Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

43

Znajdowałam się we wszechogarniającej bieli, która raziła w oczy. Zamknęłam je, a po chwili blask ustał. Kiedy otworzyłam je na nowo, biel zastąpił pokój, w którym nie byłam od tak dawna. Pokój Sam.

Na jej łóżku siedziały dwie postacie, obie odwrócone do mnie tyłem. Odchrząknęłam, żeby uświadomić im, że nie są sami.

- Cześć Brook - powiedziała z uśmiechem... Samantha, a mnie zamurowało.

- Sami? - spytałam cienkim głosem, a ona uśmiechnęła się ciepło. Zaraz znalazłam się w jej uścisku, a po moich policzkach spływały łzy szczęścia - Co ty tu robisz? - siostra odsunęła się ode mnie i uśmiechnęła łagodnie.

- Myślę, że powinnaś z kimś porozmawiać - podniosłam brew, a ona wskazała drugą postać na łóżku. Ayden - Ja już pójdę - powiedziała i opuściła pokój, a ja usiadłam obok bruneta.

- Przepraszam Brook - zaczął - Nie zniszczyłbym tej mafii, na prawdę. Nie mógłbym wykonać tego planu, po pros... - nie dałam mu dokończyć, bo pocałowałam go. Odsunęłam się od niego i uśmiechnęłam się.

- Rozumiem - zapewniłam, a brunet uśmiechnął się szczerze.

- Widzę, że coś cię trapi.

- Oni nie chcieli zniszczyć mojego gangu, prawda? - spuścił wzrok - Im od początku chodziło o to, żeby nas zabić. Dlaczego?

- Chcieli połączyć gangi i pozbyć się nas. Według nich byliśmy za dobrzy - skinęłam głową na jego słowa, po czym przytuliłam się do niego.

- Teraz będzie dobrze, prawda? - spytałam.

- Tak kamana. Teraz będzie dobrze - powiedział cicho i mocniej mnie przytulił.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro