1
Piękny jesienny dzień w LA ,nie różnił się od letniego ani od wiosennego dnia a tym bardziej od zimowego. Każdy dzień praktycznie taki sam przez cały rok.
Kasia:I jak tu zrobić piękne jesienne zdjęcie natury... (zirytowałam się )
Magda: przestań jęczeć, choć na plażę,zrobisz kilka fotek chłopakom jak wychodzą z wody,albo jeszcze lepiej -mi !!
Kasia: serio? Ehh no dobra,ale później pójdziemy gdzieś do parku
Magda: zjemy coś i pójdziemy, obiecuję
Poszłyśmy na tą plażę.Magda już na oku miała jakiegoś blond włosego chłopaczka , który ledwo wyszedł z wody ; mokry i ....całkiem całkiem przystojny. Długo nie czekając podeszła do niego i się spytała czy nie zapozuje z nią do sesji plażowej,bo koleżanka ( tzn ja!!!) bierze udział w konkursie fotograficznym.
Trzeba przyznać,że zawsze miała gadane i zawsze dostawała co chciała.
Chłopak się zgodzić - jakby inaczej ,na imię miał Kevin (25l)
Magda zdjęła ubranie pod którym miała skąpe czerwone bikini,poprawiła włosy, nałożyła kolejną warstwę błyszczyku na usta i zaczęła się ustawiać do zdjęć, trochę ich poinstruowałam. Nie powiem,bo zdjęcia wyszły fantastyczne. Ona mega fotogeniczna a on też fajnie pasował do jej osoby.
W ramach podziękowania ona go zaprosiła na lunch ,ja oczywiście nie mogłam bo się spieszyłam do studia wywoływać zdjęcia itd. To była stała śpiewka Magdy,i znowu jakiś typ był ważniejszy ode mnie-zostałam sama. Wyzywając pod nosem ruszyłam na przedmieścia , zrobiłam kilka fotek i pojechałam do domu.
Kasia: hej Monika! Hallo jesteś?
Monika: jestem jestem w salonie, choć
Kasia: zaraz przyjdę tylko coś do jedzenia sobie wezmę...Znowu lodówka pusta,kto miał jechać na zakupy?
Monika: Magdy kolej , gdzie ona jest ?
Kasia: a gdzie może być, poznała jakiegoś kolesia i poszła z nim na lunch a mnie w chuj kurwa olala!! Głodna jestem!!! Idziemy na miasto coś zjeść? ( wchodzę do salonu i oniemiałam )
Kasia: ...yyy... Cześć?!? Czemu nie mówiła że masz gościa?
Monika: wołałam cię hahahah
Kasia: fakt
Monika: pamiętasz mojego kuzyna Changbina?
Kasia: yyy Changbin Chan...ooo Bini !! Pewnie że tak,boże ale się zmieniłeś. Nie poznałabym cię,miło cię widzieć.
Bini: hahah dzięki Kasia,ty też fajnie wyglądasz. Cieszę się że się spotkaliśmy.
Monika: Bini postanowił zrobić nam niespodziankę,z chłopakami przylecieli na tydzień do LA,mają dwa koncerty.
Kasia: koncerty? Coś mnie chyba ominęło
Bini: no trochę hahahha
Monika: mówiłam ci jak ostatnio był u nas ,że założyli zespół 3Racha z Hanem i Chanem - pamiętasz chłopaków?
Kasia: pamiętam, pewnie że tak, a co z tym koncertem?
Monika : o jeny ..później ci powiem . No a od pięciu lat tworzą zespół Stray Kids w ósemkę
Kasia: aha
Bini: nie mów Kasia, że nie wiesz
Kasia: nic nie mówię. Przepraszam Bini, poprawię się,nadrobię zaległości
Bini: musisz bo wieczorem na kolację idziemy razem, żebyś nam wstydu nie przyniosła ( puścił oko i się śmiał a Monika z nim)
Kasia: świnie jesteście!? Czy ja wam kiedyś wstyd przyniosłam??! ( śmialiśmy się wszyscy)
Kasia: weź dzwoń do Magdy,niech powie gdzie jest i o której zamierza wrócić?
O której ta kolacją i gdzie?
Bini: tak myślę że na 21:00 w hotelu
Kasia: w hotelu?
Bini: no sorry,nie możemy się tak pojawiać publicznie i to jeszcze w żeńskim towarzyskie
Kasia: a może wy tutaj przyjedziecie? Będzie wygodnie. Zamówimy coś co lubicie,dla Ciebie proteiny i białko hahahah
Bini mnie szturchnął w ramię ,ale zaczął się śmiał
Bini: za kare jutro idziesz ze mną na siłownię, zobaczymy czy będzie tak ci do śmiechu
Monika: weź przestań,wiesz jak będzie płakać i jęczeć że jest zmęczona i głodna i chce pić i spać i nogi bolą i ręce i nie mam siły, długo jeszcze... zrzędzi czasem jak stara baba
Kasia: ejj nie przesadzaj! To że wy macie takie geny sportowe to nie znaczy że ja też. Ja należę do leniwców albo do pand ,tak jestem pandą hahaha
Bini: dobrze się czujesz? Bo coś bredzisz, tydzień z nami i zobaczysz jak twoje sportowe geny się obudzą hahaha
Kasia: śmieszne, naprawdę HA HA HA spadaj
Monika: Magda będzie nie długo, także na kolacji nas zaszczyci swoją osobą
Bini : o proszę,a spotyka się z kimś,na stałe? Czy dalej skacze z kwiatka na kwiatek?
Monika: hmm raczej to ostatnie
Bini: nie którzy się w ogóle nie zmieniają. Dobra spadamy dziewczyny. Do wieczora,co do miejsca to wam napiszę, narka
K i M : narka,pa
Kasia: nie mogłam się napatrzeć na niego,jak on zmężniał ,jak przypakował,to nie ten sam chłopak co kilka lat temu. Wow dużo pracy wsadził w swoją metamorfozę.
Monika: no mówię ci ,że geny nie mają aż tyle do gadania wystarczy samodyscyplina, odpowiednia dieta i ćwiczenia no i czas. Mogłabyś w końcu spróbować
Kasia: oj dobra weź przestań, słyszysz?
Monika: co?
Kasia: jak mi w brzuchu się przelewa z głodu,ja umieram ,muszę coś zjeść.
Monika: chodź na sałatkę z kurczakiem
Kasia: no dobra ale dla mnie podwójny kurczak.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro