Rozdział 4|Luck
Jacke jak wróciłem ze,, spaceru" widziałem że coś się stać musiało bo był podekscytowany, jak nigdy. Od rana coś chodziło mu po głowie ale jak coś głupiego odwalił to było już po nim.
- Hej! Jacke czemu jesteś taki szczęśliwy/podekscytowany? -Zapytałem.
-Nie uwierzysz Luck! Zaprosiłem Angel na Pełnię Księżyca, oczywiście jest za tydzień ale co tam.
-Nie uważasz że ja trochę. . .? -chciałem zapytać ale się bałem jego reakcji.
-Co?? -Zapytał.
- Że ją trochę jakby?? No nie chce ciebie urazić ale ona Cię ewidętnie UNIKA.
-. . . - milczał.
- No powiedz mi szczerze chciałbym to wiedzieć? - Zapytałem, lecz odpowiedzi już nie usłyszałem tylko trzask zamykający się drzwi od pokoju Jacke' a. Wiedziałem że to tak się skończy prędzej czy później.
Rozmyślałem nad jutrzejszym polowanie i o spotkaniu się z Jane, tak się zakochałem w jej posturze że po prostu oderwać oczy się nie dało ale. . .
Przechodząc do rzeczy, podszedłem pod drzwi od pokoju Jack'a i zapukałem. . .
,,Dziwne nie ma go w pokoju czy zasną, ale to nie możliwe bo on o tej porze jeszcze nie śpi. Nie podobne to do niego." - pomyślałem.
Więc wszedłem do pokoju brata i zobaczyłem otwarte okno i kartkę na łóżku z napisem:
,,Nie wydaj mnie rodzicom bo inaczej będziesz miał przechlapane!!!
Jacke"
I już wiedziałem że źle się to skończy.
Szybko pobiegłem za nim w,, pościg" jeżeli będzie pierwszy u Angeli to po mnie!!!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro