Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 9

~Raven~

Nigdy nie czułam się tak upokorzona i wykorzystana jak wtedy, gdy dowiedziałam się co zrobił Finn. Na początku nie chciałam wierzyć w to co mówiła Octavia, ale opisała Finna tak dokładnie, że musiałam uwierzyć.

Nie byłam w stanie z nikim wtedy rozmawiać, pobiegłam do siebie i płakałam resztę popołudnia. Zignorowałam Finna i jego wiadomości, nie miałam wtedy siły się z nim konfrontować. Ale teraz miałam i zamierzałam to zrobić.

Minęły trzy dni i od tamtej pory nie odzywałam się do moich przyjaciół, z Clarke włącznie. Nie wiedziałam co mam o tym myśleć. Z jednej strony wiedziałam, że to nie jej wina, przecież nic nie wiedziała. Ale z drugiej strony... Nie chciałam jej widzieć. Bolało jak cholera, że Finn zdradzał mnie właśnie z nią. W czym była lepsza ode mnie?

Zapukałam do drzwi mieszkania tego dupka. Otworzył je niemal od razu. Spojrzał na mnie zaskoczony.

-Raven? Boże, co się z tobą dzieje, od trzech dni ignorujesz moje telefony i nie chcesz otworzyć mi drzwi, co cię napadło?!

Zamiast odpowiedzieć, uderzyłam go z otwartej dłoni w twarz. Mocno. Byłam pewna, że ten czerwony ślad trochę się utrzyma.

-A to niby za co?!

Uderzyłam go w drugi policzek.

-Chcesz wiedzieć za co? - spytałam niskim głosem. Robiłam wszystko, by nie zadrżał. Nie mogłam się teraz rozpłakać, nie na jego oczach.

-Poproszę! - powiedział zbulwersowany Finn.

-Pierwszy policzek był za oszukiwanie mnie. - zrobiłam pauzę, Finn wyglądał jakby nie miał pojęcia o czym mówię. -A drugi za jednoczesne dymanie mnie i mojej przyjaciółki. - jego oczy gwałtownie się rozszerzyły, najwyraźniej zaczął rozumieć swój błąd.

-Nie wiem o czym..

-Daruj sobie. - przerwałam mu. -Miałeś to nieszczęście, że postanowiłeś zdradzać mnie z moją przyjaciółką, nawet o tym nie wiedząc.

Finn chyba wreszcie zorientował się, że jest na przegranej pozycji.

-Raven.. Daj mi się wytłumaczyć, ja..

-Nie ma czego tłumaczyć. Nie chcę cię widzieć nigdy więcej, rozumiesz? Nie zbliżaj się do mnie, bo tego pożałujesz. Wiesz, że nie żartuję. - powiedziałam i odwróciłam się na pięcie.

Słyszałam jeszcze jak woła moje imię, ale zignorowałam go. Chciałam raz na zawsze wyrzucić Finna Collinsa z mojego życia.

~Bellamy~

Czekałem na Jaspera i Monty'ego, tracąc już powoli cierpliwość. Spóźniali się już 10 minut, a ja nienawidziłem spóźnialstwa.

Mieliśmy spotkać się u mnie w mieszkaniu, jak co wtorek na grę w karty w męskim gronie. Octavia ulotniła się z mieszkania już godzinę temu, twierdziła, że jedzie do Clarke.

Od sobotniego incydentu moja siostra dziwnie na mnie patrzyła. To prawda, byłem wtedy wyjątkowo miły dla Clarke, ale co innego mógłbym zrobić? Potrzebowała pocieszenia, a ja byłem całkiem niezły w poprawianiu ludziom humoru. Nie byłem totalnym dupkiem, potrafiłem być miły, gdy tego chciałem.

I naprawdę chciałem być wtedy miły dla Clarke. Była załamana, nie mogłem patrzeć jak płacze. Więc zrobiłem wszystko, żeby przestała i udało mi się. A Octavia patrzyła na mnie jakbym się z choinki urwał.

Postanowiłem napisać do Księżniczki jak się czuje, licząc na to, że nie piśnie Octavii słówka, że do niej napisałem.

Ja: Hej Księżniczko,
trzymasz się jakoś?

Clarke: "Jakoś" to
dobre określenie.
Dlaczego pytasz?
Chcesz czegoś?

Ja: Nie mogę pytać
z najzwyklejszej
troski o ciebie?

Clarke: Kim jesteś
i co zrobiłeś z
Bellamy'm?

Ja: Bardzo śmieszne.
Myślałem, że chcesz
żebym zaczął być
miły dla ciebie?

Clarke: Chciałam,
ale teraz trochę się
obawiam, że chcesz
mnie zaciągnąć do łóżka.

Ja: Chciałabyś co?

Clarke: W twoich
marzeniach, Blake.

Już miałem odpowiedzieć, kiedy usłyszałem dzwonek do drzwi. Wstałem z kanapy, próbując jednocześnie przestać szczerzyć się jak wariat. Spodziewałem się zobaczyć Jaspera i Monty'ego, ale zamiast tego w drzwiach ujrzałem Raven.

-Raven? Co tu robisz, co się stało? - spytałem zdezorientowany, jednocześnie odsuwając się, by mogła wejść. Zamknąłem za nią drzwi i skrzyżowałem ręce na piersi, czekając na jej odpowiedź.

-Ja... Nie jestem pewna. Jakieś 15 minut temu zerwałam z Finnem i jestem wściekła. - powiedziała, nie patrząc na mnie. Wzrok miała wbity w ziemię.

-Przykro mi. - odpowiedziałem. Pamiętacie jak mówiłem, że jestem dobry w pocieszaniu ludzi? Odwołuję to. Nie wiedziałem co mam robić, z Clarke przyszło mi to trzy razy łatwiej. Położyłem Raven rękę na ramieniu, próbując okazać jej trochę wsparcia.

-Mogę coś dla ciebie zrobić? Żeby cię pocieszyć? - spytałem niepewnie. Dziewczyna wreszcie na mnie spojrzała.

-Właściwie to mógłbyś. - powiedziała, po czym stanęła na palcach i pocałowała mnie.

Zdębiałem. Patrzyłem na nią szeroko otwartymi oczami, próbując ogarnąć to co się działo. Po paru sekundach odzyskałem rezon i odsunąłem się od niej.

-Raven, co ty najlepszego wyprawiasz? - spytałem, odsuwając ją jednocześnie od siebie. Spojrzała na mnie szeroko otwartymi oczami.

-Ja.. Jezu Bellamy przepraszam. Myślałam.. Właściwie to nie wiem co myślałam. Nie powinnam była.

-Zdecydowanie, nie powinnaś była. - powiedziałem nieco ostrzej niż zamierzałem. Westchnąłem. -Nic się nie stało. Jesteś zła i zraniona, potrzebujesz wsparcia. Ale zapewniam cię, że nie tego rodzaju wsparcia. -Raven pokiwała głową, zawstydzona swoim zachowaniem. -Czekam właśnie na Jaspera i Monty'ego, będziemy grać w karty, może się przyłączysz? -Zaproponowałem. Reyes zmarszczyła brwi.

-Czy to nie są czasem męskie spotkania? - spytała niepewnie. Wzruszyłem ramionami.

-Niby tak, ale możemy zrobić wyjątek. Potrzebujesz rozrywki. -powiedziałem, ale Raven machnęła ręką.

-Nie chcę wam przeszkadzać. Gdzie jest Octavia, myślę, że potrzebuję teraz babskiej porady?

-Pojechała do Clarke. - odpowiedziałem z wahaniem. Nie byłem pewnien, czy Raven ma ochotę widzieć teraz blondynkę.

Dziewczyna pokiwała głową. -Okej. I tak powinnam chyba porozmawiać z Clarke, więc..

Zapadła niezręczna cisza, którą przerwał dzwonek do drzwi. Otworzyłem drzwi i tym razem zobaczyłem wreszcie moich spóźnionych przyjaciół.

-Sorki za spóźnienie stary, ale Jasper w środku drogi stwierdził, że jest głodny i musieliśmy się zatrzymać na żarcie, mało tego.. - Monty przerwał swój wywód w momencie, w którym zobaczył Raven.

-Nie przejmujcie się mną, już wychodzę. - powiedziała dziewczyna, starając się uśmiechnąć. Wyszedł z tego bardziej grymas.

-Hej, jak się czujesz? - Jasper podszedł bliżej, próbując położyć jej rękę na ramieniu, ale odsunęła się. Chłopak wyglądał na zranionego.

-Nic mi nie jest, nie przejmujcie się mną. Pójdę już. - powiedziała, po czym wyszła z mieszkania.

Chłopaki oczywiście zalali mnie gradem pytań, ale powiedziałem im, że Raven szukała Octavii. Widziałem, że dziewczyna nie chciałaby, żeby wszyscy wiedzieli o tym, że najwyraźniej chciała zaciągnąć mnie do łóżka.

Usłyszałem dźwięk sms-a. Wyciągnąłem go z kieszeni i zobaczyłem wiadomość od Raven.

Raven: Zrobiłbyś to,
gdybym była Clarke?

Ja: Nie wiem o
czym mówisz.

Raven: Dobrze
wiesz.

Ja: Nie. Nie zrobiłbym
tego. To nie w
porządku.

Raven: Mhm.

Nie odpowiedziałem. Nie miałem pojęcia, co miało niby znaczyć to pytanie. Ale mówiłem szczerze, nie zrobiłbym tego. Napewno nie w takich okolicznościach.

A w innych okolicznościach, Bellamy? - usłyszałem cichy głosik z tyłu mojej głowy.

Zastanowiłem się. Czy gdyby Clarke chciała iść ze mną do łóżka, (tylko hipotetycznie oczywiście, wszyscy wiedzieli, że Clarke w życiu by tego nie chciała) to czy bym się zgodził.

I jeśli miałbym być ze sobą całkowicie szczery.. To tak. Pewnie bym to zrobił. Zazwyczaj nie miałem hamulców, jeśli chodziło o seks, a jeśli chodziło o Clarke... To ostatnimi czasy zacząłem tracić przy niej głowę.

~Clarke~

Spojrzałam po raz trzeci na ekran telefonu, oczekując odpowiedzi od Bellamy'ego, ale nie doczekałam się. Octavia oczywiście domyśliła się z kim piszę. Próbowałam ją zbyć, ale wyrwała mi telefon z ręki.

Minęło pół godziny od jego ostatniej wiadomości, a Octavia wciąż nawijała o tym, jak to rzekomo jej brat na mnie leci.

-Octavia, czy ty się słyszysz? Przecież to niedorzeczne!

-Niedorzeczne jest to, że mój brat cię jeszcze nigdzie nie zaprosił! Zazwyczaj wystarczy mu znać dziewczynę od pięciu minut, by zaciągnąć ją do łóżka, jakim cudem z tobą idzie mu tak wolno?!

-No nie wiem, może dlatego, że mnie nie lubi?

-To dlaczego pisze do ciebie, jak się czujesz hę?

Na to nie miałam odpowiedzi. Uratował mnie na szczęście dzwonek do drzwi. Nie spodziewałam się nikogo, ale poszłam otworzyć. Po drugiej stronie zobaczyłam Raven. Spięłam się cała, bałam się tego spotkania. Ale dziewczyna spojrzała tylko na mnie smutno, nie rzuciła się na mnie z pięściami, ani nic z tych rzeczy.

-Znajdzie się tu dla mnie miejsce? - spytała, wbijając wzrok w swoje buty.

-Oczywiście. - odpowiedziałam, odsuwając się jednocześnie, by mogła wejść.

Spodziewałam się wszystkiego, ale na pewno nie tego, że dziewczyna zamknie mnie w uścisku tak mocnym, że brakuje tchu. Odwzajemniłam go, na początku niepewnie, ale po chwili już z taką samą mocą.

-Dałam Finnowi w pysk. Dwa razy. - powiedziała cicho. Roześmiałam się.

-Bardzo dobrze. - odparłam. -Między nami wszystko okej? - spytałam niepewnie. Nie chciałam żeby ktoś taki jak Finn, zniszczył naszą przyjaźń. Raven pokiwała tylko głową w odpowiedzi.

Sekundę później otoczyła nas jeszcze jedna para ramion. Octavia uwielbiała się przytulać, nie mogłaby przepuścić takiej okazji.

Nie wiedziałam czy stałyśmy tak minutę, czy pięć, a może jeszcze dłużej, ale liczyło się dla mnie tylko to, że mam obok moje przyjaciółki i żaden facet nie mógł mi tego odebrać.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro