Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

26. Guziki

— Czas na grę!

Ten wieczór był bardzo długi, a Zabini nie chciał odpuścić gry. Wszyscy byli jej ciekawi, oprócz Malfoya. Bał się, że ktoś może się dowiedzieć czegoś, czego nie chce on wyjawić.
Grupką usiedli w okręgu, a na samym środku Blaise ustawił pojemnik z kolorowymi guzikami.

— Pokazujesz nam swoją kolekcję guzików ze sweterków swoich panienek? — próbowała mu dogryźć Pansy.

— Już niedługo, dołączysz do nich, skarbie — mrugnął do niej, a dziewczyna tylko się zaśmiała.

Byli pijani. Niektórzy nawet bardzo.

— Chodzi o to, że losujemy po jednym guziku — zaczął wyjaśniać. — Kiedy już to zrobimy patrzymy, kto ma identyczny. Tak o to na ten wieczór tworzą się pary.

— Co? — Logan był zdezorientowany.

— Będziemy musieli spędzić z tą osobą godzinę — rzucił Draco. — Przez ten czas jesteśmy zmuszeni mówić prawdę. Po jakiego chuja chcesz w to grać, Blaise?

— Proste, to ostatni czas, aby namieszać — przez uśmiech przypominał psychopatę.

— Jesteś popierdolony! — krzyknęła Parkinson. — Musisz w końcu dorosnąć.

— To nie pora, słonko.

— Ja zacznę — powiedziała Sierra. — Skoro to wieczór wolność, czemu by nie skorzystać.

Dziewczyna sięgnęła do pudełka, ale odwróciła się, żeby nie podglądać. Wyciągnęła czarny. Kolej przyszła na Pansy, która miała zielony. Logan wyciągnął biały, a Daphne złoty.

— Mam złoty — obwieściła Helena. — Nieźle, Greengrass. Może się nie zabijemy.

— Niczego nie obiecuję — odparła kąśliwie Daph.

— Zabawnie, ale pomęczysz się ze mną, Brown — powiedział Michael.

— Kurwa — przeklnął Zabini. — Zginę dzisiaj.

Pokazał zielony guzik. Pansy nic nie powiedziała, lecz zachwycona nie była. Przyszła kolej Pameli, po chwili w dłoni trzymała fioletowy drobiazg.

— Mam nadzieję, że ten sam będę miał — cicho powiedział do niej Teodor. — Cóż, mam czarny. To sobie pogawędzimy, Dawnson.

— Czyli Malfoy ma fioletowy, jak Pamela — zauważyła Helena.

Pansy zgromiła przyjaciela wzrokiem. Było to ostrzeżenie: tylko nie namieszaj idioto.

— Rozchodzimy się do różnych miejsc — rzekł Blaise. — Punkt pierwsza widzimy się tutaj.

Tak to się zaczęło...

Daphne & Helena

— Gdyby ktoś mi powiedział, że będę kiedyś siedzieć w pokoju z Puchonką i wymieniać ploteczki, wyśmiałabym go.

— Wszystko się zmienia — odparła Helena wygodnie rozkładając się na łóżku Daphne. — Pozwól, że to ja zadam pierwsze pytanie. Co czujesz do Swana?

— Od razu tak? Niech będzie. Uwielbiam go, trochę za bardzo się w to wkręcam — przyznała szczerze Ślizgonka. — Jakie plany co do Browna?

— Trzeba by go spytać. Nie spytał mnie wprost o chodzenie, ale wiem, że jesteśmy parą. Co dalej? Jeśli żadna nie zaświeci mu dupą przed oczami to ja będę swoją świecić.

Obie wybuchnęły śmiechem. Nigdy by się nie spodziewały, iż będą się dogadywać.

Logan & Michael

Oni zajęli salon Hufflepuffu. Rozsiedli się wygodnie na kanapie. Przynieśli ze sobą kremowe piwo.

— Czy kiedykolwiek powiedziałeś komuś, że się znamy jeszcze przed Hogwartem? — niespodzianka! Tak, to prawda. Ich znajomość jest o wiele dłuższa.

Logan zadając to pytanie, czuł dziwny niepokój, choć go nie rozumiał.

— Nie, tak jak prosili rodzice — odparł Swan.

O co dokładnie chodzi? Prościzna. Wspominałam o żonie wujka Browna, który jest charłakiem? Jego żona, Priscilla, ma siostrę Josephine'ę, która jest matką o to tego Puchona. Ta da!

— Nikt nie chce ci robić kłopotów, choć tak naprawdę nie jesteśmy rodziną i ich zmartwienia brzmią absurdalnie — dodał Michael. — Martwisz się tym?

— Nie, kocham swoją rodzinę i zawsze lubiłem, jak przyjeżdżaliście na święta — wyznał Logan. — Myślisz, że zobaczymy się po tych wakacjach?

— Nie wiem, Logan. Boje się, że mnie już nie będzie...

Pansy & Blaise

— Zrobiłeś to specjalnie!

— Że wylosowałem ten sam guzik?! Czy ty siebie słyszysz wariatko?!

Dobrze, że nie opuścili lochów i umieścili się w sypialni chłopaków. Ich krzyki mogłyby zbudzić nawet Merlina.

— Nie rozumiem cię — głos Pansy ściszył się o parę tonów, nagle wydała się smutna. — Żartujesz sobie z naszej sytuacji, a ty nie ma nic zabawnego. Odebrano nam wybór. Chciałam przeżyć swoją pierwszą miłość, a zamiast tego od razu wezmę ślub.

Parkinson nadal była jego przyjaciółką. Usiadł obok niej i przytulił ją.

— Żartuję, bo to jedynie pomaga mi w pogodzeniu się z tym wyborem — wyjaśnił. — Jednak ciesze się, że to ty jesteś, Pan. Gdybym miał wybierać ze wszystkich dziewczyn, wybrałbym ciebie, gdyż cię znam i wiem jaka jesteś wspaniała.

Zaskoczył ją, ale taka była prawda. Nie wiedziała, że po prostu ona mu się podoba. Spojrzeli sobie w oczy i to wystarczyło, aby ich usta się zetknęły. Pocałunek był pełen pasji i uwielbienia ze strony Zabiniego. Ona zaczęła ostrożnie, lecz po chwili sama się oddała przyjemności.

Teodor & Sierra

Ta dwójka przeszła się do kuchni, dzięki czemu również uzupełnili zasoby przekąsek na noc.

— Od dwóch lat o niej nie wspominasz — zaczęła Sierra, przez co Nott napiął mięśnie. — Dobrze wiesz, że ją znałam. Mary...

— Nigdy nie wspomniałaś tego Pameli, Helenie czy Michaelowi — przerwał ciemnowłosy. — Dlaczego nie wyznasz tego, jaka jesteś naprawdę?

Zszokowana rudowłosa mrugnęła pare razy oczami, aby dalej utrzymać swoją silną postawę.

— Byłam młodsza i nie wiedziałam, co się dzieje — odparła. — Spodobała mi się starsza dziewczyna. Było to dla mnie szokiem. Dlaczego ty nie powiedziałeś o niej Pameli?

— Są rzeczy wrażliwe i wiem, że ona też coś ukrywa. Nie naciskam, kiedyś się otworzy.

— Właśnie, Nott. Ty i ja w końcu się otworzymy i porozmawiamy szczerze o Mary.

— Najwidoczniej coś nas łączy i guziki miały racje — posłał jej słaby uśmiech. — Oboje nadal kochamy Mary.

Draco & Pamela

Malfoy chciał iść na Wieże Astronomiczną, na ci zgodziła się Wildhood, choć przeszły ją ciarki. Kochała to miejsce, bo było jej i Ceda. Teraz stała tam z chłopakiem, którego polubiła i stał się jej przyjacielem.

— Co mi powiesz? — uśmiechnęła się do niego.

— Pytanie jest, o czym chcemy porozmawiać? — napił się trunku, który przyniosł ze sobą. Był już w miarę podchmielony, ale potrzebował więcej, aby przetrwać. — Noc szczerości udała się Zabiniemu.

— Przez ekscytacje już trochę wytrzeźwiałam. Wysypiasz się? Mam wrażenie, że chodzisz cały czas zamulony. Wyglądasz na zmęczonego.

Miała racje.

— Nie, nie śpię po nocach, a jak już to mam koszmary — chłopak spojrzał na gwiaździste niebo. — Zawsze martwisz się o każdego?

Dziewczyna założyła włosy za ucho. Nie lubił jak tak robiła, gdyż było coś w tym niezwykłego dla niego. Próbował powtarzać sobie w głowie, że to nie poprawne tak myśleć. Serce zaczną powoli władać rozumem.

— Mam taką naturę. Spędzamy razem wiele czasu dlatego zauważam pewne rzeczy. Czy to, że macie znak Śmierciożerców, oznacza coś głębszego?

Tego pytania bał się najbardziej.

— Tak.

Dalej nie patrzył na nią. Nie mógł. Nagle miał sucho w gardle i nie mógł wypowiedzieć więcej słów. Niby cieszył się, iż to z nią spędzi te godzinę, a za razem nie chciał. Dziwnie na niego wpływała. Przy niej był sobą.

— Chcesz o tym pogadać?

— Nie trzeba i, Wildhood, miały być pytania na zmianę — parsknął, na co ona się zaśmiała. Blondynka położyła swoją dłoń na jego. Draco przeszły ciarki. To tylko oznaczało, że wspiera go duchowo. — Myślisz, że wszystko się ułoży?

— Jasne, zawsze musi nadejść ciemność, aby potem Słońce mogło zaświecić.

Tak po godzinie znowu wszyscy znaleźli się w salonie Slytherinu. Atmosfera był a dziwna, chociaż każdy starał się robić pozory. Najlepiej czuły się Daphne i Helena, które od razu podeszły do barku. Logan również się nie ociągał. Wyjął z szafki whiskey.

— Po tej twojej grze, Zabini, potrzebuje mocnego kopa — przyznał.

— Chyba na każdego te rozmowy miały dziwny wpływ — zauważyła Sierra, po czym podała szklankę Loganowi.

Blaise siedział na kanapie i obejmował Pansy. Widok lekko wszystkich zaskoczył, lecz ucieszył. Kłótniom na pewno nie będzie  końca, lecz nie będą to już kłótnie o zaręczyny.

Pamela usiadła na kolanach Teodora oraz złożyła na jego ustach szybki pocałunek.

— Tęskniłam — szepnęła mu na ucho.

— Jesteś porządnie wstawiona — zaśmiał się Nott. - Jednak twoje zachowanie podoba mi się.

— Bez przesady — fuknęła na niego, po czym zawiesiła mu dłonie na szyi. — Po prostu bardzo cię kocham.

— Co?

Normalnie jakby ktoś oblał ją lodowatą wodą.

— Czy ty powiedziałaś, że...

— Zapomnij.

Pamela spaliła buraka, odwróciła wzrok, nie chciała na niego patrzeć.

— Też cię kocham.

Myślała, że się przesłyszała, ale Teodor naprawdę to powiedział. Odkręcił ją w swoją stronę i pocałował.

Rozdział trochę inny, ale myślę, że dosyć ciekawy.

Mam nadzieje, że się podoba :))

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro