Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

[ 17 ]

- Jak to trudno? - sapnął Zayn, wpatrując się z niedowierzaniem w bruneta, który upił łyk gorącej kawy. Zielonooki spojrzał w końcu na swojego współlokatora mając ochotę po prostu zniknąć lub zawinąć się w koc i spędzić cały dzień w łóżku aż ten potworny kac nie minie.

- Jestem tylko problemem Zayn - powiedział cicho - Może wszystkim będzie lepiej jak w końcu wykituje - mruknął i minął bruneta, nie dając mu czas na odpowiedź. Przystanął w na dźwięk pukania do drzwi, niechętnie odstawił kubek z kawą na szafkę w korytarzu. Gdy otworzył drzwi, zmarszczył brwi na widok swojego kolegi ze studiów.

- Zapomniałeś, co nie? - spytał po dłuższej chwili Liam, zauważając minę bruneta. Harry rozchylił wargi, nie pamiętając o czym miał pamiętać. I wcale nie pomagało to, że jego głowa zaraz miała wybuchnąć - Projekt, Harry, projekt na Politykę Medialną.

Styles rozchylił wargi i jęknął głośno, gdy do niego dotarło. Przymknął oczy, przesuwając się w bok, przy okazji opierając o ścianę by wpuścić Payne'a do mieszkania.

- Nie mam siły i zaraz umrę.

- Termin niedługo mija, więc możesz umrzeć jak skończymy - rzucił przez ramię Liam, kierując się do salonu, w którym już wielokrotnie był. Spojrzał na Zayna stojącego wciąż przy blacie w kuchni. Odłożył laptopa, książki i notatki, które przygotował i podszedł do współlokatora Harry'ego, wyciągając w jego kierunku dłoń - Jestem Liam - uśmiechnął się.

- Zayn - odparł brunet, podając mi rękę i spoglądając na Harry'ego, który z głośnym westchnieniem opadł na kanapę, trąc oczy ze zmęczenia - Nie będę Wam przeszkadzał, pójdę do siebie - powiedział wymuszając mały uśmiech, którym obdarzył kolegę Harry'ego.

Payne obejrzał się przez ramię na Stylesa, siedzącego z głową odchyloną do tyłu i ramionami założonymi na piersi, całkiem jakby spał. Słysząc subtelne trzaśnięcie drzwi sypialni Malika, podszedł do Harry'ego, łapiąc go za nos i od razu puszczając, otrzymując głośny, niezadowolony jęk.

- Głowa mnie boli - wymamrotał zielonooki, spoglądając na Liama, który opadł na miejsce obok niego.

- Weź aspirynę.

- Nie chcę aspiryny.

- A co chcesz, Harry? - Liam przewrócił oczami, układając laptopa na kolanach, od razu go otwierając. Styles przygryzł dolną wargę, wpatrując się przez moment w bruneta.

- Wiesz.

- Nie wiem - mruknął Payne, wpatrując się w ekran.

- Kreskę, tylko jedną - powiedział w końcu kędzierzawy - Wiem, że masz. To mnie od razu podniesie na nogi. Zrobimy ten projekt i po sprawie.

Liam przymknął na moment oczy, wciągając powoli powietrze nosem. Był naprawdę uroczym młodym mężczyzną, którego nikt nie podejrzewałby o noszenie torebeczki z białym proszkiem w portfelu. Jednak pomagała mu ona w nauce, a czasami też mógł na niej trochę zarobić, gdy trafiał na kogoś zdesperowanego. Taki był dziś Harry.

- Masz pieniądze? - spytał, otwierając w końcu oczy i spoglądając na Stylesa, który opuścił wzrok - Lubię cię Harry, ale to kosztuje.

- Może - zaczął brunet, łapiąc za laptopa Liama i powoli go zamykając. Zdjął urządzenie z kolan przyjaciela i niepewnie zaczepił palce za krawędź jego spodni - Mógłbym zapłacić w inny sposób.

Serce Harry'ego biło szybko, ale przecież nie był to pierwszy raz, gdy robił coś takiego za alkohol czy narkotyk. Może powinien czuć się z tym źle albo chociaż z myślą, że za ścianą jest jego współlokator. Ale w tym konkretnym momencie chciał po prostu poczuć radość i energie płynącą w jego żyłach.

Liam pozwolił Stylesowi rozpiąć swoje spodnie, wiedząc, że obciąganie nie było warte tej kokainy, ale słyszał od Louisa, że Harry jest w tym świetny, więc czemu miałby nie skorzystać?Kędzierzawy pobudzał go przez chwilę dłonią by zsunąć się z kanapy i umiejscowić się pomiędzy rozsuniętymi udami Payne'a. Spojrzał w oczy przyjaciela, zanim zassał główkę jego twardego członka.

Sprawnie poruszał głową w górę i w dół, biorąc coraz więcej długości Liama do ust. Spoglądając znów na twarz bruneta, zobaczył jak ten odchylił głowę z przymkniętymi oczami jakby nie chciał go widzieć.

Ciekawe co na to jego dziewczyna, zaśmiał się w myślach Harry, muskając wargami erekcje przyjaciela. Wsunął znów ją znów do ust, zasysając policzki i zaczynając szybko wsuwać i wysuwać go z buzi. Zacisnął powieki, gdy główka penisa Liama uderzyła w jego gardło. Na szczęście od szesnastego roku życia nie miał odruchu wymiotnego.

- Cholera - mruknął cicho Payne, łapiąc bez zastanowienia za włosy Harry'ego, unieruchamiając jego głowę. Doszedł w jego ustach, wypuszczając jeden, przeciągły jęk.

Styles połknął spełnienie Liama, oblizując wargi i wpatrując się w przyjaciela. Payne'owi zajęło dłuższą chwilę uspokojenie swojego oddechu czy serce. Gdy tylko poprawił swoje spodnie, wyjął z kieszeni przeźroczystą torebeczkę, podając ją Harry'emu, który przygryzł zadowolony dolną wargę.

- Dzięki - poklepał Payne'a po udzie, wstając z podłogi i idąc do kuchni, gdzie po uformowaniu dwóch kresek, wciągnął je.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro