Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

41

- O co chodzi? - zapytałam Matta, a on wskazał mi głową krzesło, którego wcześniej nie zauważyłam. Siedział tam nie kto inny jak Ayden. Podeszłam do chłopaka, który był związany i miał zakneblowane usta - Co on tu robi? - warknęłam.

- Wiesz... To on chciał nas zniszczyć - powiedziała z okrutnym uśmiechem Kira - Musi zapłacić.

- Racja... - podeszłam do Aydena, a w jego oczach zobaczyłam strach. Zamachnęłam się i uderzyłam go w twarz łamiąc mu przy tym nos, z którego pociekła cienka strużka krwi. Pochyliłam się nad jego uchem i powiedziałam cicho - Wybacz, nie miałam uderzyć cię tak mocno - złapałam go za ręce i rozluźniłam więzy, tak żeby reszta tego nie zobaczyła - a teraz mam dla ciebie dobrą radę: uciekaj - rozkazałam, a w jego oczach zobaczyłam niezrozumienie. Podniosłam się i zwróciłam się do reszty - Zostawmy go tu. Powinien tutaj zgnić - powiedziałam idąc w kierunku wyjścia, ale kiedy byłam przy drzwiach usłyszałam parszywy śmiech Anki, więc odwróciłam się w jej stronę - A ty z czego ryjesz? - warknęłam zirytowana.

- Na prawdę myślałaś, że nas na to nabierzesz?

- O czym ty do cholery gadasz? - spytałam, nie dając po sobie niczego poznać. Zobaczyłam jak blondyn, którego wcześniej nie zauważyłam, odbezpiecza pistolet i kieruje w stronę Aydena - Co ci da jego śmierć? - syknęłam.

- Może najpierw się przedstawię. Jestem Mark - powiedział zielonooki, a ja zrozumiałam, że to ten koleś z nagrania i zesztywniałam - Jak widzisz, on nie wywiązał się z umowy - spojrzał na Aydena - Mnie się nie ufa - na jego twarzy zagościł okrutny uśmiech - Żądam zapłaty - rzuciłam się na Marka, ale nie zdążyłam.

Wypuścił strzał.












Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro