21
Siedziałam w sali, na jednym z nudnych wykładów pani od fizyki, lecz nagle drzwi otworzyły się, a nich zobaczyłam dyrektorkę.
Za nią do sali wszedł ktoś, kogo się nie spodziewałam.
Strażnik z naszego wczorajszego miejsca napadu, w którym, tak nawiasem mówiąc, pracują moi rodzice.
- Hamlyn, Gennaro, do mnie proszę - powiedziała z kamienną miną.
Popatrzyłam przestraszona na Aydena, który w tej samej chwili spojrzał na mnie. Powściągnęłam emocje i wstałam z miejsca.
Na drżących nogach wyszłam z klasy, a obok mnie szedł Ayden.
Stanęliśmy przed salą, a przed nami stała osoba, z której powodu odczułam delikatny niepokój.
- Panna Hamlyn i pan Gennaro jak sądzę - powiedział z kamienną twarzą.
- Czy coś się stało? - zapytał Ayden swobodnym tonem, na który ja bym się w tej, chwili nie zdobyła.
- Chodzi o wczorajsze włamanie do firmy pani rodziców - odparł a ja jeszcze chwilę temu miałam nadzieję, że jednak nie o to chodzi. Nadzieja matką głupich.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro