przyjęcie zaręczynowe
• • •
Przyjęcie zaręczynowe rozpoczęło się o wyznaczonej porze. Król zajmował nadal miejsce na tronie w towarzystwie czarodzieja i świty wpatrując się w kolejno podchodzące do niego księżniczki. Z racji trwającej wojny między Vesos a wampirami ze Wschodu straż była w większej gotowości niż zazwyczaj, dlatego prywatność nie wchodziła w grę. Największą bliskość między Alessandrem a przyszłą królową mogli doznać podczas wspólnego tańca.
Z początku jednak kandydatki z różnych części Maristi i spoza granic musiały przykuć uwagę króla Alessandra Darte XVI. Tak nakazywała tradycja. Księżniczki wraz z własnymi służkami i świtą pojawiały się w centrum sali tronowej kolejno prezentując młodemu władcy nie tylko swe piękno, przepych i urok, ale również wiedzę polityczną i ogólną. Alessander był świadkiem drugiego małżeństwa ojca, gdy matkę utracił przedwcześnie. Lesse był podłym człowiekiem, bez żadnych zahamowań. Potrafił zadawać księżniczkom trudne pytania i poniżyć je przed zgromadzonymi, jeśli uznał którąś z kobiet za niegodną jego uwagi. Ostatecznie nie wziął za żonę żadnej z kobiet, a do łoża sprowadził nałożnice. Jego syn nie był idealny, ale Alessander nie wyobrażał sobie kpić z damy na oczach tak licznego tłumu. Za namową doradców, którzy jednogłośnie zabronili mu podobnych zachowań jakimi odznaczał się Lesse, dbając o przyszłość królestwa podpowiedzieli obecnemu królowi, aby dbał o dobre stosunki między krajami. Zniewaga wobec damy równała się ze zgorszeniem ze strony innego władcy. Alessander nie mógł sobie pozwolić na takie działania, zwłaszcza gdy miał na karku wojnę. Szukał sprzymierzeńców, ale nie tylko oni się liczyli w tej grze.
Na przyjęciu zjawiło się mnóstwo ras. Zdecydowaną większość stanowili ludzie, ale kraje zagraniczne przybyły wraz ze sługami pochodzącymi z różnych gatunków. Demony, hybrydy, elfy, wróżki.
Na sali znalazła się pewna piękność, która starała się ukryć w tłumie. Jej czarne, długie do bioder włosy sunęły po materiale zielonej sukni. Gładka cera, mała twarz w kształcie litery v i duże, ciemne oczy. Na ustach odznaczała się różowa, lśniąca szminka dodająca jeszcze większego uroku kobiecie, która starała się ukryć swe spiczaste uszy. Choć żadne niebezpieczeństwo jej nie groziło, ponieważ nie była wampirem, to jednak starała się nie ukazywać pozostałym gościom jakiej była rasy.
Kobieta przyglądała się z uwagą kolejnym damom starającym się o serce syna kontrowersyjnego, nieobliczalnego władcy i usłyszała obok siebie szepty.
— Nie ma elfiej księżniczki. Podobno królewski czarodziej sam dostarczył list do granic Emeresti.
— Odrzuciła zaproszenie? — zapytała druga z kobiet, ukrywając twarz za wachlarzem. — Cóż za brak szacunku.
— Gdybym to ja była na jej miejscu od razu przybyłabym do Vesos. Jak można żyć w górach Arysu i ukrywać się przed światem? Tutaj miałaby wszystko.
Elfka stojąca obok plotkujących arystokratek poczuła niechęć wobec nich, lecz nie przestawała patrzeć na to co rozgrywało się przed tronem władcy. Jej drobne dłonie niekontrolowanie zacisnęły się ze złości i zahaczyła ona o rękawki nasunięte na ręce. Kobieta wiedziała nie od dziś, że ludzie gardzili Emerestią. Elfy z Gór Arysu miały prawo do niechęci wobec ludzi z Vesos, a to za sprawą ataku wampirów ze Wschodu, do którego doszło ponad czterdzieści lat temu, gdy Selene wymordował setki jej braci. Ówczesny król Vesos — Lesse, zaczynał wtedy stopniowe zwiększanie terenów królestwa i chciał przyłączyć do siebie Emerestię. Trwały negocjacje, zaczęto aranżować małżeństwo jeszcze nienarodzonego dziedzica władcy, ale wszystko to się skończyło, gdy Vesos odmówiło pomocy po ataku wampirów. Wtedy rozejm się zerwał, odbił piętno na sercach elfów i mieszkańcy Emeresti ponownie odcięli się od świata żyjąc w magicznych górach i lasach, których nie dało się zdobyć.
Rozejm i spłodzenie dziedzica hybrydy było tylko marzeniem, które zostało pogrzebane. Elfka wcale się nie dziwiła, że Emerestia nie posłała swej księżniczki na przyjęcie zaręczynowe. Uraza i nieufność wobec władcy Vesos była trwała.
Na sali zaprezentowano ostatnią z księżniczek. Tym razem była to wysoka dama o długich, jasnych włosach. Była z pewnością wyższa od Alessandra, ale młodzieniec był w takim wieku, w którym dopiero zaczynał przemieniać się z chłopca w mężczyznę. Przeszedł mutację, ale wzrost i masa mięśniowa były dopiero przed nim. Na twarzy stopniowo pojawiały się ostrzejsze rysy zmywając chłopięcy urok. Spojrzenie króla przepełniło większe zainteresowanie księżniczką, ponieważ pochodziła ona zza wschodniej granicy, państwa Demes. Alessander ułożył podbródek na dłoni, po czym przyjrzał się z uwagą dojrzalszej spośród reszty kobiety. Kobieta rasy ludzkiej była mocniej zbudowana, miała poważniejszy wyraz twarzy, ale to co interesowało najbardziej doradców Alessandra to jej ziemie i idealne położenie geograficzne, które po zawarciu małżeństwa mogłoby dać Vesos pole do popisu. Król mógłby dzięki temu związkowi przysłużyć się przyszłym planom i poszerzaniem granic nie ograniczając się tylko do Maristi. Choć często nie zgadzał się z postulatami zmarłego ojca, tak jednak w przypadku podbijania innych, mniejszych krain chciał kontynuować jego dzieło i stworzyć największe oraz najpotężniejsze państwo na świecie.
Alessander skinął głową w stronę księżniczki Deste i to był znak na to, gdy muzycy zaczęli wygrywać kolejne pieśni, a władca zaczął tańczyć kolejno z każdą kandydatką. Według tradycji, jedna pieśń była przeznaczona dla każdej z dam. W tym czasie mogli oni nie tylko zatańczyć, ale także kobiety dostawały mało czasu na to, aby przekonać do siebie króla konkretną rozmową.
Zgromadzony tłum dołączył do króla i jego pierwszej kandydatki dając się porwać w wir tańca. Moment, w którym musieli się skupić na tańcu Alessandra miał dopiero nadejść. Po północy król bowiem wyciągnie dłoń ku wybrance, a gdy księżniczka zgodzi się z nim zatańczyć w taki sposób sformalizują zaręczyny.
Elfka czekała na moment, w którym mogła wreszcie usunąć się w cień. Uniosła delikatnie sukienkę, aby móc swobodniej przecisnąć się przez tłum bawiących się ludzi, lecz nagle ktoś pchnął ją na bok i kobieta straciła równowagę lądując na plecach nieznajomego.
— Przepraszam, mój panie — czarnowłosa pospiesznie wypowiedziała słowa skruchy, a mężczyzna o białych włosach splecionych w warkocz odwrócił się do niej.
Gdy oboje spojrzeli sobie w oczy na ich twarzach wymalował się niemały szok.
— Pójdę już — kobieta chciała odejść, ale drogę zastawił jej Azazel.
Demon wyciągnął dłoń do elfki ubranej w piękną suknię.
— Zapraszam do tańca — powiedział, blokując drogę ucieczki jeszcze bardziej, ponieważ kilka starszych szlachcianek zaczęło plotkować na jej temat.
— Odmawiać takiemu przystojnemu młodzieńcowi? — burknęła jedna.
— Co te kobiety mają teraz w głowach? — fuknęła druga.
Elfka podniosła wzrok i spojrzała na uśmiech Azazela, którego dłoń ostatecznie ujęła dołączając do reszty tańczących par. Demon ubrany w czarny frak i medalion na złotym łańcuszku przyciągnął ciało drobnej kobiety bliżej siebie i zaczął ją prowadzić w tańcu.
— Ezra, którego znam może nie opuszcza swojej nory, ale za to Elenen? — szepnął do ucha partnerce.
— Zamknij się — fuknął, czując jak policzki zaczynają płonąć z zawstydzenia.
Azazel był jedynym spoza ludu Emeresti, który wiedział o zdolności Ezry.
— Czego tutaj szukasz? Chciałeś się upewnić, że twoja dawna przyjaciółka, księżniczka Similisti nie zawita w roli kandydatki na żonę? — demon zapytał, układając dłoń na biodrze pół elfa.
— To chyba moja kwestia. Toczysz walki z czarodziejami, a nie z gwardią Alessandra — białowłosy obrócił partnerem w ciele kobiety tak, że Ezra zatoczył koło pod jego ramieniem.
— Czarodzieje to czarodzieje. Dostałem informację, że moi bracia są torturowani w lochach zamku. Muszę to sprawdzić, gdy Alessander będzie pieczętował swój związek w komnacie.
— To przyjęcie zaręczynowe. Noc poślubna to co innego.
— I na co tyle czekać? — Azazel naparł ciałem na drobną posturę elfickiej kobiety.
Ezra zmarszczył brwi.
— Skąd niby masz informację odnośnie uwięzionych demonów?
— Nie jesteś jedynym informatorem w Vesos — białowłosy, wysoki mężczyzna nachylił się do ucha pół elfa. — Zazdrosny, że poszedłem do kogoś bardziej ludzkiego od ciebie?
— Chyba kpisz. Wiedziałem, że jesteś głupcem, ale nie sądziłem, że aż takim.
— Możesz obrażać mnie do woli. Informacja pochodzi ze sprawdzonego źródła.
Ezra przysłuchiwał mu się z uwagą i stawał się coraz bardziej podejrzliwy. Miał swoich informatorów w każdym zakątku Maristi, prócz rodzinnej Emeresti. Do głowy przychodziła mu tylko jedna osoba.
— To musi być pułapka, Azazelu — demon przyciągnął go jeszcze bliżej aż poczuł na torsie dorodne piersi pół elfa.
Azazel popatrzył w ciemne oczy Ezry i ujrzał na jego bladej twarzy rumieniec.
— Szkoda, że musisz zakrywać swoje elfie uszy — dotknął jego twarzy, a następnie chciał zagarnąć czarne kosmyki.
Ezra zarumienił się jeszcze bardziej, ale po chwili wyrwał się spod wpływowego uroku Azazela.
Pieśń się zakończyła.
— Przestań gadać głupstwa tylko pomyśl racjonalnie. Niby kto mógłby dowiedzieć się o pojmaniu demonów wcześniej ode mnie?
— Jak zwykle zadufany w sobie. Nieważne jaką formę przybieżesz — Azazel puścił dłonie Ezry. — Mężczyzna w kapturze niejednokrotnie dał mi informacje gdzie mam szukać innych demonów, gdzie zostanie przeprowadzony atak.
— Mężczyzna w kapturze... — najgorsze przeczucia pół elfa się ziściły.
— Tak właśnie myślałem. To on jest twoim głównym informatorem?
Ezra zamilkł będąc zaskoczony tą wiadomością. Azazel widząc jego zmieszanie, a tym bardziej nie słysząc natychmiastowej odpowiedzi rozczarował się panem czarnego rynku łącząc pewne elementy w całość.
— Nie dość, że przywłaszczyłeś sobie jego zasługi to jeszcze bezwstydnie kręcisz biznes w ukryciu? Założę się, że on nawet nie wie, że jesteś mężczyzną.
Demon chciał odejść, ale Ezra złapał go za rękę mając złe przeczucia. Wtedy muzyka ponownie rozbrzmiała na sali.
— Azazelu. Skorzystałem z usług człowieka w kapturze tylko raz i bardzo tego żałuję. Nie rób głupstw! Nie można temu człowiekowi ufać.
— A tobie mogę? — Azazel szarpnął rękę i wyrwał się z delikatniejszego niż zwykle uścisku. — Uratuję swoich braci nawet za cenę życia.
— Azazelu... czemu musisz być tak uparty?
— Bo nie chcę udawać, że nic się złego nie dzieje — demon patrzył przed siebie i nie zamierzał obdarzyć Ezry nawet spojrzeniem. — Nie chcę być taki jak ty. Wracaj do kryjówki w dolinie Świętego Drzewa i żyj tam przez całą wieczność.
Białowłosy zaczął odchodzić szukając drogi, która bezpiecznie miała doprowadzić go do lochów zamku, a Ezra patrzył na demona z bólem serca bojąc się, że któregoś dnia mógłby go stracić na zawsze.
***
Poznaliście sekret Ezry. Mężczyzna może zmieniać swoją płeć i przyjmować imię Elenen. Co sądzicie o Azazelu i Ezrze?
Mowa również o człowieku w kapturze. Kim okaże się być? Who knows?
W kolejnych rozdziałach przybliżę wam kwestie odnośnie związków międzyrasowych^^ jakie cechy się bardziej dziedziczy, które zanikają, itd. itp.
Niektóre z nich były już wspomniane, np. jeśli wampir przemieni człowieka magicznego to człowiek straci moc. Geny wampira są w tym przypadku dużo silniejsze.
Do następnego Duszyczki ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro