Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

[ 09 ]

Jeżeli ktoś spytałby Harry'ego Stylesa o jego pierwsze zauroczenie, jak wtedy przy grze w prawda czy wyzwanie na imprezie, usłyszałby o pięknej, ciemno skórej dziewczynie, która była jego korepetytorką.

Leigh-Anne była trzy lata od trzynastoletniego chłopca, któremu pomagała w nauce matematyki. Już od pierwszego spotkania Styles nie mógł przestać o niej myśleć. Była śliczna, inteligentna i bardzo cierpliwa, biorąc pod uwagę to jakie trudności z matmą miał nastolatek. Ale naprawdę się starał. Chciał jej zaimponować, więc po każdym ich spotkaniu i ponad godzinie spędzonej na robieniu zadań, on spędzał dwie następne na szlifowaniu i powtarzaniu tego czego uczyła go Leigh.

Harry w czwartkowy wieczór przyglądał się dziewczynie, z rumieńcami znaczącymi jego policzki. Leigh-Anne w skupieniu i przygryzioną delikatnie dolną wargą wypisywała zadania trzynastolatkowi, czasami spoglądając na niego z uśmiechem.

- Co jest? - spytała lekko rozbawiona, a może nawet rozczulona. Młody Styles wydawał się jej naprawdę uroczy. Chłopiec szybko opuścił wzrok na długopis, który obracał między palcami.

- Masz ładne włosy - powiedział nieśmiało, a dłoń dziewczyny od razu powędrowała do gęstych, ciemnych loków. Uśmiechnęła się szeroko, by mrugnąć w końcu do Harry'ego.

- Dziękuje - odparła, wracając do rozpisywania cyferek, a nawet literek w zadaniu.

- Jak tam Hazz?

Harry oderwał wzrok od swojej korepetytorki by spojrzeć na ojca, który wszedł do salonu uśmiechając się. Mężczyzna zbliżył się do stolika przy którym siedzieli i położył dłoń na ramieniu syna, ściskając je lekko.

- W porządku - trzynastolatek pokiwał głową. Leigh-Anne wpatrywała się w aktora, oczarowana i trochę onieśmielona.

Mark Styles mimo iż nie robił się młodszy, to wielu uważało, że jest jak wino - im starszy, tym lepszy. Wciąż był niesamowicie przystojny, a maleńkie zmarszczki czy poważniejsze rysy były wyłącznie na plus.

- Harry bardzo się stara - powiedział patrząc w zielone oczy mężczyzny, który uśmiechnął się. Chłopiec uśmiechnął się dumnie do dziewczyny.

- Ma świetną nauczycielke - mruknął z pół uśmiechem Mark, puszczając ramię syna. Harry nie zauważył jak jego ojciec przesuwa dłonią po ramieniu dziewczyny, mijając ją by podejść do barku.

Leigh-Anne z szybko bijącym sercem wróciła do zadań, by przysunąć zeszyt w stronę Harry'ego i wytłumaczyć mu pierwsze dwa przykłady.

- Resztę zrób sam, a ja zaraz przyjdę i sprawdzę - odparła, spoglądając w kieruniu pomieszczenia w którym zniknął Mark Styles.

- Okej - Harry uśmiechnął się do brunetki, łapiąc za długopis i zaczynając rozwiązywać równiania. Specjalnie przez dzisiejszymi korepetycjami powtórzył ten temat by zaimponować Leigh. Dlatego po zaledwie dziesięciu minutach wstał od stołu niosąc swój zeszyt, dumny z siebie, że rozwiązał wszystko sam i tak szybko.

Przystanął jednak w progu kuchni, a jego małe nastoletnie serce zamarło, gdy zobaczył odwróconych do niego plecami Marka i Leigh. Dziewczyna opierała się o ścianę za lodówką, z podwiniętą wysoką spódnicą, gdy ojciec Harry'ego obcałowywał jej kark wchodził w nią.Nastolatek wycofał się szybko i przez moment wpatrywał się w ścianę korytarza w szoku. Do jego uszu doszły posapywania ojca i dziewczyny, w której Harry był zakochany. Wbiegł na piętro do swojego pokoju trzaskając drzwiami wściekły, że jego tata jak zwykle wszystko zepsuł. Trzynastolatek uderzał pięściami w poduszki, mając ochotę się rozpłakać.

Kopnął w szafkę stojącą obok jego łóżka i dysząc ze złości zauważył, że dolna szuflada otworzyła się ukazując wszystkie małe buteleczki, które ukradł z hotelowego barku, gdy był z ojcem na premierze jakiegoś filmu.

Wlewał w swoje młode gardło gorzki alkohol, ignorując pieczenie. Chciał odpłynąć, zapomnieć o ojcu, który kładł swoje łapy na wszystkim, nawet tym co nie należało do niego. I o dziewczynie, która na pewno zauważyła to, że podoba się chłopcu, ale zignorowała to by potem uprawiać seks z jego ojcem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro