Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

oto kim naprawdę jestem

• • •





Powieki wydawały się być cięższe niż zwykle.

Białowłosy chciał je unieść, ale nie był pewien czy było to możliwe. Czuł się jak na granicy dwóch różnych światów. Jeden był mu znany, a drugi okryty tajemnicą. Musiał wybrać, dokąd chciał podążyć.

Podjął decyzję, która wiązała się z powrotem do świata, który usłany był cierniami, mrokiem, wieczną pokutą za grzechy. Wybrał tę drogę tylko z powodu pewnego młodzieńca.

Otworzył oczy. Świat przez kilka chwil wydawał się krążyć przybierając odpowiednie formy. Jego spojówki drażnił blask i jasność padająca z otworu jaskini. Mężczyzna leżąc na zimnej, twardej kamiennej płycie przekręcił delikatnie głowę na bok, a na ręce poczuł dotyk chłodnej dłoni.

— Cadis — choć dopiero wracając zmysłami do rzeczywistości — bez trudu rozpoznał w dorosłym mężczyźnie nastoletniego młodzieńca, którym niegdyś był Rilan. Chłopiec o czarnych włosach dorósł, jego szczęka widocznie się powiększyła, rysy twarzy przypominały linie pociągnięte przez pędzel, a czerwone oczy lśniły na tle bladej skóry. Ramiona stały się szersze, jabłko Adama odznaczało się na szyi, a między ich dłońmi nie było już tak dużej różnicy, pomimo tego, że palce Cadisa nadal były dłuższe.

Rilan postarzał się o kilka lat. Już nie wyglądał jak nastolatek, a dorosły mężczyzna. Cadis widział wspomnienia jak przez mgłę, ale sytuacja przed utratą przytomności była jak otwarta rana. Widoczna i bolesna. Rilan wszedł za nim do Źródła Czystki, co przyczyniło się do nieodwracalnych zmian.

— Ile lat minęło? — spytał, słabym tonem głosu i zamrugał powolnie, jakby za chwilę znów miałby zasnąć.

— 62 — powiedział Rilan, po czym zacisnął rękę mocniej na dłoni człowieka, którego największy sekret został ujawniony.

Rilan patrzył z przejęciem na Cadisa. Był wychudzony, jego talia stała się smukła tak bardzo, że wampir byłby wstanie objąć ją dłońmi. Długie, białe włosy spoczywały na nagim torsie, a kilka kosmyków było zagarnięte za spiczaste uszy pół elfa.

— Pewnie udało ci się zobaczyć połowę świata w tym czasie — Cadis uśmiechnął się słabo, a kolor jego ust przypominał pastelowy odcień bladego różu.

— Nie — wampir, stojąc przy ukochanym również starał się uśmiechnął, ale jego wargi drżały z powodu skumulowanych zewsząd emocji. — Byłem przy tobie cały czas, wierząc, że wreszcie otworzysz swe oczy — wyznał, i wyglądał tak jakby zaraz miałby się rozpłakać.

Czarodziej uchylił delikatnie wargi, a jego oczy zaszły łzami.

— To mogło nigdy nie nastąpić. Dlaczego mnie nie porzuciłeś? — szepnął z niedowierzaniem, a Rilan bezzwłocznie spojrzał w jego jasnoniebieskie oczy z domieszką białych linii.

— Naprawdę tego nie wiesz?

— Nie rozumiem... — pokiwał głową na boki. — Dlaczego tutaj jesteś? Nie czujesz obrzydzenia, rozczarowania? W końcu moje kolejne kłamstwo się wydało.

Rilan zacisnął wargi i pomimo trudności uśmiechnął się pochylając głowę.

— Nie... Jestem przeszczęśliwy — wyznał, czując jak w jego piersi rosło nieopisane szczęście.

Rilan się cieszył, jego radość przybierała na sile, ponieważ teraz nie musiał się obawiać niczego. Cadis wreszcie otworzył oczy, mógł rozpocząć nowe życie, które będzie trwało zdecydowanie dłużej niż wampir do tej pory zakładał. Cadis mógł żyć inaczej niż zwyczajny człowiek magiczny. Czekała na niego wieczność, ponieważ był w połowie elfem. Tylko to się dla niego liczyło. Czas nie grał już żadnej roli.

— Okłamywałem cię bezustannie — Rilan wiedział, co Cadis zamierzał zrobić.

Znów się schować w ciemności, wmawiać mu, że ich przyszłość nie ma racji bytu. Na nowo chciał wziąć na swe barki cierpienie całego kraju i ludu Emeresti. Czarodziej jeszcze tego nie wiedział, przespał cały konflikt międzyrasowy, nie znał obecnych realiów i nie mógł również wiedzieć, że Rilan znał prawdę. Prawdę, o której powiedział mu Aris.

— Nie przez cały czasy... pamiętasz naszą wspólną noc? Tamte chwile nie mogły być kłamstwem — powiedział, po czym pomógł Cadisowi usiąść na Głazie Ennera, dzięki któremu po części odzyskał świadomość.

Rilan okrył jego ramiona peleryną, a Cadis odczuł wstyd, ponieważ nie mógł jej już nosić. Jego magia zniknęła, nie czuł jej w żyłach, ani mięśniach. Utracił ją, a to spowodowało, że i cząstka niego umarła.

— Mimo tego... powinieneś odejść — powiedział, nadal starając się odepchnąć od siebie Rilana, który nie zamierzał go zostawić.

Próby te były daremne.

— Dokąd? — Rilan uklęknął na jednym kolanie przed pół elfem i nie puszczając jego wychudzonych, kościstych dłoni uśmiechnął się. — Skoro mój cały świat jest tutaj.

Cadis spojrzał w czerwień jego oczu, aż nagle poczuł rumieńce na policzkach i spuścił powieki będąc zawstydzony tak nagłym wyznaniem.

— Wyglądasz inaczej — powiedział, chcąc jak najszybciej zapomnieć o tak żenujących słowach. — Dojrzałeś.

— Nie podobam ci się taki?

— Stałeś się mężczyzną.

Rilan się uśmiechnął, ponieważ wiedział, że Cadis nie potrafił zbytnio prawić komplementów. Określał wszystko z rozwagą, bojąc się, że uczucia przejmą nad nim władze.

— Pozwól, że teraz to ja zaopiekuję się tobą — Rilan pomógł wstać Cadisowi na nogi, nadal go podtrzymując, ponieważ wszystkie mięśnie pół elfa były wycieńczone. Wampir przytulił go do piersi odczuwając to samo ciepło, za którym tęsknił przez ponad pół wieku. — Już niczego nie musisz. Tamte czasy przeminęły. Wojna ustała. Możesz wreszcie odpocząć, Cadis. Możesz zaznać szczęścia jak każdy. Zapomnij o tym, co było... Wybacz sobie i piekło, które rozegrało się w Emeresti... — Cadis był zszokowany, że Rilan wiedział tak wiele.

Nastała cisza, która dla czarodzieja była niczym chwila skazańca czekającego na wyrok. Choć nie odczuwał bólu na plecach cały czas pamiętał o widocznych na nich ranach, a także o mężczyźnie, który mu je zadał. Sam nie potrafił sobie wybaczyć, zwolnić się z obowiązku i naznaczonego na jego duszy przeznaczenia.

Ciało Cadisa było słabe i wiotkie, a gdy zaczął drżeć, Rilan będący mniej więcej tego samego wzrostu co białowłosy ułożył dłoń na jego karku i zamknął w tym uścisku jeszcze szczelniej. Chciał pokazać mu te uczucia, sprawić by Cadis w końcu uwierzył, że jego koszmar się zakończył. Zbyt wiele wycierpiał za grzechy, które nie należały do niego. Gdy Rilan poznał częściowo historię Emeresti nie potrafił przestać o niej myśleć, a zwłaszcza o słowach Arisa, który zabijał z zimną krwią elfy górskie pod postacią króla wampirów ze Wschodu.

Przypomniałem sobie, gdzie widziałem te oczy. Cadis Darco, syn zdrajczyni Vesos i wyklętego przez rodzinę królewską elfa. Był tam. Był w Emeresti. Patrzył na Selene z nienawiścią i z tym samym gotującym się w nim przez lata cierpieniem zabił go na polu bitwy. Zabił, nie mając pojęcia, że przez całe życie nienawidził niewłaściwego wampira.

Cadis myślał nad jego słowami, zarówno Rilana, jak i swego króla Sitnara. Czarodziej zniknął z Emeresti na lata, nie sprostał zadaniu, zawiódł lud, który musiał chronić. Białowłosy ułożył głowę w zagłębieniu szyi wampira i w końcu odwzajemnił czułość, kładąc dłonie na plecach młodszego, wciąż szukając odpowiedzi na to czy będzie godzien przybyć do krainy elfów górskich i błagać o wybaczenie.

— Możesz zapłakać. To żaden wstyd — Rilan, czuł napięcie i targające w Cadisie emocje.

— Nie potrzebuję łez — wyznał, starając przy przybrać maskę, która chroniła go przez długie lata.

— Każdy ich czasem potrzebuję.

— Nie ja.

— Nie tęskniłeś za mną? Minęło tyle lat... — spytał, głaszcząc delikatnie drobne, zupełnie inne ciało czarodzieja. Różniące się od tego, które znał.

W Cadisie coś pękło. Oczami wyobraźni przyjrzał się temu jak mogło wyglądać życie Rilana. Spędzał z nim każdy dzień, odizolował się od swej rasy i żył w lasach przy jaskini, z której tak bardzo starał się wyrwać. Pragnął zmienić swe życie, zobaczyć krainy poza granicami Maristi... a mimo tego został przy istocie przeklętej, nie pasującej do żadnego ze światów, przebiegłej i kłamliwej. Przy istocie... która mogła wcale się nie wybudzić.

Cadis wtulił się w tors Rilana nadal będąc osłabiony i zapłakał. Wampir poczuł gorzkie łzy pół elfa i objął go z troską wiedząc, że będzie walczył z jego demonami dopóki nie ujrzy w nim prawdziwego szczęścia.

***


Cadis będąc okryty peleryną, po latach spędzonych w jaskini, chłonąc uzdrawiającą magię z Głazu Ennera wyszedł wreszcie na zewnątrz. Pół elf stawiał kroki powoli, w towarzystwie Rilana, który trzymał nad nim pieczę. Oboje wyszli z miejsca skumulowanej magii i spojrzeli na lasy z wysokiego wzgórza ukrytego w górach.

Czarodziej podtrzymując się Rilana spojrzał w dal.

— Świat, który znałeś, zmienił się — wyznał. — Chcę ci go pokazać, gdy wrócisz do pełni sił. Gdy magia znów zacznie płynąć w twoich żyłach. Tego pragnęli dla ciebie Yamiss i Feniss — wyznał.

Cadis odczuł ukłucie w sercu z powodu straty sług, których los odebrał mu dwukrotnie. Tym razem było o wiele za późno. Enenan i Senne utracili świadomość, która pod postaciami płomyków i tak była słaba oraz ulotna. Odeszli na zawsze, a czarodziej tak bardzo zapragnął ich znów zobaczyć i pokłonić się im okazując wdzięczność za wszystkie lata, które dla niego poświęcili.

— Chcieli dla ciebie jak najlepiej, Cadis. Nawet, gdy byli świadomi swej śmierci, myśleli tylko o tobie — powiedział. — Kochali cię.

— Ja ich także... — Cadis zacisnął dłoń na palerynie i pomyślał o czasach, gdy we trójkę bawili się w dolinie na obrzeżach Emeresti. — Ale nie potrafiłem im tego okazać.

— Oni wiedzieli — Rilan nie miał co do tego żadnych wątpliwości. — Niech w końcu zacznie żyć prawdziwie — zacytował słowa Fenissa.

— A co z twoim państwem? Co z królestwem wampirów? Rinerenem?

— Wampiry z Zachodu wystąpiły o rozejm wobec wampirów ze Wschodu. Po długich negocjacjach z przegranymi w bitwie między ludźmi a wampirami Azriel, Aris i Mesele zgodzili się na warunki złożone przez Vesos. Lud, do którego należałem mógł powrócić do Rinerenu, jednak nie jesteśmy niezależnym królestwem. Podlegamy ludziom, ale czynnie uczestniczymy w naradach i konferencjach. Nie wszyscy to zaakceptowali... Niektórzy wybrali wygnanie, jeszcze inni śmierć za Selene — powiedział, a na jego twarzy zagościł smutek.

— Wybrałeś wygnanie? Czemu? — Cadis domyślił się tego od razu, a Rilan spuścił głowę.

— Król z Zachodu posłużył się Selene i w trakcie negocjacji obarczył go winą za każdy występek — wyznał z bólem, ponieważ znał prawdę, której nie mógł wypowiedzieć na głos.

— Selene stał się kozłem ofiarnym, ale część tych grzechów była jego — czarodziej ujrzał oczami wyobraźni rzeź.

Był to obraz, którego nigdy nie mógłby wymazać z pamięci.

Do oczu Rilana napłynęły łzy, ale nie zapłakał. Czarodziej zauważył waleczność w szkarłacie jego oczu i dostrzegł, że wampir zmienił się nie tylko z wyglądu.

— Zrobił to dla pokoju. Dla dobra naszego ludu. Dla wampirów ze Wschodu — powiedział. — Przed śmiercią... poznał tożsamość ducha w kapturze i domyślił się wszystkiego. Odszedł wiedząc, że najbliższy mu brat go zdradził.

Cadis zmrużył oczy i przyjrzał się twarzy Rilana. Zaciskał on szczękę, czując złość.

— Wiesz kto to był — czarodziej zwrócił się w jego stronę o mało się nie przewracając. Rilan chwycił go w ramiona, a Cadis kładąc ręce na jego barkach spojrzał mu głęboko w oczy. — Powiedz mi, Rilan. Co się wydarzyło? — zapytał, wiedząc, że wampir chciał mu o czymś powiedzieć, ale czuł względem prawdy olbrzymi strach.

— To była polityka. Selene musiał zginąć. Zadecydował o tym król Alessander i przywódca wampirów z Zachodu — Rilan przymknął na moment swe oczy, a następnie spojrzał na błękit, który pragnął poznać prawdę. — To był Aris.
Był szpiegiem wśród Wschodu. Zdradził swych braci, lecz wielu poszło za nim chcąc pokoju. Selene nie robił niczego w kierunku negocjacji ugody. Z początku tak było, ale później... zaprzestał. Chciał żyć wśród lasów i gór chowając się w jaskiniach. Zależało mu na tym, aby przekonać lud, że życie w górach Asso nie było wcale takie złe. Niestety, nie każdy godził się na taki los, nie każdy podzielał to zdanie. Selene... On... on był najdroższym mi bratem. Co w tym złego, że tak bardzo pragnął szczęścia i spokoju?! — Rilan złapał się za głowę.

— Nie mógł tego mieć będąc królem wampirów. Zrozum, Rilan — Cadis stanął po drugiej stronie. — Aris postąpił słusznie. Wybrał wyzwolenie ludu i walkę — Rilan wiedział, że Cadis był w błędzie, ale nie potrafił mu powiedzieć. Musiał, lecz wciąż się przed tym wzbraniał.

— Nie rozumiesz... Selene, on... wybrał przyszłość Maristi zamiast własnego życia. Jesteście tacy podobni Cadis. Gdybyś tylko go poznał.

— Selene zabił mój lud. Na mych oczach.

— To nie był on.

— Widziałem go!!! — krzyknął tak głośno, że poczuł ból w klatce piersiowej.

Cadis uklęknął na ziemi trzymając się za bolące miejsce, a Rilan, odczuwając tę słabość usiadł na ziemi i spuścił głowę. Trwał w milczeniu, lecz słowa nagle same zaczęły płynąć. Wiedział, że to właśnie nimi zrani czarodzieja najbardziej, ale zasługiwał na wyjaśnienia.

Na prawdę o tym co wydarzyło się w jego królestwie.

— To nie on... Cadis.

— Widziałem go, Rilan... jestem starszy. O wiele starszy niż ci się wydaje.

— Nie rozumiesz. Najstarsze wampiry posiadają szczególne umiejętności. Selene, Azriel, Messele i Aris.

Cadis zamilkł i spojrzał na wampira z przejęciem, nie rozumiejąc do czego zmierzał.

— Selene władał śniegiem i lodem, a także był zdolny przekazać innym swe wspomnienia. Messele potrafi przechwycić światło, a Azriel panować nad żywiołem ognia. Jednak to Aris... ukrywał swą zdolność przez wieki. Aris potrafi zmieniać swą postać. Jest zdolny przybrać tożsamość dowolnej istoty — powiedział, po czym spojrzał w oczy Cadisa, a jego źrenice się rozszerzyły. —
Wampirem, który zaatakował Emerestię sto dwa lata temu był Aris... nie Selene.

Cadis przez chwilę klęczał na ziemi, a gdy ta informacja w końcu stała się dla niego zrozumiała cofnął się w tył i usiadł na zimnym podłożu kładąc ręce na gruncie. Wszystko wydawało mu się zbyt skomplikowane, zawiłe, zbyt nierealne, lecz po chwili... zbyt bolesne. Mężczyzna odczuł ból i żałość. Do jego oczu napłynęły łzy, a serce ścisnęła pustka, z której nie potrafił się uwolnić. Zrozumiał, że przez całe swoje życie nienawidził niewłaściwą osobę.

— Rilan... — złapał się za głowę i starał się uwolnić od bólu, który w nim narastał.

Wampir z trudem potrafił spojrzeć na mężczyznę, którego pożerało poczucie winy i niesprawiedliwości. Już jako mały chłopiec został wplątany w intrygę, która zaważyła o reszcie jego życia.

Rilan widząc jak Cadis zatracał się w umyśle zbliżył się do niego i starał się objąć, ale czarodziej go odtrącił. Nie chciał współczucia, nie chciał już więcej ranić Rilana... W końcu to on zabił niewinnego wampira, który był dla Rilana wszystkim.

— Selene ci wybaczył.

— Nie, nie mów tak!

— To prawda — uśmiechnął się, lecz mimo upływu czasu nadal pustka po odejściu Selene w nim tkwiła. — Wybaczył ci — to było pewne.

— Nie — Cadis zaczął kiwać głową na boki, a ciepłe łzy spłynęły po jego policzkach, słona kropla sunęła po widocznej, elfickiej kości policzkowej. — Este — wypowiedział imię kobiety. — Muszę błagać ją o wybaczenie. Ponieść karę za swój czyn — mówił pospiesznie, bez chwili wytchnienia, wyrywał się do tego, aby ruszyć do Neres, ale z braku sił przechylił się na bok, prawie spotykając się z twardym podłożem, przed którym uchronił go Rilan.

Wampir spojrzał na roztrzęsionego mężczyznę i pogłaskał go po głowie. Dotknął długich, białych włosów pół elfa, a Cadis spojrzał na niego z tłamszczącym go wyczekiwaniem.

— Czy ona...?

— Este zmarła bardzo wcześnie. Miała niespełna pięćdziesiąt lat — wyznał, lecz gdy o niej mówił robił to z uśmiechem.

Pamiętał jej ostatnie lata życia, jak wiele się zmieniło, gdy na dobre utraciła nadzieję. Gdy dowiedziała się o śmierci króla wampirów ze Wschodu.

— Rilan... czemu mnie uratowałeś?

— Nadal tego nie wiesz?

— Jak możesz trwać przy kimś takim jak ja? — spytał, a pojedyncza łza popłynęła po jego twarzy.

— Bo cię kocham — wyznał i nachylił się do ust pół elfa, które ucałował wywołując w Cadisie kolejne niezrozumienie.

— Rilan — czarodziej, podniósł rękę i dotknął dorosłej twarzy wampira. Zmieniła się, lecz on wciąż był tym samym naiwnym, kochającym chłopcem. —  Ja już nigdy nie będę taki sam...

— Też nie potrafię być taki jak przedtem — posłał mu uśmiech. — Bo poznałem ciebie.

Rilan pomógł wstać Cadisowi na nogi, a następnie spojrzał na wąską ścieżkę prowadzącą w dół urwiska. Wampir ujął dłoń, która nie była już tak duża jak kiedyś. Sam dorósł, Źródło Czystki miało na to wpływ, lecz Rilan zdołał zaakceptować te zmiany.

— Chodźmy.

— Dokąd?

— Do mojego domu. Zbudowałem go wraz z Este. Ezra i Azazel też mi pomogli — powiedział, uśmiechając się do wspomnień.

















***

Agh! Jak ja nie chciałam pisać tego rozdziału. Ten ból Cadisa... 😭 Płak!

Jeśli coś jest niejasne to śmiało pytać!

Do następnego Duszyczki ❤️ przed nami ostatni rozdział 😥 i dalsze informacje odnośnie książki oraz specialów.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro