4
Kolejny koncert,kolejne zdjęcia i brutalne pożegnanie było tuż tuż...
Chan wystąpił z nową piosenką: Baby
...Baby, let me call you baby, baby, baby, oh
Baby, you can call me baby, baby, baby, wow
Baby, baby, baby now...
Rozmarzyłam się. Umrę bez niego.
Wieczorem wybraliśmy się wszyscy razem na plażę. Trochę popływaliśmy,pokopaliśmy w piłkę, pożartowaliśmy,spedziliśmy czas jak normalni znajomi.
Dzisiaj Chan mnie zaprosił do siebie do hotelu. Było bardzo romantycznie,tylko my we dwoje.
Chan: chciałbym się z tobą zobaczyć na początku października.Postaram się przylecieć do ciebie, chociaż na te 2 dni
Kasia: na początku przyszłego miesiąca? Yyyyy nie wiem czy będę tutaj
Chan: planujesz niespodziankę dla mnie? I przylecisz do mnie?
Kasia: ooo bardzo bym chciała Channie,ale prawdopodobnie będę w Paryżu przez 3 dni.
Chan: w Paryżu? A co ty tam będziesz robić?
Kasia: będę w pracy. Robert dostał kontrakt i jadę z nim.
Chan: Robert? Zaraz zaraz od kiedy wiesz o tym wyjeździe?
Kasia: dwa dni temu się dowiedziałam... a ty co, zazdrosny jesteś?
Chan: no coś ty! O niego? Daj spokój
Kasia: doprawdy? Czyli jak bym ci powiedziała że będę z nim w jednym pokoju,to cię to nie ruszy?
Chan: co? Jak w jednym pokoju?!?! Nie ma mowy,nie zgadzam się
Kasia: oj chyba troszkę jesteś zazdrosny....Żartowałam z tym pokojem. Będę miała swój prywatny.
Chan: wszystko jedno
Nabzdyczył się i odwrócił do mnie plecami, udawał że śpi.
Przytuliłam się do jego pleców, pocałowałam w kark a ten nic -wredota jedna. Zaczęłam go łaskotać i wyzywać od zazdrośników. Poskutkowało.
Chan: nie żartuj sobie tak więcej
Kasia: o jeny no sorry, skąd mogłam wiedzieć że tak zareagujesz
Chan: to już wiesz.. kiedy lecisz do tego Paryża?
Kasia: dokładnie to nie wiem,wiem że na początku przyszłego miesiąca i na 3 dni, popołudnia będę miała wolne. Akurat będę mogła zrobić zdjęcia typowo jesienne do tego w Paryżu,czaisz?? Marzyłam o tym.
Chan: tak, wiem kiedyś mówiłaś. Ale zbierałaś kasę na ten wyjazd. A teraz dziwnym trafem Robert ma tam zlecenie i bierze cię ze sobą
Kasia: czy ty coś sugerujesz?
Chan: nie no skąd,tak tylko nasunęło mi się na myśl. Czemu spełniasz swoje marzenia z nim a nie ze mną?
Kasia: Channie, naprawdę?! Przestań się nakręcać. Mam wiele innych marzeń, które na pewno będę spełniać z tobą
Chan: np?
Kasia: sex na plaży
Chan: co?
Kasia: no co? Nie chcesz?
Chan: chce, tylko zaskoczyłaś mnie a coś jeszcze?
Kasia: chciałabym zrobić sesje toples - tobie, chciałabym nauczyć się tango albo salsę
Chciałabym kąpać się nago z tobą w oceanie pod gwiazdami podczas pełni
Chciałabym spędzić z tobą weekend na bezludnej wyspie, mieć cię tylko dla siebie
Chciałabym mieć własną wystawę fotograficzną
Chciałabym wyreżyserować jakiś teledysk czy coś
Chciałabym zrobić sobie tatuaż,taki dla pary
Chciałabym zamieszkać na obrzeżach miasta z ukochanym mieć psa kota może kiedyś też dzieci
Dużo mam takich marzeń,mniejszych i większych. To że będę we Francji z szefem a nie z tobą,to nic. Moim największym marzeniem jesteś ty Chan,wiesz??
Chan: a ty moim babygirl.
Pocałował mnie namiętnie i było fiku-miku.
Babygirl - podoba mi się, już teraz musi tak do mnie mówić.
Zjedliśmy śniadanie w łóżku.Chan się spakował do końca pożegnaliśmy się najpierw ja wyszłam z hotelu i później chłopaki.
Jeszcze do mnie nie dochodzi, że go nie ma.
Polecieli do Korei.
W międzyczasie dostałam telefon od Roberta,że mam się pojawić o 12:30 w Beverly hills. Strój lekki, dowolny. Wpadłam na chatę , szybki prysznic, założyłam spodenki do kolan na kant, bluzkę i marynarkę i tenisówki - a co?
Ruszyłam w stronę podanego adresu.
Na miejscu zastałam początkujący młody żeński zespół. Dziewczyny były mega fantastyczne. Fajnie się z nimi pracowało.
I tak mijały dni i tygodnie. Na pracy i rozmowach z Chanem,więcej pisaliśmy do siebie niż rozmawialiśmy ze sobą. Na szczęście jest XXI wiek i można filmiki sobie wysyłać i głosówki. Dzięki czemu można jakoś wytrzymać dłuższe rozstanie. Wpadłam na pomysł, że przebukuje sobie bilet w drodze powrotnej i z Francji polecę do Seulu a później dopiero do domu,musze tylko delikatnie poprosić o tydzień wolnego.
W końcu się pakuję do Paryża. Nie mogę się doczekać . Jutro jest 2 października a 3 Chan ma urodziny,trudno będę u niego dopiero 6. Ale liczą się chęci przecież. Nie mogę się doczekać. Długo się zastanawiałam co mu kupić... doszłam do wniosku,że bransoletka z białego złota będzie odpowiednia. Z takim samym grawerem jak naszyjnik od niego : K+C
Spakowałam walizkę i poszłam spać.
Z tym spaniem było ciężko,co chwila się budziłam.
W końcu: lotnisko,samolot,lot, lądowanie i droga do hotelu. Wszystko było takie piękne,takie inne niż w LA.
Z Robertem mieliśmy co robić,zabrał mnie na pokaz mody - czego się nie spodziewałam. Jego przyjaciel jest przyjacielem projektanta i tak się tutaj znaleźliśmy. Ten kontrakt to takie małe kłamstwo,ale fakt zrobiliśmy kilka dobrych ujęć.
Chan miał urodziny, złożyłam mu życzenia osobiście on-line, nastawiłam budzik, żeby nie zaspać. Trochę porozmawialiśmy. I to tyle...
Minęły 3 dni.
Miasto jest piękne,a w jesiennej aurze coś wspaniałego.
Moje portfolio jest bogatsze o kolejne krajobrazy Francji. Nigdy tego nie zapomnę.
Pożegnałam się z Robertem i pojechałam taxi na lotnisko a z tamtąd do Korei - ale mam stresa.
Wylądowałam. Wzięłam taxi, pojechałam do hotelu i później do domu chłopaków. Dzwonię do drzwi...
Felix: tak... Kasia!! A ty skąd tutaj
Kasia: a wiesz przechodziłam obok hihi
Felix mnie przytulił i zaprosił do środka
Kasia: jest Chan?
Felix: a to ty nie wiesz?
Kasia: o czym?
Felix: Chan poleciał do Japonii,miał być wczoraj ale jeszcze został,nie wiem czy będzie dzisiaj czy jutro. Nic ci nie powiedział? Naprawdę?!
Kasia: serio?!? Czy się nabijasz ze mnie?
Felix: naprawdę
Han: Felix nie widziałeś... Kasia!!! A ty skąd tutaj?
Kasia: wpadłam na drinka!
Han: pół świata przeleciałaś żeby się napić drinka?? Już leję
Kasia: haha uwielbiam Cię
Przywitałam się z Hanem i z resztą chłopaków. Było mi bardzo przykro,że nie było tego jedynego dla którego przemierzyłam pół świata... i w dodatku nawet nie wiedziałam że go nie ma na miejscu. Ciekawe czemu mi nic nie powiedział...
Spędziłam bardzo miło popołudnie z chłopakami, napiliśmy się drinka, obejrzeliśmy jakieś anime , pośmialiśmy się. Przyszedł wieczór, pożegnałam się z nimi i ruszyłam do hotelu.
Bini chciał mnie odwieźć ale doszłam do wniosku,że chętnie się przejdę (daleko nie było) i podziękowałam mu.
Szłam sobie pomału, myśląc o tym co się stało,co usłyszałam -nie dowiary, okłamał mnie...Nie wierzę...
Kolacji nawet nie jadłam,po drodze kupiłam sobie jakiś alkohol i poprostu się napiłam i zapłakana zasnęłam.
Obudziłam się dość późnobo było już dawno po 9 , ogarnęłam się i poszłam na miasto na kawę.
Usiadłam w parku z kubkiem w ręku i przeglądałam sobie media ,na Twitterze wpadłam na takie zdjęcie
Rose i BangChan
Telefon wypadł mi z ręki, ciśnienie przyspieszyło... Podnosząc telefon z ziemi
znowu wyrzucałam sama sobie swoją głupotę i kolejnego już księcia z bajki, który jest zwykłym kłamcą...znowu dałam się oszukać...
Ale Channie by mi tego nie zrobił ..zaraz zaczęłam go tłumaczyć. Zalana cała łzami siedziałam na ziemi i dalej szukałam ,bo było mi za mało...
Szukajcie a znajdziecie , proszę:
Fakt że nie ma daty ani miejsca,ale jeśli ktoś wyjeżdża i to ukrywa, to jak to można zinterpretować???
Jak już przestałam płakać kupiłam kopertę,napisałam BangChan,włożyłam łańcuszek i wrzuciłam do skrzynki na listy chłopaków. Musiałam być ostrożna żeby nikt mnie nie widział.
Wróciłam do hotelu. Sprawdzałam wolne miejsca na lot powrotny do domu.
Nic,zero. Jestem tutaj uziemiona przez kolejne 6 dni...
Co mam ze sobą zrobić?
Poszłam do sklepu kupiłam coś co mnie "omami" i pójdę spać ,muszę ten czas przespać. Wyłączyłam telefon i sobie popijałam drinka za drinkiem oglądając najgorsze romansidła na świecie jakie tylko istnieją i rycząc przy tym jak bóbr.
W międzyczasie film mi się urwał...
W nocy Chan wrócił do domu z Japonii,na szafce nocnej znalazł kopertę zaadresowaną do niego. Spojrzał na nią i poszedł do łazienki i spać.
Wstał następnego dnia po 12 , przywitał się z chłopakami w kuchni.
Changbin: Czemu Kasi nie powiedziałeś że jesteś w Japonii?? Co ukrywasz??
Chan: co? O co ci chodzi?
Changbin: Chan nam możesz powiedzieć zwłaszcza mi
Chan: sorry,a skąd w ogóle pomysł że nic jej nie powiedziałem, co??
IN: bo ona nic nie wiedziała?
Felix: i tak też wyglądała , na totalnie zaskoczoną
Han: przejebane masz u niej
Chan: a wy skąd to możecie wiedzieć. Zacznijcie się interesować sobą a nie mną
Hyunjin: jak chcesz,ale tylko tak napomknę , że była tutaj
Chan: jak była?!? Kiedy? Czemu nic nie wiem o tym
Bini: już wiesz
Chan: kiedy była?
Han: mamy się nie interesować,nara
Chan: powiedziałeś A to powiedz B, słucham, kiedy była?
IN: przedwczoraj, była bardzo zawiedziona że cię nie ma
Felix: ba! Tym że w Japonii jesteś i nic nie wiedziała. Przesrane masz,serio
Chan: a co mówiła??
Bini: zadzwoń i sprawdź
Chłopcy wyszli z kuchni i zostawili Chana samego.
Chan dzwoni do mnie i nic znowu i nic kilka razy próbował i się nie dodzwonił.
Napisał SMS:
Hej, babygirl
Co się dzieje z tobą?
Tęsknię,
zadzwoń proszę
Chan: Bini a mówiła kiedy wraca do siebie? Telefon nie odpowiada może leci? Jak myślisz
Bini: nie wiem Chan,nie rozmawialiśmy o tym
Chan: a o czym?
Bini: daj spokój,chcesz znajdź ją i porozmawiaj z nią
Zjadł śniadanie wypił herbatę, pokręcił się i w pokoju napotkał wzrokiem kopertę. Podniósł ją hmm w środku na pewno nie było listu. Otworzył i wysunął z niej łańcuszek z grawerem K+C.
Czy to już koniec? Ledwo się zaczęło nie może się już skończyć...
Postanowił zadzwonić do Moniki
Chan: cześć Monika, słuchaj nie wiesz gdzie jest Kasia??
Monika: słucham?? Zgubiłeś moją dziewczynę?? Co zrobiłeś?!!!
Chan: nic
Monika: Chan!!
Chan: nie wiedziałem,że przyleci do mnie , poleciałem do Japonii a jak w nocy wróciłem do domu to miałem kopertę zostawioną w pokoju,dopiero do niej zajrzałem, Kasia oddała mi łańcuszek. Dzwonię do niej i piszę,nie odpowiada,nie wiem co się z nią dzieję. Martwię się o nią
Monika: jest w Korei 3 dzień i ty mi mówisz że nie wiesz że ona tam jest??! Co z tobą jest nie tak!! Idź do hotelu i zobacz czy już się wymeldowała! Ja nic nie wiem ,pisała tylko że jest wszystko ok. Jak coś jej się stanie to cię zabiję. Idź i daj znać co z nią.
Chan: a w którym hotelu miała się zatrzymać?
Hallo? Monika...
Rozłączyła się
Chan: Han nie wiesz w którym hotelu miała być??
Han: gdzieś tutaj blisko,bo mówiła że na pieszo przyszła. Co dalej się nie odzywa?
Chan: no nie
Han: sprawdź w Google
Chan: już sprawdzam,jest najbliżej jeden, lecę
Nie mam co robić,nudy straszne. Na necie znalazłam informację o wyspie Jeju samolot jest za 3 godz,dobra jadę lepiej tam niż tutaj siedzieć. Spakowałam rzeczy do walizki,zeszłam na dół i poprosiłam o taxi i pojechałam na lotnisko. Przed hotelem jakiś debil nie mal nie spowodował wypadku - kto takiemu dał prawko?!?
SMS
Monika : siema gdzie jesteś, Chan cię szuka,co zrobił?
Kasia: siema,lecę na wyspę Jeju,
wkurwił mnie,ale nie chce o tym gadać.
zaraz mam samolot,będę nie dostępna,
napiszę jak będę na miejscu
Nara
Monika: ok
Chan jechał dość szybko do hotelu,jak już był blisko, to o mały włos nie spowodował stłuczki...
Wszedł do środka i zapytał się w recepcji czy mnie tam nie ma. Kobieta nie mogła mu udzielić takich informacji. Pokazał jej nasze wspólne zdjęcie,że jesteśmy narzeczeństwem i się trochę pokłóciliśmy o wesele.
W końcu mu powiedziala, że właśnie pojechałam taxi na lotnisko.
Ruszył na lotnisko.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro