Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 6

~Clarke~

-Hej, coś ty taka zamyślona? - usłyszałam zmartwiony głos Octavii. Spojrzałam na nią.

-Ja? No coś ty. - próbowałam zaprzeczać, ale Octavia nie była głupia. Pewnie zagapiłam się w przestrzeń przed sobą i przestałam jej potakiwać. Będąc z Octavią głównie to robiłam - potakiwałam. Dziewczyna naprawdę dużo mówiła.

Teraz szłyśmy korytarzami galerii handlowej. Była niedziela i Octavia stwierdziła, że to skandal, że znamy się od miesiąca i nie byłyśmy jeszcze razem na zakupach.

-Tak? To o czym teraz mówiłam? - spytała.

-Eeee.....

-Tak myślałam. - stwierdziła, ale nie wydawała się obrażona, ani nic w tym stylu. Całe szczęście. Nie chciałam denerwować Octavii. Nikt nie chciał denerwować Octavii. To groziło utratą życia lub zdrowia. -Pytałam, co robisz w Dzień Dziękczynienia.

Westchnęłam. To właśnie z tego powodu tak się zamyśliłam. Nie miałam pojęcia co robię w Dzień Dziękczynienia. Uświadomiłam sobie, jak bardzo żałosne jest moje życie.

-Nie wiem. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Octavia spojrzała na mnie jakbym oszalała.

-Jak to "nie wiesz" ? Przecież to w ten czwartek! - dziewczyna nie mogła wyjść z szoku.

-Po prostu. Moja mama wczoraj zadzwoniła do mnie, że ona i Marcus w tym roku nie spędzają święta w domu, tylko jadą na krótki urlop. Więc nie mam gdzie się podziać. Wells proponował mi, żebym pojechała z nim do jego ojca, ale odmówiłam, co sprawiło, że on też zostaje w domu. Co oznacza, że pewnie spędzimy dzień siedząc na kanapie i oglądając seriale. - wytłumaczyłam Octavii sytuację.

-Nie ma takiej opcji! Przychodzicie do nas, oboje. Nie przyjmuję odmowy. - spojrzałam na nią, nierozumiejąc.

-Co ty bredzisz?

-Mówię poważnie! Zawsze robimy wspólny Dzień Dziękczynienia z przyjaciółmi! No wiesz, ja, Bellamy, Raven, Jasper i reszta. Ty i Wells też przyjdziecie. Będzie fajnie, zobaczysz!

Przeanalizowałam sobie słowa Octavii. W sumie - dlaczego by nie? Lepsze to niż spędzenie całego wieczoru na kanapie, przed telewizorem. Co prawda nie cieszyła mnie perspektywa spędzenia czasu z Bellamy'm, ale wśród tylu osób może uda mi się go uniknąć.

-Więc? Co ty na to? - dopytywała niecierpliwa Octavia.

-Podobno nie przyjmujesz odmowy. - przypomniałam jej.

-Pytam dla formalności.

Roześmiałam się i pokiwałam głową.

-Ja i Wells przyjdziemy z chęcią. - powiedziałam, na co Octavia rzuciła mi się na szyję. Odwzajemniłam uścisk. Dziewczyna zdążyła już mnie przytulić tyle razy, że przestało to być krępujące.

-Zobaczysz, będzie super! - zapewniła mnie.

-Nie wątpię. Co ty na to, żeby iść gdzieś usiąść i napić się kawy? Nogi mi zaraz odpadną. - Octavia pokręciła głową, a ja jęknęłam z frustracją. -Dlaczego nie?

-Skoro już przychodzisz do nas, to musisz jakoś wyglądać!

-Dzięki Octavia.

-Oh, nie o to mi chodzi! Teraz też wyglądasz dobrze, ale możesz wyglądać lepiej! Masz doskonały pretekst, by kupić sukienkę.

-Nie chodzę w sukienkach. - zaprotestowałam.

-To zaczniesz. - stwierdziła, po czym chwyciła mnie za nadgarstek i pociągnęła do pierwszego z brzegu sklepu. Westchnęłam i posłusznie poszłam za nią. Z Octavią nie dało się kłócić. Więcej sensu miałaby dyskusja na temat sztuki współczesnej ze sklepowym manekinem. Szukałyśmy sukienki tylko dla mnie, bo Octavia stwierdziła, że ma ich wystarczająco i na pewno coś sobie znajdzie.

Trzy sklepy później Octavia wreszcie znalazła sukienkę, która jej się spodobała. Tak jej. Sądziłam, że skoro sukienka ma być dla mnie, to mnie ma się podobać, ale nic bardziej mylnego. Octavia stwierdziła, że "uwielbia mnie, ale gust mam raczej średni". Dzięki Octavia, potrafisz skomplementować koleżankę.

Dziewczyna znalazła mój rozmiar (skąd Octavia zna mój rozmiar, do cholery?), po czym wręczyła mi wybraną sukienkę i niemal wepchnęła do przymierzalni. Westchnęłam z irytacji i zmęczenia. Przebrałam się w kieckę i spojrzałam na siebie w lustrze. Musiałam przyznać Octavii rację - miała gust.

Sukienka była w bordowym kolorze. Sięgała mniej więcej do połowy uda i była rozkloszowana na dole, a przylegająca u góry. Miała trójkątny dekolt, ale nie na tyle duży, żeby nazwać go "wyzywającym". Na plecach miała koronkę, a w talii cienki pasek, który ładnie ją podkreślał.

-Pokażesz mi się wreszcie?! - usłyszałam zniecierpliwioną Octavię. Szczerze mówiąc, byłam w szoku, że po prostu nie odsłoniła zasłonki i sama tu nie weszła, to by było do niej podobne.

Wyszłam z przymierzalni i stanęłam przed Octavią, żeby mogła ocenić efekt. Dziewczyna przekrzywiła głowę i zlustrowała mnie z góry na dół, zadowolona z siebie. Uśmiechnęła się szeroko.

-Rany, jestem niesamowita. - stwierdziła.

-To już wiem, a jak sukienka?

-No przecież mówię! Jestem niesamowita, bo znalazłam ci taką super kieckę! Wyglądasz świetnie.

-Tak myślisz? - spojrzałam w dół. Sukienka była śliczna, ale nie byłam pewna, czy leży na mnie dobrze.

-Żartujesz!? Gdybym nie wolała chłopaków, właśnie zaczęłabym cię podrywać. - stwierdziła, co chyba miało być komplementem. Zastanowiła się chwilę. -Mam nadzieję, że przetrwa cały wieczór, szkoda takiej sukienki. - powiedziała. Zmarszczyłam brwi.

-Dlaczego miałaby nie przetrwać? - spytałam zdezorientowana. Co oni robią na tym przyjęciu?

-No wiesz, jak mój brat cię tak zobaczy, może ją w przypływie emocji z ciebie zerwać, gdy wszyscy już sobie pójdą. - powiedziała Octavia, poruszając sugestywnie brwiami. Poczułam, że moja twarz przybiera odcień podobny do sukienki.

-Octavia!

-No co?! Nie mogę już znieść słuchania waszej dwójki, skaczecie sobie do gardeł, jednocześnie ze sobą flirtując, już nie wspomnę o tym, że mój brat gapi ci się na tyłek, kiedy tylko ma okazję.

-Co?! Zwariowałaś? Nikt z nikim nie flirtuje, nie znosimy się! - zaprotestowałam.

-Skoro tak twierdzisz...

-Octavia, mówię poważnie!

-Dobra już, dobra. Przebierz się i kupuj tą kieckę. - poddała się Octavia, (albo tylko udawała, że się poddaje). Przewróciłam oczami i przebrałam się spowrotem w swoje ciuchy. Na szczęście w domu miałam pasujące do tej sukienki buty, więc nie czekała mnie podróż po kolejnych trzech sklepach.

Udało mi się wreszcie namówić Octavię, by pójść na tą kawę. Padałam z nóg, potrzebowałam dawki kofeiny.

Rozmawiałyśmy przez jakieś pół godziny, kiedy Octavia szturchnęła mnie w ramię.

-Widzisz tych dwóch kolesi, przy stoliku przy oknie? - spytała mnie. Już miałam spojrzeć w tamtą stronę, kiedy Octavia mnie powstrzymała. -Ale weź się dyskretnie spójrz!

-Jak do cholery mam to zrobić?

-No normalnie!

Przewróciłam oczami i po prostu spojrzałam się w tamtą stronę. Tylko jeden stolik przy oknie był zajęty przez dwójkę chłopaków, więc od razu wiedziałam o kogo chodziło Octavii.

Jeden z nich miał ciemną skórę, ogoloną głowę i był dość umięśniony. Drugi natomiast miał brązowe włosy do ramion i był szczupły, ale raczej nie wysportowany. Obaj byli przystojni. I obaj gapili się w naszą stronę. Szybko odwróciłam wzrok spowrotem do Octavii. Octavii, która sekundę temu kazała mi "dyskretnie spojrzeć", a która teraz sama gapiła się na chłopaków i uśmiechała słodko. Walnęłam ją w ramię, ale nie zwróciła na mnie większej uwagi.

-Zamawiam tego po prawej. - stwierdziła, mając na myśli ciemnoskórego. Przewróciłam oczami.

-Co ty jesteś w podstawówce? I co zamierzasz właściwie zrobić? Podejść do nich i zagadać?

-Nie muszę. - powiedziała. Zmarszczyłam brwi. -To oni idą do nas. - dodała, a ja zakrztusiłam się własną śliną. Włożyłam całą siłę woli w to, by nie spojrzeć w ich stronę.

-Hej. - usłyszałam po chwili. Spojrzałam w górę na przybyłych. Odezwał się chłopak, którego "zamówiła" Octavia. Dziewczyna odpowiedziała radośnie i szturchnęła mnie, bym zrobiła to samo, bo najwyraźniej zapomniałam języka w gębie. Przywitałam się, po czym zauważyłam, że chłopak o brązowych włosach przygląda mi się uważnie.

Chłopcy spytali czy mogą się przysiąść, na co Octavia odpowiedziała oczywiście entuzjastycznym "Jasne!". Dowiedziałyśmy się, że czarnoskóry chłopak ma na imię Lincoln i ma 22 lata, natomiast jego kolega to Finn i jest o rok młodszy.

Lincoln nie zwrócił na mnie większej uwagi, od razu było widać, że spodobała mu się Octavia, a ja się nie wtrącałam. Zaczęłam rozmawiać z Finnem, który nie odrywał ode mnie wzroku. Dowiedziałam się od niego, że pracuje w pobliskim ZOO i kocha zwierzęta. Jeśli miałabym być szczera, ja osobiście za nimi nie przepadałam, ale z doświadczenia wiedziałam, że ludzie, którzy kochają zwierzęta są zazwyczaj łagodni i dobrzy, więc nie skomentowałam tego.

Nie chciałam mu za dużo o sobie opowiadać, w końcu go nie znałam. Powiedziałam mu jedynie, że studiuję sztukę, ale nie zdradzałam na jakiej uczelni. Wydawał się być delikatnie urażony, że mu nie ufam czy coś, ale czy naprawdę się dziwił?

Pogadaliśmy jeszcze chwilę, ale byłam  naprawdę zmęczona, więc wymyśliłam jakąś wymówkę, że nam się spieszy. Chłopcy nie dawali tak łatwo za wygraną i dali nam swoje numery telefonów. Octavia nie była szczególnie zadowolona, że już sobie idziemy, ale nie miałam siły się z nią kłócić.

-Zadzwonisz do tego, jak mu tam..

-Finn.

-O właśnie! No więc?

-Nie wiem. - odpowiedziałam. -Wydaje się w porządku.. Ale raczej nie szukam teraz chłopaka.

-No to co! Jezu Clarke, przystojny facet cię zagaduje i daje ci swój numer, a ty wybrzydzasz. Daj spokój!

-Przemyślę to. - powiedziałam, żeby się odczepiła. Ale jak już wspomniałam, Octavia tak łatwo się nie poddaje.

-Jeśli się z nim nie umówisz, powiem Bellamy'emu, że ci się podoba.

-Czy ty mnie szantażujesz?

-Tak.

-Rany, wiesz jak przekonać człowieka. - Westchnęłam. Jeśli miałam wybierać, to wolałam Finna niż Bella. Może i Blake był o niebo przystojniejszy, ale gdybym została z nim sam na sam, prawdopodobnie bym go zabiła. -Niech ci będzie, napiszę do Finna.

-Tak właśnie myślałam. - odparła usatysfakcjonowana Octavia. -Ja na pewno napiszę do Lincolna. - dodała.

-Jesteś pewna, że to dobry pomysł? Jest pięć lat od ciebie starszy, Bellamy'emu się to nie spodoba. - byłam sceptycznie nastawiona.

-Dlatego właśnie nic mu nie powiesz. - powiedziała. Pokręciłam głową.

-Gówniara mnie szantażuje, nie wierzę. - powiedziałam, na co Octavia szturchnęła mnie łokciem w żebra.

-Mam na nazwisko Blake, czego się spodziewałaś?
____________________________________
Hej hej!
Co myślicie? Przepraszam was za brak Bellarke w tym rozdziale, mam nadzieję, że mi to wybaczycie 😞

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro