Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

10

Ayden POV

- Dobra, co mamy robić? - zapytał Mark przez telefon.

- Teoretycznie za 15 sekund zza zakrętu wyjedzie srebrne porsche- - odparłem.

- Co mam zrobić?

- Wypadek...

- Czekaj, co?

- Spokojnie. To auto jest wystarczająco zabezpieczone nic się tobie nie sta... To to auto! - krzyknąłem, a a on udał, że traci panowanie nad autem i wjeżdża prosto w samochód.

Rzeczywiście. Jest cały, a auto ma bardzo małe szkody. Ze srebrnym pojazdem było już gorzej. Uderzył centralnie w jego przód, przez co kierowca miał minimalne szanse na przeżycie.

Szybko wyszedłem z kryjówki i pobiegłem w miejsce wypadku.

Otworzyliśmy drzwi od strony kierowcy, a naszym oczom ukazała się dziewczyna.

- Stary, jesteś pewny, że to to auto? Dziewczyna głową mafii? Sory, ale nie za bardzo chce mi się wierzyć - powiedział.

Brooklyn POV

Mafia... mafia... mafia... Cholera jasna, im chodzi o mnie!

Przełknęłam ślinę, ale chyba za głośno, bo oni spojrzeli w moją stronę. Powstrzymałam odruch sięgnięcia po glocka i po prostu siedziałam z tyłu. Jeżeli nie zobaczą na mojej twarzy strachu, zrozumieją że coś jest nie tak, pomyślałam i natychmiast zrobiłam przerażoną minę i schowałam się wgłąb auta kiedy jeden z nich otworzył drzwi od mojej strony i zobaczyłam w nich bruneta.

- Jesteś ciała? - szczerze? Teraz miałam ochotę wyjąć broń i rozstrzelać ich na miejscu.Przecież Sam może w każdej chwili umrzeć! Bez podstaw! Im chodziło nie o nią, a o mnie! Powstrzymałam po raz kolejny odruch wyciągnięcia pistoletu, zamiast tego tylko skinęłam głową, a on wyciągnął rękę w moją stronę - Lepiej wychodź. Widziałem to auto na wyścigach. Ile ma nitro? - nie odpowiedziałam tylko czym prędzej wypadłam z auta i odciągnęłam od niego chłopaka, chociaż jak na niego patrzyłam chciało mi się rzygać. On zabił moją siostrę.

Popatrzyłam przed siebie i zobaczyłam Blondyna z zielonymi oczami, który już wyciągnął Samanthę więc usiadłam obok niej. Zobaczyłam, że brunet przygląda mi się nadal, więc nie odrywając wzroku od siostry powiedziałam.

- Cztery butle nitro, więc już raczej nie odzyskacie auta - powiedziałam, bo chwilę przed moją wypowiedzią usłyszałam pierwszy huk. Byliśmy wystarczająco daleko.

Ayden POV

- Racja, teraz raczej już z niego nie będzie pożytku - odpowiedziałem - Przepraszam za ten wypadek. Jechaliśmy jakimś starym gratem i straciłem panowanie nad kierownicą - fioletowo-włosa podniosła na mnie spojrzenie białych jak śnieg oczu. Jedyne co odróżniało tęczówkę od białka jej oczu, to czarna, cienka linia, która zamieniała się w szary, a właściwie biały kolor tęczówek. Jej oczy wyglądały jakby miała soczewki.

- Marne przepraszam nie zwróci życia mojej siostrze - wysyczała, a łzy spływały po jej policzkach. Chciałem coś powiedzieć, ale ratownicy, nie zauważyłem kiedy przyjechali, zabrali ją i jej siostrę do karetki.

Patrzyłem jak odjeżdżają, a przede mną wyrósł policjant.

- Proszę za mną - powiedział, a ja posłusznie skierowałem się do radiowozu.

- Wiesz w ogóle kto to był? - zagadnął mnie Mark, a ja tylko skinąłem głową - Ja nie mam pojęcia. Ale cóż, jeden problem z głowy.

- Co masz na myśli? - spytałem marszcząc brwi.

- Wiesz, szef - odchrząknął - szefowa mafii jest martwa - na jego zuchwały uśmiech, miałem ochotę go zabić. Mi wcale nie było do radości - Stary, a tobie co? - zapytał, a ja nie odpowiedziałem, tylko zacisnąłem palce w pięści - Gadaj o co chodzi.

- Nie wiesz kto to był - pokręcił głową - To była siostra Brooklyn - popatrzył na mnie z szeroko otwartymi oczami.

- Ale czekaj, Brooks żyje czy ona umarła?

- Brook żyje, jej siostra nie - powiedziałem spokojnie, chociaż w środku kipiałem ze złości.

- Sory Ay, nie wiedziałem - powiedział - Ale tak dla jasności... To T A  Brooklyn? - westchnąłem zirytowany i przeczesałem dłonią włosy.

- Cholera Mark. Rusz czasami swoim głupim blond łbem i pomyśl, czy gdyby to był ktoś inny nie cieszyłbym się z tego - powiedziałem warcząc cicho i popatrzyłem na niego.





Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro