Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

6

Siedziałam w salonie cioci i opowiadałam jej o tym co się wydarzyło.

Ciotka Madison nie była taka jak jej siostra, czyli moja matka.

Chyba w ogóle moja matka była jakimś wyjątkiem z jej rodziny, bo nikt inny taki nie był.

Ciocia Madison była wspaniała. Moja matka nigdy nie pochwalała jej męża, który pracował jako tatuażysta, a tak swoją drogą to on mi zrobił ten tatuaż.

- I później przyszłam do ciebie - zakończyłam swoją wypowiedź.

- Ona na pewno nie chciała cię uderzyć - powiedziała spokojnym tonem.

- Ale to zrobiła. Zresztą nigdy jej nie obchodziłam.

- Nawet tak nie mów. Po śmierci Samanthy słyszałam jak o tobie opowiadała i w ogóle nie chce mi się wierzyć, że tak ciebie traktuje. Chociaż bardziej pasuje mi twoja wersja niż jej - tak, ona też nie przepadała za swoją siostrą - A jeżeli chodzi o to, na ile możesz zostać, to możesz z nami zamieszkać aż staniesz na własnych nogach.

- Jeżeli wezmę swoje pieniądze, to mogę mieszkać sama, tylko że nie ma nigdzie mieszkań - powiedziałam z westchnieniem, a ona popatrzyła na mnie z niedowierzaniem.

- Jest tyle ofert! Nawet moi sąsiedzi chcą go sprzedać, bo wyjeżdżają z kraju! może nim będziesz zainteresowana? - zapytała podchodząc do okna i pokazując mi pobliski budynek.

Dom był niewiele większy od mojego poprzedniego, bo chyba na tej ulicy są domy tylko takiej wielkości, ale cóż.

- Hm, jaka jest jego cena? - przez półtorej godziny rozmawiałyśmy na temat mojego nowego domu, a nawet zdążyłyśmy już pójść do nich i o wszystko zapytać.

- Możesz zawieźć mnie do domu? - poprosiłam, a widząc jej zmieszanie dodałam - Chciałam zabrać swoje pieniądze i ścigacz.

- Pewnie. W garażu mamy trochę miejsca - uśmiechnęłam się.

- Dziękuję.


Kiedy już wkroczyłam do domu moich rodziców matka od razu na mnie naskoczyła.

- Nie sądziłam, że wrócisz - powiedziała z wyrzutem.

- Nie wracam. Przyszłam po swoje rzeczy - nie czekając na odpowiedź poszłam do siebie, wzięłam torbę i wrzuciłam do środka całą zawartość sejfu. Oczywiście oprócz kasy trzymałam tam jeszcze towar, więc wypełniłam tym całą torbę.

Wychodząc chwyciłam kluczyki, kask i kurtkę, po czym zeszłam na dół, do garażu.

- Wyprowadzam się. Znalazłam mieszkanie - powiedziałam bezceremonialnie, ale kiedy chciałam odejść matka szarpnęła mnie za ramię.

- A kiedy zamierzałaś nam o tym powiedzieć? - warknęła.

- Nie miałam takiego zamiaru, ale już się zlitowałam, żebyście mogli wytłumaczyć brak  mojej obecności na bankietach - również warknęłam, a jej oczy ciskały piorunami.

- Nie wiem za co mnie nienawidzisz - wycedziła przez zaciśnięte zęby - Ja pracowałam jak wół, żebyś mogła mieć wszystko czego chciałaś a ty odwdzięczasz mi się za to niechęcią?

- Jestem wobec ciebie taka sama jak ty wobec mnie - fuknęłam, a w oczach poczułam łzy - Szkoda, że ci tak zależało, a jakimś cudem nigdy nie było cię przy mnie - po tych słowach wypadłam z domu i pojechałam, na swojej yamasze, do domu ciotki.

- I jak poszło? - zapytała kiedy przekroczyłam próg jej domu, a kiedy zobaczyła moje czerwone oczy, podeszła do mnie i mocno mnie przytuliła.

- Mad kto przyjechał? - zapytał wujek schodząc do salonu, a kiedy mnie zobaczył uśmiechnął się - O, moja ulubiona siostrzenica.

- Wujek Patrick! - krzyknęłam i przytuliłam wujka.

- I jak tatuaż? - zapytał, a ja pokazałam rękę.

- Trochę się z rodzicami pokłóciłam ale już wszystko jedno - powiedziałam wzruszając ramionami.

- Nie rozumiem.

- Chodzi o to, że się wyprowadziłam od nich.

- Och, moja mała dziewczynka dorasta - udał, że zaczął płakać, przez co się roześmiałyśmy - Na jak długo zostajesz?

- Za tydzień przeprowadzam się do nowego domu.

- Ale odwiedzaj nas czasami - pogroził mi palcem.

- Raczej nie - westchnęłam teatralnie - To daleko.

- Co?! Zostawiasz swoją najlepszą rodzinę na świecie? - powiedział to głosem nastolatki, przez co zaśmiałam się, a Madison podeszła do niego i cmoknęła go w policzek.

- Nie bój się, twoja mała siostrzenica wprowadza się do sąsiedztwa - uśmiechnęłam się na słowa cioci, a wujek skrzyżował ręce i zrobił naburmuszoną minę.

- A ty tak sobie ze mnie żartujesz - znowu zaczęłyśmy się śmiać, po czym poszłam do swojego tymczasowego pokoju i poszłam spać.



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro