39
Kilka dni później, po tym jak odwiozłam Aydena do domu, dostałam dziwną wiadomość od Kiry.
Brook przyjedź do parku. Szybko.
Niewiele myśląc pojechałam prosto do parku. Od razu pomyślałam, o miejscu, w którym zawsze się spotykamy, więc natychmiast ruszyłam na południową część parku, do fontanny, koło której dostrzegłam sylwetkę Kiry.
- O co chodzi? - spytałam, a ona podała mi magnetofon. Zmarszczyłam brwi - Co to jest?
- Odtwórz - powiedziała, a ja posłusznie wykonałam polecenie.
- Mark, daj spokój - usłyszałam głos Aydena - Potrzebuję czasu.
- Ile? - warknął, najwyraźniej, Mark - Ile Gennaro? Ile mamy jeszcze czekać? Przecież to nie jest takie trudne. Omawialiśmy ten cholerny plan tyle razy, że możesz go wyrecytować podczas snu. Prawda? Pamiętasz jak leciał? - usłyszałam ciche westchnienie.
- Mam ją w sobie rozkochać, zmusić do rozwiązania mafii, udać zniknięcie i wrócić do swojego gangu, żebyśmy zajęli ich miejsce.
-Dokładnie.
Tu nagranie się urywa.
- Wiem, że on jest dla ciebie ważny, ale on próbuje nas zniszczyć - usłyszałam cichy głos Kiry - Warto było ufać? Warto było dopuścić do siebie te uczucia? - zapytała, a na jej twarzy pojawił się okrutny uśmiech. Coś mi nie pasuje. Ona nie mówiła o Aydenie.
- O czym ty mówisz?
- Nic, nic. To tyle chciałam ci pokazać - skinęłam głową i ruszyłam w stronę motocykla.
Przez resztę dnia myślałam nad nagraniem pokazanym przez Kirę.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro