Własny teren
Giovanni wcale nie dał nam odpocząć...
Teraz słuchać uważnie. Ten dom należy do was. Utrzymywać porządek, bo Alpha może przyjść w czasie dowolnym na obiad. Zapasy pobieracie w magazynie na placu głównym. Podzielicie się pokojami jutro. Jeszcze macie dużo do ogarnięcia. Ogród ma być wypielęgnowany, konkurs na krzew róży jest punktem kulminacyjnym roku księżycowego. Jednak to będzie za dwa miesiące, więc was to nie dotyczy. Teraz w wilki i zaprezentuję ścieżki patroli terenu, punkty obserwacyjne i drogi do miejsca, aby zawyć na alarm. Ruszamy.
Już wczesny ranek, padam na twarz, z resztą dziewczyny i chłopaki też. Śpimy na dywanie, nogi i ręce odmawiają jakich kolwiek rozkazów. A musimy iść na stołówkę, żeby zjeść śniadanie, dać się poznać innym z watahy. To było pouczające doświadczenie. Musimy pozbyć się słabości i być silniejsi.
Jesteśmy na jadalni głównej. Rozpoznaję kilkoro z sąsiednich watah, kiedy jeszcze należałam do Ponocnych Łowców.
Widzę, że się udało wstać po maratonie. Macie dzień i noc na spanie. Od jutra treningi na siłowni i walki wręcz. Siadajcie ze mną, jest więcej szynki.- on tak na serio? Przecież to Beta.- I jestem waszym opiekunem. Moi bracia to też Bety. Zwalili na mnie całą brudną robotę.
Odezwała się brunetka o złotych oczach- Masz już Mate?
Giovanni tylko pokiwał na "nie". Wróciliśmy do domu i zasnęliśmy jako wilki w ogrodzie.
....................
I jak? Mało napisane, wiem. Czy Fierra będzie miała kogoś na oku? Czy Giovanni znajdzie Mate?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro