Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 14

~Clarke~

-Nie Jasper, po raz ostatni mówię, że to babski wieczór i nie jesteś zaproszony. - Octavia usiłowała od jakichś dziesięciu minut przekonać Jaspera przez telefon, że nie robimy wyjątków jeśli chodzi o naszą co miesięczną pidżamową imprezę. Chociaż "impreza" była dużym słowem. Generalnie to spędzałyśmy wieczór na oglądaniu seriali, piciu wina, jedzeniu wszystkiego co niezdrowe i plotkowaniu.

-A co mnie obchodzi, że masz alkohol?! My też mamy, nie jesteś jakiś wyjątkowy. - Octavia westchnęła. Jasper był uparty. Dusiłyśmy się razem z Raven ze śmiechu, na co Octavia obrzuciła nas groźnym spojrzeniem. -Wiesz co? Mam cię dość. Rozłączam się i blokuję twój numer. Nara świrze. - Octavia rozłączyła się, a po chwili wybuchłyśmy z Raven śmiechem.

-Byłaś bardzo niemiła Octavia. - powiedziała Raven, ocierając łzy z twarzy.

-Bardzo śmieszne. Jeśli tak bardzo chcesz, możesz spędzić ten wieczór ze swoim chłopakiem, droga wolna. - odgryzła się Octavia. Raven przestała się śmiać.

-Nie wiem o czym mówisz. - powiedziała z kamienną twarzą. Octavia prychnęła.

-Proszę cię, myślisz że nie widzę tych zalotów, uśmieszków i spojrzeń? Jesteście jeszcze mniej subtelni niż Bell i Clarke!

-Hej! - zaprotestowałam. -Między mną a Bellamy'm nic nie ma! - powiedziałam. Octavia tym razem prychnęła na mnie.

-Jasne, a ja jestem świętym Mikołajem. - powiedziała sarkastycznie.

-Gdzie prezenty Mikołaju?

-Ty nie zasłużyłaś.

Pacnęłam ją w ramię, ale nic sobie z tego nie zrobiła, tylko zwróciła swoją uwagę spowrotem na Raven.

-Więc? Co jest między tobą a naszym grupowym śmieszkiem? Tylko się bzykacie, czy chodzicie ze sobą? - spytała, a Raven natychmiast zrobiła się czerwona na twarzy.

-Z nikim nie sypiam! - próbowała protestować, ale jej twarz zdradzała wszystko. Octavia zacmokała z niezadowoleniem.

-Ładnie to tak okłamywać swoje koleżanki?

Raven spojrzała na mnie przerażona, chyba licząc na to, że stanę po jej stronie, ale prawda była taka, że Octavia i tak była by w stanie przegadać nas obie, więc wzruszyłam tylko ramionami. Raven będzie musiała poradzić sobie z Octavią sama. W końcu Reyes westchnęła zrezygnowana.

-W zasadzie to nie wiem, co jest między nami. - powiedziała, spuszczając wzrok. Co prawda, tak jak Octavia przyuważyłam te ukradkowe spojrzenia, ale i tak potwierdzenie ze strony Raven, było dla mnie lekkim szokiem.

-Ha! Wiedziałam! - Octavia wydała z siebie tryumfalny okrzyk. -Ale jak to nie wiesz co jest między wami? Nie rozumiem. - dodała po chwili. Raven wzruszyła ramionami.

-To skomplikowane. - powiedziała. Przewróciłam oczami.

-Założę się, że to banalnie proste. - odparłam.

-Ty Griffin, akurat nie powinnaś się odzywać w takich kwestiach. - odpysknęła mi Raven. Już otwierałam usta, by coś powiedzieć, ale Octavia mi przerwała.

-Ale co to znaczy "skomplikowane"? Sypiacie ze sobą? - spytała Octavia, nie owijając w bawełnę. Raven, jeśli to było w ogóle możliwe, poczerwieniała jeszcze bardziej. Na zadane pytanie, pokiwała tylko twierdząco głową. -Jak długo? - Raven zawahała się.

-Trzy miesiące...

-Ile?! - Octavia wrzasnęła i aż podniosła się z miejsca, mnie natomiast wbiło w ziemię. -Jaja sobie robisz Reyes?!

-Rany, musisz tak się drzeć? - usłyszałam zmęczony głos Bellamy'ego. Wyszedł właśnie z łazienki i nie byłam w stanie nie zauważyć jego stroju, a raczej jego braku. Miał na sobie jedynie obowiązany w pasie ręcznik. Wiedziałam, że się gapię, ale no błagam, nie dało się nie gapić! Po chwili Raven szturchnęła mnie w ramię, co mnie trochę otrzeźwiło i odwróciłam wzrok. Kiedy znowu spojrzałam w jego kierunku, tym razem starając się patrzeć na twarz, ujrzałam na niej, ten jego szelmowski uśmieszek. Zauważył, że się gapiłam i najwyraźniej sprawiło mu to dziką satysfakcję.

-Oczywiście, że muszę się drzeć, to poważna sprawa! - Octavia znowu się wydarła.

-Co się stało? - spytał zainteresowany Bellamy. Doprawdy mógłby iść się ubrać, rozpraszał mnie. Pierwszy raz widziałam go bez koszulki i na Boga, było na co patrzeć.

-Raven sypia z Jasperem! - powiedziała O. na co Bell uniósł do góry jedną brew.

-Amerykę odkryłaś siostrzyczko. - stwierdził. Octavia rozdziawiła usta, tak jak z resztą i ja.

-Wiedziałeś?! - wrzasnęła na niego.

-Od jakiegoś miesiąca, bo co?

-Żartujecie sobie ze mnie?! - Octavia patrzyła to na Bellamy'ego, to na Raven, w czasie gdy ja usiłowałam zebrać szczękę z podłogi. -Dlaczego mój brat wie, a ja nie?! - to pytanie, młodsza Blake skierowała do Raven.

-Hej, to nie moja wina! Jasper mu powiedział, nie ja. - broniła się Reyes.

-Okej, jeśli mam być szczery, to mam w poważaniu wasze dramaty. Kłóćcie się ile chcecie, byle po cichu, bo rano wstaję do pracy. Dobranoc. - powiedział Bellamy i ruszył w stronę drzwi do swojego pokoju, ale zanim zamknął je za sobą, odwrócił się jeszcze, spojrzał na mnie, wiedząc oczywiście, że gapię się na niego i puścił mi oczko. Przewróciłam oczami, ale mimowolnie uśmiechnęłam się pod nosem.

Następna godzina upłynęła na fochach Octavii, że Raven nic jej nie powiedziała i tłumaczeniach tej drugiej, że ta wiedziała jak Octavia zareaguje, dlatego trzymała to w tajemnicy. Miałam ochotę spytać, co ze mną, ale nie chciało mi się. Dowiedziałam się, że Raven i Jasper praktycznie są parą, ale żadne z nich nie powiedziało tego głośno i dlatego było to takie "skomplikowane". Całą tą ich dyskusję spędziłam na jedzeniu popcornu przeznaczonego dla trzech osób i sms-owaniu z Bellamy'm, które przebiegło mniej więcej w ten sposób:

Bellamy: Podobało ci
się to co widziałaś
Księżniczko, czy zawsze
tak się rumienisz?

Ja: Nie wiem o
czym mówisz.

Bellamy: Doskonale
wiesz o czym mówię.

Ja: Nie popadasz
przypadkiem w
samozachwyt?

Bellamy: Nah. Po
prostu widziałem
twój wzrok i to nie
pierwszy raz zresztą.

Ja: Nie wstajesz
rano do pracy?

Bellamy: Nie mogę
spać, zimno w tym
łóżku. Może przyjdziesz
je ogrzać? ;)

Ja: Co ty mi
proponujesz?

Bellamy: A na co
masz ochotę?

Ja: Dupek z ciebie.

Bellamy: Ale za to
jaki przystojny.

Nie pierwszy raz Bellamy wygłaszał w moim kierunku takie jednoznaczne komentarze, więc już się przyzwyczaiłam. Wiedziałam, że robi sobie tylko ze mnie żarty. Czasem odwdzięczałam mu się tym samym.

Ja: Wiesz co, może
przyjdę ci ogrzać
te łóżko.

Bellamy: Jak to?

Ja: Nie mogę już
słuchać tej ich
paplaniny, popcorn
mi się kończy.

Bellamy: Zapraszam.

Ja: W twoich snach.

Bellamy: Oj żebyś
wiedziała.

Ja: Że co?

Bellamy: Nieważne.
To idziesz czy nie?
Strasznie szybko
zmieniasz zdanie.

Ja: Nie ma szans.

Bellamy: No wiesz
co :( a już mi nadzieję
zrobiłaś.

Ja: Bardzo śmieszne.

Bellamy: To nie
jest ani trochę
śmieszne.

Bellamy: Nie ignoruj
mnie.

Ja: Dobranoc Bellamy.

Bellamy: Jak wolisz,
ale nie wiesz co tracisz.

Bellamy: Swoją drogą,
bardzo ładna pidżamka.
Te spodenki w owieczki -
bardzo seksowne.

Ja: Masz coś do
mojej pidżamy?

Bellamy: Lepiej byś
wyglądała bez niej.

Ja: Mhm.

Pokręciłam głową z niedowierzaniem. Zastanawiałam się co Bellamy by zrobił, gdybym faktycznie tam przyszła. Pewnie powiedziałby, że tylko żartował i mam spadać. Gorzej gdyby wziął mnie na poważnie i czegoś spróbował, na przykład mnie pocałował. A może i lepiej?

Kiedy Octavia i Raven w końcu skończyły się kłócić, postanowiłyśmy, że dzisiaj robimy sobie maraton "Sposobu na morderstwo." Bardziej niż na fabule, skupiałyśmy się co prawda na przystojnym aktorze z głównej obsady, ale kto mógłby nas winić.

Kiedy po jakichś czterech odcinkach poszłam do łazienki, a następnie z niej wróciłam, Octavia trzymała w ręce mój telefon. Natychmiast zareagowałam i jej go wyrwałam. Spojrzałam na ekran i zobaczyłam z przerażeniem, otwartą konwersację z Bellamy'm.

-Znasz takie pojęcie jak "prywatność"? - warknęłam na nią. Octavia wzruszyła ramionami.

-Widziałam jak z kimś pisałaś wcześniej, byłam ciekawa z kim. I to co odkryłam jest dość interesujące. - na twarzy dziewczyny widniał szeroki uśmiech, tak jak zresztą u Raven, obie musiały to wszystko przeczytać.

-I to ci dało prawo do przeszukiwania mojego telefonu?! - po chwili coś sobie uświadomiłam. -Przecież mam hasło!

-Niezbyt wyszukane, twoja data urodzenia to dość oczywiste hasło, wysil umysł.

Prychnęłam na nią tylko i przez resztę wieczoru musiałam słuchać ich komentarzy jak to potajemnie sypiam z Bellamy'm, ale nauczyłam się już to ignorować, więc nawet nie było tak źle.

Pojechałam do domu następnego dnia, około południa. Padał ulewny deszcz, oprócz tego była mgła. Nie znosiłam prowadzić w takich warunkach, ale musiałam kiedyś wrócić do domu prawda?

Ledwo ruszyłam z parkingu, niedaleko mieszkania Octavii i pożałowałam, że nie przeczekałam tej pogody. Ledwo wycofałam na główną drogę, a pół sekundy później zobaczyłam pędzący prosto na mnie z mojej lewej strony samochód.

~Bellamy~

Ziewnąłem prawdopodobnie po raz tysięczny tego dnia. Nie dość, że przez moją siostrę, Raven i Clarke byłem niewyspany, to jeszcze kompletnie nic się dzisiaj nie działo. Ja i mój kolega z pracy, z którym akurat dzisiaj pełniłem służbę, jeździliśmy bez sensu po okolicy, w tą beznadziejną pogodę.

Już myślałem, że tego dnia nic się nie wydarzy, kiedy usłyszałem głos z radia. Dowiedziałem się, że jakieś pięć minut drogi od miejsca, w którym się aktualnie znajdowaliśmy, miał miejsce wypadek samochodowy. Nie poznaliśmy szczegółów, tylko tyle, że sprawcy nic nie jest i sam wezwał policję, a także pogotowie, drugi kierowca był ranny. Pojechaliśmy tam natychmiast.

Kiedy dojechaliśmy na miejsce i zobaczyłem jeden z samochodów, to krew zamarzła mi w żyłach. Nie, nie, nie.. - myślałem i zanim Mike zdążył otworzyć drzwi, ja już biegłem w kierunku samochodu. To nie może być Clarke..

Ale to była ona.

____________________________________
Dum dum dum duuuuuum! Nienawidzicie mnie za to zakończenie prawda? Pewnie tak. No trudno xd. Będziecie musieli poczekać na dokładną reakcję Bella i na stan Clarke. Jestem taka zła.

Kocham was wszystkich i do następnego!😘

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro