Rozdział 14
~Clarke~
-Nie Jasper, po raz ostatni mówię, że to babski wieczór i nie jesteś zaproszony. - Octavia usiłowała od jakichś dziesięciu minut przekonać Jaspera przez telefon, że nie robimy wyjątków jeśli chodzi o naszą co miesięczną pidżamową imprezę. Chociaż "impreza" była dużym słowem. Generalnie to spędzałyśmy wieczór na oglądaniu seriali, piciu wina, jedzeniu wszystkiego co niezdrowe i plotkowaniu.
-A co mnie obchodzi, że masz alkohol?! My też mamy, nie jesteś jakiś wyjątkowy. - Octavia westchnęła. Jasper był uparty. Dusiłyśmy się razem z Raven ze śmiechu, na co Octavia obrzuciła nas groźnym spojrzeniem. -Wiesz co? Mam cię dość. Rozłączam się i blokuję twój numer. Nara świrze. - Octavia rozłączyła się, a po chwili wybuchłyśmy z Raven śmiechem.
-Byłaś bardzo niemiła Octavia. - powiedziała Raven, ocierając łzy z twarzy.
-Bardzo śmieszne. Jeśli tak bardzo chcesz, możesz spędzić ten wieczór ze swoim chłopakiem, droga wolna. - odgryzła się Octavia. Raven przestała się śmiać.
-Nie wiem o czym mówisz. - powiedziała z kamienną twarzą. Octavia prychnęła.
-Proszę cię, myślisz że nie widzę tych zalotów, uśmieszków i spojrzeń? Jesteście jeszcze mniej subtelni niż Bell i Clarke!
-Hej! - zaprotestowałam. -Między mną a Bellamy'm nic nie ma! - powiedziałam. Octavia tym razem prychnęła na mnie.
-Jasne, a ja jestem świętym Mikołajem. - powiedziała sarkastycznie.
-Gdzie prezenty Mikołaju?
-Ty nie zasłużyłaś.
Pacnęłam ją w ramię, ale nic sobie z tego nie zrobiła, tylko zwróciła swoją uwagę spowrotem na Raven.
-Więc? Co jest między tobą a naszym grupowym śmieszkiem? Tylko się bzykacie, czy chodzicie ze sobą? - spytała, a Raven natychmiast zrobiła się czerwona na twarzy.
-Z nikim nie sypiam! - próbowała protestować, ale jej twarz zdradzała wszystko. Octavia zacmokała z niezadowoleniem.
-Ładnie to tak okłamywać swoje koleżanki?
Raven spojrzała na mnie przerażona, chyba licząc na to, że stanę po jej stronie, ale prawda była taka, że Octavia i tak była by w stanie przegadać nas obie, więc wzruszyłam tylko ramionami. Raven będzie musiała poradzić sobie z Octavią sama. W końcu Reyes westchnęła zrezygnowana.
-W zasadzie to nie wiem, co jest między nami. - powiedziała, spuszczając wzrok. Co prawda, tak jak Octavia przyuważyłam te ukradkowe spojrzenia, ale i tak potwierdzenie ze strony Raven, było dla mnie lekkim szokiem.
-Ha! Wiedziałam! - Octavia wydała z siebie tryumfalny okrzyk. -Ale jak to nie wiesz co jest między wami? Nie rozumiem. - dodała po chwili. Raven wzruszyła ramionami.
-To skomplikowane. - powiedziała. Przewróciłam oczami.
-Założę się, że to banalnie proste. - odparłam.
-Ty Griffin, akurat nie powinnaś się odzywać w takich kwestiach. - odpysknęła mi Raven. Już otwierałam usta, by coś powiedzieć, ale Octavia mi przerwała.
-Ale co to znaczy "skomplikowane"? Sypiacie ze sobą? - spytała Octavia, nie owijając w bawełnę. Raven, jeśli to było w ogóle możliwe, poczerwieniała jeszcze bardziej. Na zadane pytanie, pokiwała tylko twierdząco głową. -Jak długo? - Raven zawahała się.
-Trzy miesiące...
-Ile?! - Octavia wrzasnęła i aż podniosła się z miejsca, mnie natomiast wbiło w ziemię. -Jaja sobie robisz Reyes?!
-Rany, musisz tak się drzeć? - usłyszałam zmęczony głos Bellamy'ego. Wyszedł właśnie z łazienki i nie byłam w stanie nie zauważyć jego stroju, a raczej jego braku. Miał na sobie jedynie obowiązany w pasie ręcznik. Wiedziałam, że się gapię, ale no błagam, nie dało się nie gapić! Po chwili Raven szturchnęła mnie w ramię, co mnie trochę otrzeźwiło i odwróciłam wzrok. Kiedy znowu spojrzałam w jego kierunku, tym razem starając się patrzeć na twarz, ujrzałam na niej, ten jego szelmowski uśmieszek. Zauważył, że się gapiłam i najwyraźniej sprawiło mu to dziką satysfakcję.
-Oczywiście, że muszę się drzeć, to poważna sprawa! - Octavia znowu się wydarła.
-Co się stało? - spytał zainteresowany Bellamy. Doprawdy mógłby iść się ubrać, rozpraszał mnie. Pierwszy raz widziałam go bez koszulki i na Boga, było na co patrzeć.
-Raven sypia z Jasperem! - powiedziała O. na co Bell uniósł do góry jedną brew.
-Amerykę odkryłaś siostrzyczko. - stwierdził. Octavia rozdziawiła usta, tak jak z resztą i ja.
-Wiedziałeś?! - wrzasnęła na niego.
-Od jakiegoś miesiąca, bo co?
-Żartujecie sobie ze mnie?! - Octavia patrzyła to na Bellamy'ego, to na Raven, w czasie gdy ja usiłowałam zebrać szczękę z podłogi. -Dlaczego mój brat wie, a ja nie?! - to pytanie, młodsza Blake skierowała do Raven.
-Hej, to nie moja wina! Jasper mu powiedział, nie ja. - broniła się Reyes.
-Okej, jeśli mam być szczery, to mam w poważaniu wasze dramaty. Kłóćcie się ile chcecie, byle po cichu, bo rano wstaję do pracy. Dobranoc. - powiedział Bellamy i ruszył w stronę drzwi do swojego pokoju, ale zanim zamknął je za sobą, odwrócił się jeszcze, spojrzał na mnie, wiedząc oczywiście, że gapię się na niego i puścił mi oczko. Przewróciłam oczami, ale mimowolnie uśmiechnęłam się pod nosem.
Następna godzina upłynęła na fochach Octavii, że Raven nic jej nie powiedziała i tłumaczeniach tej drugiej, że ta wiedziała jak Octavia zareaguje, dlatego trzymała to w tajemnicy. Miałam ochotę spytać, co ze mną, ale nie chciało mi się. Dowiedziałam się, że Raven i Jasper praktycznie są parą, ale żadne z nich nie powiedziało tego głośno i dlatego było to takie "skomplikowane". Całą tą ich dyskusję spędziłam na jedzeniu popcornu przeznaczonego dla trzech osób i sms-owaniu z Bellamy'm, które przebiegło mniej więcej w ten sposób:
Bellamy: Podobało ci
się to co widziałaś
Księżniczko, czy zawsze
tak się rumienisz?
Ja: Nie wiem o
czym mówisz.
Bellamy: Doskonale
wiesz o czym mówię.
Ja: Nie popadasz
przypadkiem w
samozachwyt?
Bellamy: Nah. Po
prostu widziałem
twój wzrok i to nie
pierwszy raz zresztą.
Ja: Nie wstajesz
rano do pracy?
Bellamy: Nie mogę
spać, zimno w tym
łóżku. Może przyjdziesz
je ogrzać? ;)
Ja: Co ty mi
proponujesz?
Bellamy: A na co
masz ochotę?
Ja: Dupek z ciebie.
Bellamy: Ale za to
jaki przystojny.
Nie pierwszy raz Bellamy wygłaszał w moim kierunku takie jednoznaczne komentarze, więc już się przyzwyczaiłam. Wiedziałam, że robi sobie tylko ze mnie żarty. Czasem odwdzięczałam mu się tym samym.
Ja: Wiesz co, może
przyjdę ci ogrzać
te łóżko.
Bellamy: Jak to?
Ja: Nie mogę już
słuchać tej ich
paplaniny, popcorn
mi się kończy.
Bellamy: Zapraszam.
Ja: W twoich snach.
Bellamy: Oj żebyś
wiedziała.
Ja: Że co?
Bellamy: Nieważne.
To idziesz czy nie?
Strasznie szybko
zmieniasz zdanie.
Ja: Nie ma szans.
Bellamy: No wiesz
co :( a już mi nadzieję
zrobiłaś.
Ja: Bardzo śmieszne.
Bellamy: To nie
jest ani trochę
śmieszne.
Bellamy: Nie ignoruj
mnie.
Ja: Dobranoc Bellamy.
Bellamy: Jak wolisz,
ale nie wiesz co tracisz.
Bellamy: Swoją drogą,
bardzo ładna pidżamka.
Te spodenki w owieczki -
bardzo seksowne.
Ja: Masz coś do
mojej pidżamy?
Bellamy: Lepiej byś
wyglądała bez niej.
Ja: Mhm.
Pokręciłam głową z niedowierzaniem. Zastanawiałam się co Bellamy by zrobił, gdybym faktycznie tam przyszła. Pewnie powiedziałby, że tylko żartował i mam spadać. Gorzej gdyby wziął mnie na poważnie i czegoś spróbował, na przykład mnie pocałował. A może i lepiej?
Kiedy Octavia i Raven w końcu skończyły się kłócić, postanowiłyśmy, że dzisiaj robimy sobie maraton "Sposobu na morderstwo." Bardziej niż na fabule, skupiałyśmy się co prawda na przystojnym aktorze z głównej obsady, ale kto mógłby nas winić.
Kiedy po jakichś czterech odcinkach poszłam do łazienki, a następnie z niej wróciłam, Octavia trzymała w ręce mój telefon. Natychmiast zareagowałam i jej go wyrwałam. Spojrzałam na ekran i zobaczyłam z przerażeniem, otwartą konwersację z Bellamy'm.
-Znasz takie pojęcie jak "prywatność"? - warknęłam na nią. Octavia wzruszyła ramionami.
-Widziałam jak z kimś pisałaś wcześniej, byłam ciekawa z kim. I to co odkryłam jest dość interesujące. - na twarzy dziewczyny widniał szeroki uśmiech, tak jak zresztą u Raven, obie musiały to wszystko przeczytać.
-I to ci dało prawo do przeszukiwania mojego telefonu?! - po chwili coś sobie uświadomiłam. -Przecież mam hasło!
-Niezbyt wyszukane, twoja data urodzenia to dość oczywiste hasło, wysil umysł.
Prychnęłam na nią tylko i przez resztę wieczoru musiałam słuchać ich komentarzy jak to potajemnie sypiam z Bellamy'm, ale nauczyłam się już to ignorować, więc nawet nie było tak źle.
Pojechałam do domu następnego dnia, około południa. Padał ulewny deszcz, oprócz tego była mgła. Nie znosiłam prowadzić w takich warunkach, ale musiałam kiedyś wrócić do domu prawda?
Ledwo ruszyłam z parkingu, niedaleko mieszkania Octavii i pożałowałam, że nie przeczekałam tej pogody. Ledwo wycofałam na główną drogę, a pół sekundy później zobaczyłam pędzący prosto na mnie z mojej lewej strony samochód.
~Bellamy~
Ziewnąłem prawdopodobnie po raz tysięczny tego dnia. Nie dość, że przez moją siostrę, Raven i Clarke byłem niewyspany, to jeszcze kompletnie nic się dzisiaj nie działo. Ja i mój kolega z pracy, z którym akurat dzisiaj pełniłem służbę, jeździliśmy bez sensu po okolicy, w tą beznadziejną pogodę.
Już myślałem, że tego dnia nic się nie wydarzy, kiedy usłyszałem głos z radia. Dowiedziałem się, że jakieś pięć minut drogi od miejsca, w którym się aktualnie znajdowaliśmy, miał miejsce wypadek samochodowy. Nie poznaliśmy szczegółów, tylko tyle, że sprawcy nic nie jest i sam wezwał policję, a także pogotowie, drugi kierowca był ranny. Pojechaliśmy tam natychmiast.
Kiedy dojechaliśmy na miejsce i zobaczyłem jeden z samochodów, to krew zamarzła mi w żyłach. Nie, nie, nie.. - myślałem i zanim Mike zdążył otworzyć drzwi, ja już biegłem w kierunku samochodu. To nie może być Clarke..
Ale to była ona.
____________________________________
Dum dum dum duuuuuum! Nienawidzicie mnie za to zakończenie prawda? Pewnie tak. No trudno xd. Będziecie musieli poczekać na dokładną reakcję Bella i na stan Clarke. Jestem taka zła.
Kocham was wszystkich i do następnego!😘
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro