Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

[ 14 ]

Gdy Zayn przygotowywał się do spędzenia całego dnia w mieszkaniu, Harry szykował się do wyjścia. Kręcił się od kuchni do łazienki, od łazienki do swojego pokoju i znów do kuchni. Mulat obserwował go, siedząc na kanapie w otwartm salonie z miską płatków w dłoni.

- Tak w ogóle to gdzie idziesz? - spytał w końcu, marszcząc brwi na widok stu mililitrowej buteleczki smakowej wódki w dłoni bruneta. Zerknął niepewnie na zegarek stojący na szafce obok telewizora. Dochodziła dziesiąta, a Styles wypełniał lodem plastikowy kubeczek ze starbucksa, by potem zalać go wódką, a następnie sokiem z kartonu. Zakrył wieczkiem swojego drinka, podziwiając przez moment efekt końcowy, by w końcu podnieść wzrok na Zayna, który siedział zaledwie trzy metry dalej - A śniadanie?

- Kupię po drodze pączka - odparł kędzierzawy, owijając wargi wokół słomki, patrząc w oczy Malika - Jadę do mojego ojca. Zażyczył sobie mojej obecności na jakimś przyjęciu czy otwarciu czegoś - zmarszczył brwi - W każdym razie, nie wytrzymam tego na trzeźwo - upił kolejny łyk czerwonego napoju, ostatecznie otwierając znów kubeczek i dolewając trochę czystej wódki, która stała w lodówce - Idealnie - wymruczał do siebie, zostawiając drinka na blacie w kuchni i znikając w swoim pokoju.

Zayn dokończył śniadanie, wstając z kanapy i spoglądając na napój Harry'ego, gdy odstawiał miseczkę do zlewu. Wychylił się, sprawdzając czy jego współlokator nie idzie i wziął kubeczek do ręki, otwierając go i wylewając część do zlewu. Ubytek wypełnił sokiem.

Powoli dochodziło do niego jak wielką rolę w życiu bruneta odgrywał alkohol i miał nadzieje, że takimi małymi rzeczami mu pomoże. Nie chciał kiedyś znaleźć jego ciała, gdy umrze na padaczkę alkoholową czy usłyszeć w wiadomościach o dwudziestojednolatku w rowie, bo potrąci go samochód, gdy będzie wracał pijany albo, że po prostu wysiądzie mu wątroba.

Odgonił szybko od siebie te kolorowe scenariusze i w ostatniej chwili odstawił kubek na blat, spłukując zlew pod pretekstem umycia miski. Zerknął na szatyna, który ubrany w czarną koszulę w białe wzorki i przylegające czarne spodnie, wszedł znów do pomieszczenia.

Zielonooki chciał odejść, pociągając jednocześnie łyk, gdy przystanął w pół kroku, marszcząc brwi i powoli obracając się do Zayna.

- Myślałeś, że nie poznam swojego drinka?

- Harry-

- Jeżeli chciałeś się napić, było powiedzieć. Zrobiłbym ci taki - westchnął - Chyba, że bałeś się, że wyjdziesz na hipokrytę, pijąc do śniadania - zachichotał Styles, mijając go by ponownie sięgnąć do lodówki po butelkę alkoholu - Następnym razem, jak upijesz mi drinka to dolewaj wódki, a nie soku dla niepoznaki. Nie wiem o której wrócę, możliwe, że w ogóle dzisiaj nie dotrę do domu, bo zamierzam się sponiewierać by jak najmniej pamiętać ze spotkania z ojcem - chłopak uśmiechnął się szeroko do współlokatora i dotknął przelotnie jego ramienia, ściskając lekko - Do jutra Zee.

- Pa - odparł tylko Zayn, jednak brunet zdążył już wyjść.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro