Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

32

Niedługo późnij siedziałam w swojej łazience, na chłodnych kafelkach i opierałam się plecami o ścianę, a w mojej prawej ręce błyszczało delikatne ostrze.

Nie myślałam o innych sposobach na pozbycie się uczuć, bo ich nie było. A przynajmniej były poza zasięgiem mojego wzroku. Były dla mnie niedostępne, nieosiągalne. Nierealne.

Przycisnęłam żyletkę do mojego nadgarstka i zrobiłam nacięcie, które zaczęło wypełniać się krwią.

Poczułam, że ból w pewnym stopniu przyjemny, przyćmiewa emocje, których nie chciałam mieć.

Powoli, ale jednak działa.

Za każdą krwistą szramą, która pojawiała się na mojej skórze,  czułam, że jedyne co czuję, to ból, a uczucia wyparowują ze mnie. Jakbym ich nigdy nie miała.

Roześmiałam się cicho, a po moich policzkach spłynęły łzy.

Musiałam wyglądać jak niezrównoważona psychicznie osoba, bo w końcu siedzę z zakrwawionym nadgarstkiem i śmieję się.

Teraz, w tej chwili, czułam się wolna. To znaczy, w pewnym sensie. Stałam się tą samą osobą co kiedyś. Bez uczuć. Zupełnie jak skała.

Parsknęłam jeszcze głośniejszym śmiechem, a łzy coraz rzewniej się ze mnie wylewały, aż wydarzyło się coś, co mnie sparaliżowało, a uśmiech zastygł na moich ustach.

- Brook?! - usłyszałam krzyk kogoś, kogo się zupełnie nie spodziewałam.



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro