27
Patrzyłam na Aydena nadal ciężko oddychając, a moje serce waliło jak szalone. Brunet uśmiechnął się półgębkiem co odwzajemniłam.
- Brook... - chciał coś powiedzieć, ale zawołała go pani Angie.
- Ayden, jedziemy! - usłyszeliśmy głos pani Gennaro.
Czarnooki złapał mnie za rękę i oboje zeszliśmy na dół, gdzie czekali na nas nasi rodzice, a gdy zobaczyli nasze splecione dłonie, uśmiechnęli się. Chyba po raz pierwszy uśmiechnęli się z mojego powodu.
- Jutro zapraszamy do nas - powiedział pan Gennaro kiedy staliśmy pod drzwiami.
- Oczywiście - odpowiedział mój ojciec.
Pożegnaliśmy się, a kiedy chciałam przytulić Aydena na pożegnanie, on złapał mnie za nadgarstek, przez co popatrzyłam na niego zdziwiona, a on tylko uśmiechnął się cwaniacko. Nie wiedziałam o co chodzi więc popatrzyłam na niego z podniesioną brwią. Brunet przybliżył się do mnie i pocałował mnie w policzek, a ja zadrżałam. Miałam nadzieję, że nikt nic nie zauważył.
- Cześć - powiedziałam cicho i modliłam się w duchu, żebym tylko nie była czerwona na twarzy.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro