśmy się mogli pogodzić -mruknęła pod nosem. -Ale co ja będę wtedy robić? Z tobą się nie mam jak kłócić a tak to mogę kłócić po chorwacku.

-Jak po chorwacku? On Serbem przecież jest -spytał zdezorientowany.

-No tak. Ale serbski i chorwacki to języki słowiańskie i tak w sumie to są bardzo, bardzo podobne, więc się rozumiemy.

Włoch popatrzył na nią i coś mruknął pod nosem. Ogromną zagadką stanowiły dla niego języki słowiańskie. Skończyli posiłek i posprzątali.

Po dłuższej chwili siedzieli z herbatą w niewielkim salonie. Stela standardowo zajmowała swój fotel, który umiejscowiony jest w rogu pokoju, a Matteo rozłożył się na kanapie.

-Ostatnio tak rozmyślałem... Myślę, że powinienem ściąć włosy. Tak trochę. Co myślisz?

Popatrzył w kierunku Chorwatki, która niewzruszona go obserwowała. Nie to, że go nie wspierała, bo wspierała ale powtarzał to od dwóch miesięcy i absolutnie nic z tym nie robił.

-Nie wiem. Powtarzasz, że to zrobisz już dłuższy czas i nic z tym nie robisz. Także wiesz. Jeśli chcesz to proszę bardzo, ale żeby nie było jak ostatnio.

-No aż tak to nie -wzdrygnął się na samą myśl. -Nigdy więcej włosów ściętych na zero. Nigdy.

-No to chociaż tyle zmądrzałeś -mruknęła w jego kierunku. -Tak w ogóle to mam randkę.

Powiedziała i wzięła łyk herbaty.

-Z kim?! Czemu ja o niczym nie wiem? Kiedy? Gdzie? Trzeba cię zawieść? Albo odebrać później?

Przewróciła oczami na jego wywód. Matteo był nadopiekuńczy w stosunku do niej. Dużo osób (w tym ona sama chociaż, nigdy by tego nie przyznała) uważa to za urocze.

-Z takim jednym. Włoch. Nic nie widziałeś bo sama nie byłam pewna czy to się odbędzie. W środę, przy pałacu gdzieś idziemy. Nie wiem jeszcze ale chyba jej, szybciej odebrać.

-Aha. Ale nadal... Czemu mi nie powiedziałaś, że z kimś romansujesz?

Poruszył brwiami, jakby chciał coś zasugerować. Dziewczyna zgromiła go wzrokiem.

-Nie wiem w sumie. Tak wyszło, nie sądziłam, że coś z tego będzie także nie chciałam żebyś się specjalnie nakręcił.

-Aha... A właśnie... -jego zbliżający się wywód przerwał dzwonek telefonu. Rzucił jej przepraszające spojrzenie i wyszedł z pokoju.

Westchnęła ciężko i skryła się bardziej w fotelu. Miała dość całego dnia marzyła o zakopaniu się w pościeli, niestety jednak życie rozczarowuje i miała do napisania pracę na studia. Męczyła się z nią już dłuższy czas i wiedziała, że w końcu musi ją skończyć.

-Dobra Stela, muszę jechać do klubu... Dzięki wielkie za obiad, następnym razem przychodzisz do mnie i bez dyskusji -poklepał ją po głowie żegnając się. -Do zobaczenia, miłego dnia kochana!

Wykrzyknął wychodząc z jej mieszkania. Westchnęła i poszła do kuchni, gdzie wstawiła wodę na herbatę. Wyjęła swój ulubiony kubek, duży, trochę już obtłuczony z flagą Chorwacji. Po chwili siedziała już w dresie przy biurku.

-Lecimy z tym -mruknęła sama do siebie włączając komputer.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro