Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

•1•

-No chyba ciebie Bóg opuścił! -krzyknęła dziewczyna w swoim ojczystym języku.

-Kochana, jak mówisz po chorwacku to cię nie rozumiem -powiedział do niej młody trener. -Ale dlaczego nie?

Kobieta westchnęła i popatrzyła na swojego towarzysza. Mężczyzna wpatrywał się w nią, czekając na odpowiedź, odgarnął z czoła przydługie włosy i wbił wzrok w swoją towarzyszkę.

-No wiesz... Ja się go trochę boję.

-Co on ci niby zrobi? -spytał lekko się śmiejąc.

Szatynka spojrzała na niego oburzona.
-No niby nic... Ale on jest Serbem. Nie wiem czego się po nim spodziewać.

Brunet wybuchł śmiechem. Jego towarzyszka przewróciła oczami i uderzyła go w ramię.

-No Matteo ale czemu ty się śmiejesz? To jest poważna sprawa a ty to bagatelizujesz.

Mężczyzna nadal się śmiał, gdy kobieta wyklinała jego osobę, egzystencję i durne pomysły po chorwacku. Szła patrząc pod nogi, aż przypadkiem na kogoś wpadła. Uderzyła w czyjeś plecy i odbiła się do nich.

-Przepraszam -wymruczała pod nosem. Wyminęła tą osobę, nie zawracając sobie głowy kim była.

-Chorwacka szmata -usłyszała za sobą prychnięcie. Zdenerwowana odwróciła się i spotkała spojrzenie brązowych oczu.

-Z jakiej racji mnie wyzywasz, robaku serbski?

Zaśmiał się sarkastycznie na jej wyzwisko.

-Z takiej racji, że twój marny kraj ma słabe, brzydkie kobiety, które nadają się tylko do zwyzywania albo...

Nie zdołał dokończyć zdania, gdy na jego twarzy wylądowała pięść.

-Stela! Co ty robisz? -zawołał Matteo. Podbiegł do dwójki Słowian, którzy chwilowo gromili się wzrokiem, Dušan trzymał dłoń na policzku, w który został uderzony.

-Bronię swojego honoru i godności -odparła niewzruszona.

-Jeszcze żebyś miała czego bronić -mruknął pod nosem Serb.

-Co mówisz serbski bandyto? Ja nie mam honoru? Ja?! To ty insynuujesz, że mój kraj jest niczym, i że Chorwatki to szma...

Nie skończyła bo Matteo przyłożył jej dłoń do ust by zablokować słowotok. Posłał w stronę Serba przepraszające spojrzenie.

-Przepraszam za nią. Ma dziś okropnie nerwowy dzień no i wiesz jak to bywa.

Serb pokiwał głową i uśmiechnął się w jego stronę.

-Nie ty mnie musisz przepraszać, tylko ona.

Wskazał głową na jedyną kobietę w tym gronie, która po tych słowach zgromiła go wzrokiem.

-Nie doczekanie twoje! -wykrzyknęła.

-Wiesz Dušan, miło się gada i w ogóle ale ty masz trening, ja mam spotkanie, ona ma... W sumie to choroba wie -mówiąc to przerzucił sobie kobietę przez ramię. -No także do zobaczenia!

Odszedł z kobietą przerzuconą przez ramię, która nie dawała za wygraną i uderzała do w plecy. Serb, mimowolnie zaciągnął pięści i szczękę. W tej dziewczynie było coś co sprawiało, że z jednej strony chciał ją udusić a z drugiej, chciał ją poznać i widzieć co dzieje się w jej głowie.

-A tobie co? -zgadną go Francisco Conceição. Spojrzał na niego nie rozumiejąc. -Patrzysz się nich jakby się nie wiadomo co stało. Z tego co pamiętam to jej nie lubisz, także w czym problem?

Zapytał go, gdy oboje kierowali się w stronę siłowni. Starszy z nich westchnął.

-Sam nie wiem. Z jednej strony ona mnie tak irytuje, w sensie to jej gadanie, a z drugiej gdy tylko myślę o tym, że jakiś mężczyzna jej dotyka, że ona rozmawia z kimś innym sprawia, że chce mieć ją tylko dla siebie a temu facetowi zrobić krzywdę... -tłumaczył mu. Portugalczyk nie przerywał mu i słuchał tego co leży na sercu Serba. -Ja nic nawet nie mam do Chorwatów, ale przez to, że się z nią kłócę mam chociaż namiastkę jej atencji...

Portugalczyk pokiwał głową dając mu znak, że rozumie o co chodzi, że rozumie jego problem. Weszli na siłownię i skupili się na ćwiczeniach. Jednak żaden z nich nie mógł w pełni zachować koncentracji, bo myśli jednego uciekały do Chorwatki, a drugiego jak pomóc przyjacielowi.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro