Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

42

- Nie! - krzyknęłam kiedy upadłam na Marka, który zdążył oddać strzał.

Szybko podniosłam się  i podbiegła do Aydena, który leżał na podłodze. Kule miał utkwioną w okolicach serca. Umierał.

Spojrzałam w jego twarz. Z ust chłopaka spływała cienka strużka szkarłatnej cieczy. Zaczęłam cicho płakać i złapałam go za rękę, którą on położył na swoim sercu.

- Żegnaj, kamana* - szepnął.

- Przepraszam - wyłkałam i poczułam jak jego serce przestaje bić. W sali rozległ się dźwięk oklasków, więc spojrzałam gniewnym wzrokiem na resztę.

- Cóż za wzruszające przedstawienie - powiedział uśmiechnięty Beiley.

- Zamknij się. O co wam chodzi? - warknęłam ignorując łzy, które błyszczały na moich policzkach.

- Chcemy tylko jednego.

- A mianowicie? - powiedziałam wstając i podchodząc do Anki, która przed chwilą się odezwała i wycelowała we mnie broń.

- Zanim z tobą skończę - zaczęła - Wiedz, że to zaszczyt zabić kogoś tak utalentowanego jak ty. Ale zanim to zrobię - uśmiechnęła się okrutnie - Chciałabym, żebyś wiedziała, kto zabił twoją siostrę - spięłam się - Chcesz wiedzieć? Popatrz na ciało, które siedzi na tym krześle - lufą wskazała Aydena. Teraz wiedziałam, skąd go kojarzę. Tyle, że to nie do końca on ją zabił. Przyjechał później, akurat to pamiętam, pomyślałam - A teraz, przejdźmy do rzeczy - zmierzyłam ją nienawistnym spojrzeniem i splunęłam jej w twarz, przez co warknęła ostrzegawczo, a ja uśmiechnęłam się pobłażliwie.

- Nie doczekanie twoje - powiedziałam wyrywając broń z ręki oszołomionej Anki, po czym zrobiłam coś, czego nikt się nie spodziewał. Przyłożyłam lufę do skroni, zacisnęłam oczy i oddałam strzał.

* kamana - ktoś najdroższy memu sercu


Chciałam powiedzieć, że jeszcze jeden rozdział i koniec! Dziękuję za wszystkie głosy jak i komentarze!


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro