Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2


Rano obudziła mnie piosenka Fire of Knife*, przez co prawie, jak zwykle, dostałam zawału. No cóż, tak bywa.

Powlekłam się do łazienki, gdzie całkiem szybko się ogarnęłam i wróciłam do pokoju. Ubrałam czarne rurki, z wysokim stanem i ze złotymi zamkami, krucze trampki i nowo zakupioną bluzę. Jak zwykle niebieskie włosy zostawiłam rozpuszczone, dzięki czemu opadały miękkimi falami na plecy.

Zdziwieni, że mam kolorowe włosy a mimo to byłam na bankiecie? Zdziwię was: Matka kazała mi, zresztą jak zawsze, założyć perukę. Na jej szczęście wygląda tak realistycznie, że wszyscy się na nią nabierają.

Wychodząc z pokoju, złapałam po drodze torbę i zeszłam na dół, napotykając zniesmaczone spojrzenia rodziców. Szczerze? Po dwunastu latach dało się przyzwyczaić. Tak. Kiedy miałam siedem lat, już byłam problemem. Co z tego, że studiuję i mogę się wyprowadzić? Jeżelibym to zrobiła, oni obdarliby mnie ze skóry. Serio.

Wydaję się bez sensu to, że jestem dla nich wrzodem, a mimo to mnie trzymają? Chodzi o to, że miałam kiedyś siostrę, która była tą idealną córką. Nie przeszkadzało mi to, bo ona mnie rozumiała. W przeciwieństwie od nich. Niestety, kiedy jechałyśmy razem do szkoły, miałyśmy wypadek. Ja cudem przeżyłam, ale ona zginęła. Rodzice obwiniali mnie za jej śmierć. Nadal to robią, ale rzadziej.

Tak, wiem to nadal nie wyjaśnia dlaczego tu siedzę. Chodzi im o to, że po pierwsze: Nigdzie nie ma nic do wynajęcia, a najbliższe mieszkanie jest jakieś 1,5 godziny stąd, a po drugie: Wszyscy ich "znajomi" pytaliby się dlaczego się wyprowadziłam. Dla nich byłoby to dziwne, więc muszę tutaj gnić.

Zignorowałam ich nienawistne spojrzenia i poszłam do garażu, gdzie wsiadłam na moją yamahę yzf r125 (patrz media) i pojechałam na uczelnię. Oczywiście miałam przy sobie jeszcze bluzę dla Kiry.

- Hej świrusko - przywitałam się z nią kiedy byłam już pod szafkami.

Kira była drobną blondynką z niebieskimi oczami. Miała góra 1,55 m, ale i tak wszyscy się za nią oglądali.

Kira podaje się za moją przyjaciółkę, ale nie wiem czy tak jest. No bo niby znamy się od ośmiu lat, a przez 2 pierwsze lata znajomości byłyśmy dla siebie jak siostry, to później jakoś tak już nie było. Zwykle ograniczałyśmy się do kilku zdań na dobę, ale spoko. Nigdy też się sobie nie zwierzałyśmy i nie ufałam jej na tyle, żeby pokazać jaka jestem na prawdę. Nikt mnie nie znał. Ani rodzice, ani Kira, jedynie Samantha, moja siostra, znała mnie. Może nie do końca, ale chociaż trochę.

- Cześć idiotko. Masz bluzę? - zapytała, a ja podałam jej reklamówkę z bluzą. Zauważyłam, że specjalnie ubrała na siebie tylko koszulkę na ramiączkach, żeby móc założyć tą nowo zamówioną - Dzięki - powiedziała, po czym każda z nas poszła w inną stronę.

Właściwie to zwroty typu idiotka czy świruska były u nas na porządku dziennym i nie były obraźliwe. Chyba.

- E, Brook! - usłyszałam krzyk Matta więc zatrzymałam się i poczekałam, aż do mnie podbiegnie - Joe czeka na was za szkołą. Na długiej przerwie. Macie towar? - pokiwałam głową i zawróciłam w stronę Kiry.

Stanęłam przed blondynką i czekałam, aż łaskawie zwróci na mnie uwagę, bo jak się okazało, była zajęta nowym ze szkoły. Ayden'em jak się nie mylę, który był u nas od tygodnia, a ona już się z nim całowała. Chociaż właściwie mogłam powiedzieć, że ona go pożerała, ale mniejsza.

Ayden był wysokim brunetem, z oczami tak kruczymi, jak jego włosy. Ten kolor był aż nienaturalny. Był wysoki, wyższy ode mnie. Nie byłam zaraz taka niska. Miałam jakieś 1,75m. A kontrast między nim a Kirą był zabawny.

Nie wiem czemu, ale wydawał mi się znajomy. Ale na pewno nigdy nie spotkałam Aydena.

Odchrząknęłam, a ona dopiero teraz na mnie spojrzała.

- Co jest Brook? Nie widzisz, że jestem zajęta? - zapytała, a chłopak stał obok niej i milczał.

- Na długiej przerwie. Za szkołą. Mam nadzieję, że masz.

- Jasne, masz klucz -powiedziała podając mi mały kluczyk przyczepiony do różowej smyczki. Tak, czasem zachowywała się jak totalny plastik. Jedyna różnica była taka, że ona nie nakładała tony makijażu. Najwyżej pół tony. Tak, tyle mogę obstawiać; pół tony - To cześć - powiedziała dając mi do zrozumienia żebym się zmywała, więc tak też zrobiłam.

* Fire of Knife - The Amity Affliction



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro