Część 2
Zaczeła się cicho skradac do źródła zapachu. Zostawiając uczennice przyjeła pozycje bojową. Popatrzyła na kamienie koło rzeki, jak i granicy z Klanem Rzeki. Leżał na nich cieno rudy kot. Lamparcie Skrzydło najeżyła się z furii. Wyskoczyła i staneła nad kocurem leżącym na kamieniu.
-Ty!-sykneła.-Uciekaj z naszego terytorium bo ci nogi powyrywam!-wrzasneła.
-I tak do nieczego nie są mi potrzebne-wymruczał i otworzył szmaragdowe oczy.
-Pf!-spluneła.-Wynoś się z naszego terytorium!-wykrzykneła jeżac się.
-Nie-powiedział jakby nigdy nic. Liznął ją po nosie i przymknął oczy "przyjacielsko". Podskoczył nagle gdy kotka sykneła złowieszczo.
-Ej no spokojnie.-wynruczał.
-Pieszczoch-prychneła i wepchneła go do rzeki. Ten jednal był silniejszy i pociągnął ją za sobą do wody.
-Hej!-krzykneła. Kochr wyciągnął ją na brzeg.
-Ostrzegałem-powiedział.
-Pf...-weszła mu na pys powodując podtopienie.
-Pobgdajwe sję!-krzyknął spod wody. Lamparcie Skrzydło zeszła z niego.
-Dowidzenia-powiedziała krutko i wróciła do uczennicy. Ta miała już troche zwierzyny. Jakby nigdy nic złota wyskoczyła z krzaków.
-Doskonale-powiedziała.-Wracajmy.-młoda skineła głowąbi wzieła tyle ile mogła. Oby dwie poszły do obozu.
178 słów kaczuszki xD.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro