7
Ostatni tydzień minął mi bardzo szybko. Ten sam rytm.
Rano szkoła, później obiad z wujkiem i ciocią, spotkanie z "przyjaciółmi", powrót do domu i spać.
Dzisiaj nareszcie niedziela, co równa się z przeprowadzką do nowego domu. Z rodzicami nie gadałam ani razu.
Wujek pomógł mi przenieść torby, które zostawił w moim pokoju. Później uzgodniłam z ciocią, że zjemy razem kolację, którą chciała zrobić ona, ale udało mi się ją przekonać, że ja ją zrobię i, że zjemy ją u mnie. Po namowach zgodziła się, więc teraz mam kilka godzin na rozpakowanie i przygotowanie obiadu.
Rozejrzałam się po domu. Kupiłam go oczywiście razem z meblami, więc o to nie musiałam się martwić.
W tym domu były trzy łazienki, trzy sypialnie, duży pokój, kuchnia z jadalnią, wiatrołap oraz pokój z bilardem, kinem domowym i dużym telewizorem do którego podłączyłam swoje ps3.
Na piętrze były trzy sypialnie. Jedna na końcu korytarza, a dwie po bokach. Były tam również dwie łazienki. Jedna w pokoju po prawej, a druga na korytarzu.
Na swoją sypialnię wybrałam pokój po prawej, nie tylko ze względu na łazienkę, ale i na wystrój.
Pokój miał ciemno-szare ściany, czarne deski na podłodze i krucze meble. Najbardziej urzekł mnie jeden, kolorowy akcent w pokoju, a mianowicie kobaltowy, puchaty dywan na samym środku pokoju.
Na moje szczęście Madison dała mi szarą pościel, więc wszystko ze sobą idealnie współgrało.
Wciągnęłam walizkę na górę i zaczęłam wszystko układać. Począwszy od ubrań, przez książki i kończywszy na urządzeniach elektronicznych.
Po 2-3 godzinach wszystko miałam już poukładane, a nadal miałam 2 godziny do kolacji.
Postanowiłam Zacząć od ciasta na deser po kolacji, a na nią samą przygotować lasagne. Od zawsze ją uwielbiali, zresztą jak i ja.
Kiedy ciasto się piekło, ja przygotowywałam kolację.
Kolację wyciągnęłam z piekarnika w chwili, w której oni zadzwonili do moich drzwi.
- Wejdźcie - powiedziałam otwierając drzwi.
Cieszyłam się, bo na tej kolacji nie wymagali ode mnie żadnego eleganckiego stroju.
Właśnie rozmawialiśmy o moich studiach, oni bardziej interesowali się moją edukacją i ogólnie życiem niż moi rodzice, gdy przerwał nam mój telefon.
- Tak? - zapytałam, nie patrząc na to kto dzwoni.
- Brooklyn - usłyszałam głos matki, przez co moja twarz stężała - Mamy do ciebie prośbę.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro