Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

nasz grudzień

***






— Selene?

Este nie potrzebowała słów, aby wiedzieć, że król wampirów zbliżył się do jej chatki. Młoda kobieta ze spiętymi w koński ogon włosami oraz chustą odwróciła się w kierunku lasu, lecz jej serce zabiło mocniej, gdy poczuła chłód i ujrzała kilka śnieżynek. Uśmiechnęła się delikatnie, układając dłoń na ramieniu mężczyzny, który oplótł jej ciało od tyłu. Wtulił się w nią i poczuł jej dreszcz. Este wzięła głębszy wdech, starając się opanować bijące serce. Wampir o srebrno-białych włosach skutecznie potrafił wywołać w niej uczucia przepełnione miłością.

Kobieta położyła dłoń na dłoni Selene i przyjrzała się z uwagą pierścieniom, które zdobiły palce władcy. Różnokolorowe kamienie lśniły na tle połyskującej od słońca trawy. Este odwróciła się w stronę wampira i ujrzała go w pełnej królewskiej krasie. Długiej szacie, oficjalnej kamizelce, dopasowanych spodniach i długich sznurowanych butach. Zwieńczeniem całej stylizacji była korona składająca się z rzeźbionych rogów młodego jelenia białego okalanych lodem.

— Znów przybyłeś do mnie w pośpiechu? — spytała, ponieważ to nie był pierwszy raz, gdy Este widziała Selene w szatach królewskich.

— Narada się przedłużyła. Nie chciałem byś czekała.

Jasnowłosa uśmiechnęła się.

— Nigdzie się stąd nie ruszę. Będę czekać tyle ile trzeba. Jestem naprawdę cierpliwa, wytrzymam, gdy spóźnisz się godzinę czy dwie.

— Ale ja nie — powiedział i spojrzał w oczy ukochanej. — Nie mogłem dłużej czekać. Chciałem cię zobaczyć.

Rumieniec wkradł się na twarz młodej kobiety. Este spuściła głowę w dół, a szczęście rozpierało ją w piersi.

— Co na to twoi poddani? W końcu będziesz miał kłopoty. Zauważą, że się wymykasz.

— Nie martw się nimi, moja pani — Selene ułożył dłoń na policzku Este czując jej ciepło. — Azriel trochę się zdenerwuje, Messele zawsze gryzie się w język nim powie za dużo, a Aris jest oazą spokoju. Mam wokół siebie oddany lud.

— Cieszy mnie to — wyznała. — Że nie jesteś sam.

— Nie jestem. Mam ciebie, Este — powiedział, a kobieta po chwili odczuła ukłucie w sercu.

Spojrzała w oczy najstarszego z wampirów i gdy ujrzała w nich radość oraz szczęście nie potrafiła go zaburzyć. Posłała mu w odpowiedzi krótki uśmiech, choć nie potrafiła zrozumieć jak ktoś taki jak Selene; wampir, który stąpał po Ziemi od setek lat nie widział w ich relacji problemu? Przecież musiał się liczyć z tym, że teraz byli w tym samym punkcie w życiu, lecz Selene będzie stał w miejscu, a Este z każdą minioną wiosną będzie coraz starsza.

Kobieta nie chcąc psuć popołudnia schyliła się i rzuciła w stronę Selene koszulę, którą uszyła w wolnej chwili.

— Musisz zmienić odzienie. Nie będziesz mi pomagał w ogrodzie w królewskiej szacie — zaśmiała się, a Selene będąc wpatrzony w kobietę jak w obrazek posłusznie wykonał jej rozkaz.

Selene zdjął koronę z głowy, sprawiając, że niesforne kosmyki rozsypały się po jego włosach. Este zaśmiała się i od razu odgarnęła je na boki. Starannie i delikatnie, a król wampirów mógł tylko się w nią wpatrywać, w kobietę, która stała się dla niego najcenniejsza na całym świecie.

Este i Selene wzięli się do pracy w ogrodzie, gdy tylko król zmienił ubiór na taki, który nie wyróżniał się w tłumie. Prosta biała koszula i brązowe spodnie zbyt szerokie w pasie. Wampir podciągnął wyżej spodnie i ściągnął sznurek najbardziej jak tylko mógł. Gumka owinęła się na jego szczupłej talii i wreszcie mógł dołączyć do Este, która nie marnowała czasu wyrywając chwasty.

Selene uklęknął na pulchnej ziemi od razu czując jak brązowy materiał zaczął nasiąkać wodą. Wczorajszej nocy padało tak obficie, że gleba nadal pozostawała mokra. Wampir nie wiedząc dokładnie co robić ukradkiem podejrzał czym zajmowała się Este. Kobieta wyrywała małe, zielone źdźbła i wrzucała je do stojącego obok wiaderka. Selene zadowolony się uśmiechnął i zaczął robić dokładnie to samo, nie zważając na plony, które bezpowrotnie uszkadzał.

— Nie wyrywaj ich! — Este złapała Selene za dłonie i tylko spoglądała na cały wyrwany krzaczek pomidorów. Kobieta westchnęła i popatrzyła na ukochanego, który kompletnie nie miał pojęcia co ze sobą zrobić.

Było mu wstyd.

— Przepraszam.

— Nic się nie stało, ale nie wyrywaj proszę tak pięknych krzaczków. Widzisz — Este pokazała palcem na małe zielone, okrągłe plony. — Jeszcze trochę i miałabym kiść pomidorów — odparła, bez cienia złości. — Żyjesz ponad sześćset lat, a nie wiesz jak wyglądają grządki pomidorów? — spytała, dotykając nosa Selene brudząc go delikatnie ziemią.

— Nigdy się nad tym nie zastanawiałem — powiedział i spojrzał na Este, która otarła rękawem jego nos.

— Jak to? — kobieta zmrużyła oczy. — Czy ty nigdy...?

— Jestem protoplastą. Nie byłem człowiekiem. Nikt mnie nie przemienił w wampira. Od dawien dawna taki jestem. Od zawsze — powiedział.

— Nie wiedziałam... sądziłam, że byłeś kiedyś taki jak ja — teraz to Este zrobiło się głupio.

— Nie, byłem i jestem wampirem — odparł z uśmiechem. — A teraz naucz mnie jak plewić w ogrodzie, moja pani.

Este zachichotała i z ochotą zaczęła uczyć Selene czego kategorycznie nie mógł robić w ogrodzie. Tłumaczyła mu poszczególne nazwy roślin, a nawet chwastów. Opowiadała jak oddziaływały one na inne rośliny, a także objaśniała czego dopuszczały się szkodniki, gdy nie dopilnowała raz plonów. Opisywała wygląd stonek, które zjadały jej ziemniaki upalnym latem, z radością opowiadała o motylach i pszczołach, które zapylały kwiaty w jej drugim ogrodku, w którym zamiast warzyw hodowała kwiaty.

Selene natomiast słuchał jej jak zaklęty w pięknym śnie.

— Skąd tak wiele wiesz o roślinach?

Este usiadła na piętach, a jej suknia rozlała się na ziemi tuż przy plonach.

— Tak naprawdę, gdy mieszkałam w zamku nie wiedziałam niczego. Byłam taka sama jak ty. Nie odróżniłabym warzywa od trującej rośliny — Este spuściła wzrok. — Gdy wygnano mnie z Północy i przywędrowałam do Neres musiałam stawić czoła rzeczom, które były mi obce, ale nie udałoby mi się prowadzić roli i ogrodów, gdyby nie pan Eugenne. To sąsiad z tej wsi. On wszystkiego mnie nauczył — powiedziała z czułością w głosie, co nie spodobało się wampirowi. — Przychodzi czasem mnie odwiedzić z córką — wyznała. — Są dla mnie bardzo mili.

Po rozmowie o Eugenne temat w sposób naturalny, bardzo płynnie się zmienił, ale w głowie wampira imię nieznajomego wciąż głośno rozbrzmiewało.

Po południu oboje wrócili do chatki. Este oznajmiła Selene, że pójdzie się odświeżyć i przede wszystkim zmienić zabrudzone ciuchy, a potem wróci do kuchni i wypiją wino. Wampir skinął głową i odprowadził ukochaną wzrokiem, po czym zasiadł przy stole, lecz nie mógł usiedzieć zbyt długo na miejscu. Tupał nogą o podłogę, słyszał jak woda w wannie wydawała charakterystyczne dźwięki, wiedział kiedy Este polewała się wodą, a gdy przymknął oczy jego wyobraźnia splotła mu figla. Wyobraził sobie ramiona nieznajomego mężczyzny na ciele Este, to jak kobieta mogłaby się uśmiechać do innego samca. Przebudziło się w Selene uczucie tak mocne, że nawet poczuł inny zapach.

Dopiero po chwili zrozumiał, że to nie były żadne omamy. Ktoś naprawdę zbliżył się do chatki i zapukał do drzwi.

Wampir ruszył do drzwi, lecz nagle się wzbronił się przed nieodpowiednim ruchem. Jego obecność w chatce mogłaby zaszkodzić Este, ludzie z wioski zaczęliby szeptać między sobą, że kobieta mieszkała z kimś bez ślubu. W głowie kłębiły się dalsze myśli, kolejne za i przeciw, lecz szalę goryczy przerwało kolejne pukanie, a także głęboki męski głos.

Selene chwycił ostatecznie za klamkę i otworzył drzwi, za którymi zobaczył wysokiego mężczyznę pozbawionego ręki. Jego oko przysłonięte było czarną przepaską, a wyraz twarzy nieznajomego wyrażał więcej niż tysiąc słów. Był rozczarowany.

— Kim pan jest? — Selene był szybszy, uprzedził pytanie wieśniaka.

— Mam na imię Eugenne. Jestem sąsiadem. Zastałem Este? Przyniosłem sadzonki, o które mnie wczoraj poprosiła — wyjaśnił i zajrzał w głąb mieszkania.

Selene stanął w progu drzwi i zastawił ciałem wejście do środka.

— Przekażę je — powiedział, odbierając od mężczyzny mały koszyk. — To wszystko?

— Tak. Chyba tak — odparł i Eugenne raz jeszcze spojrzał na młodzieńca, który w przeciwieństwie do niego nie był kaleką, ani starszym owdowiałym mężczyzną.

Eugenne zacisnął wargi i skinął do nieznajomego na pożegnanie sam oddalając się od chatki. Selene długo przyglądał się mężczyźnie, który na próżno przyszedł szukać swej szansy, aby starać się o Este. Następnie wampir spojrzał do koszyka i pośród sadzonek zobaczył także bukiet polnych kwiatów. Selene widząc ten podarek wysunął pazury i wyciągnął kwiaty miażdżąc je w dłoni i porzucając na ziemi.

— Selene, już jestem gotowa — kobieta zakręciła się w koło prezentując ukochanemu nową sukienkę, ale gdy spojrzała na wampira jej uśmiech zniknął. — Co się stało? Twoje oczy... — Este ujrzała szkarłatne oczy władcy, ale się go nie obawiała. Przemawiała przez nią jedynie troska.

Wampir natomiast zbliżył się do niej i chwycił drobne ciało w ramiona, po czym pocałował ją czule. Zaskoczona tym gestem nie zdążyła zareagować na czułość, a tym bardziej na kolejne kroki. Poczuła dłoń Selene na swoim biodrze, a następnie na sznurowaniu przy sukni.

— Selene — onieśmielona wypowiedziała imię króla. — Co w ciebie wstąpiło? — spytała, będąc zarumieniona, gdy wampir zsunął jedno z jej ramiączek.

Selene pocałował ją przeciągle, a następnie otarł się o jej policzek, na którym kobieta poczuła ostry kieł władcy. Kobieta ułożyła ręce na plecach ukochanego, a przez jego ramię dostrzegła koszyk wypełniony sadzonkami. Domyśliła się wszystkiego i uśmiechnęła delikatnie łącząc wszystkie kropki. Selene zaczął się zachowywać dziwnie odkąd zaczęła mówić o Eugenne.

— Jesteś moja — powiedział, lecz nie stanowczo. W jego głosie Este usłyszała strach, jakby Selene obawiał się, że mogłaby wybrać kogoś innego.

— Jestem twoja — Este odchyliła się do tyłu, aby spojrzeć w oczy wampira. Nadal były one krwistoczerwone i piękne.

Kobieta przyjrzała się również ostrym jak brzytwa kłom, a także czarnym liniom biegnącym po twarzy oraz szyi wampira.

— Kocham cię, Este.

— Wiem o tym, ale musisz też zrozumieć, że ja kocham ciebie i nic tego nie zmieni — jasnowłosa pogładziła policzek króla, a wtedy jak za pomocą magicznej różdżki czarne linie zaczęły znikać.

Selene uspokoił się, gdy Este powiedziała mu o rzeczy, w którą tak naprawdę nie zwątpił. Wierzył w jej miłość, lojalność, uczucia, dlatego uniósł ją ponad podłogę i zaniósł do sypialni. Obdarował ją bezpieczeństwem, dał jej rozkosz, naznaczył, a gdy wspólnie leżeli na posłaniu usłyszał jej burczenie w brzuchu.

Este zaśmiała się w głos i zakryła twarz pościelą, natomiast Selene obrócił się na bok i obserwował zawstydzenie ukochanej, która po krótkiej chwili wynurzyła się zza kołdry.

— Nie patrz tak na mnie. Nie zjadłam kolacji, bo od razu zabrałeś mnie tutaj po kąpieli.

— Wybacz, moja pani, jednak... — Selene odgarnął jej złoty kosmyk za ucho. — Nie mogłem dłużej czekać. Chciałem cię ukochać. Popatrzeć na twe rumieńce, na dłonie zaciskające się na pościeli.

Selene mówiłby dalej, gdyby nie to, że Este przyłożyła mu poduszkę do twarzy.

— Przestań mówić tak zawstydzające rzeczy — powiedziała, czując jak palą ją policzki.

— Lecz to prawda — wampir bez trudu pozbył się poduszki i przysunął się do kobiety. — Kocham w tobie wszystko.

— Selene, ja też cię kocham. Nawet tę twoją zazdrość — odparła i pocałowała wampira z zaskoczenia. — Ale teraz muszę coś zjeść. Konam z głodu tak bardzo pozbawiłeś mnie energii — Este posłała wampirowi promienny uśmiech, po czym wstała z łóżka i nałożyła na siebie zwiewną sukienkę.

Selene przyglądał się ukochanej i po kilku minutach ubrał się, po czym ruszył do kuchni, aby pomóc jej przygotowywać kolację.

Oboje spędzali ze sobą czas, gdy królowi wampirów udawało się wymykać z gór i jaskiń. Jego podwładni coraz częściej zauważali tę nieobecność, ich władca błądził w myślach, odpływał daleko poza horyzont. Nie mieli jednak żadnego wpływu na zachowanie króla, a on sam gnał co sił w nogach do Neres, aby spotkać się z kobietą, którą kochał.

Tak samo było w grudniu.

Selene zdmuchnął świeczki na torcie, a Este zaśpiewała mu urodzinową piosenkę. Następnie zasiedli wieczorem przy kominku i w ciszy spoglądali na iskierki tańczące w ogniu, mimo, że za oknem padał obfity śnieg.

— To twoje kolejne urodziny. Kolejny rok — powiedziała. — Jak się z tym czujesz? — Este wyraźnie posmutniała, czego Selene nie potrafił odczytać.

— Czas nie grał dla mnie nigdy żadnej roli — wyznał szczerze. — Lecz to się zmieniło, gdy poznałem ciebie. Pragnę być przy tobie jak najdłużej — odparł i przytulił kobietę od tyłu, a jasnowłosa dalej wpatrywała się w ogień.

— Przeraża mnie nieśmiertelność — powiedziała. — Ty się jej nie obawiasz?

— Nie — krótka odpowiedź spowodowała między nimi ciszę.

Choć byli razem to jednak osobno myśleli o sprawach dotyczących ich ras, a także przyszłości. Nie potrafi znaleźć właściwej odpowiedzi, żadnej drogi, po prostu cieszyli się chwilą i dzielili się miłością, która była silniejsza od śmierci.

Este uśmiechnęła się delikatnie, choć w tym geście pozostawało wiele bólu, gdy wspominała o swym królu.


Nie mówiliśmy ,,na zawsze’’, ponieważ moje ,,zawsze’’ było inne niż to należące do Selene.













***

Informacje odnośnie dalszych losów książki!!!

Jednak na początku chciałabym Wam serdecznie podziękować za tak ogromne zainteresowanie książką ,,Wampir&Czarodziej’’ ❤️ jesteście cudowni!!! 💕

1. Czy książka zostanie wydana?

Będę do tego zmierzać, ponieważ tytuł wydaje mi się wartościowy, nieco się wyróżnia spośród innych o tematyce wampirów i mam pomysł na rozwinięcie tej opowieści.

2. Czy będzie druga część?

Tak, ale raczej nie w najbliższym czasie. Fabułę na kontynuację mam, póki co w głowie, ale jeśli nie wprowadzę zmian w pierwszej części nie będzie możliwości pójścia dalej. Druga część raczej nie pojawi się na watt, ale — przy dobrych wiatrach — na papierze, gdy uda mi się z ,,Projektem Echo’’ ❤️

3. Jakieś zmiany?

Z pewnością zmienię kilka imion. O Deste wspominałam. Żona Alessandra z pewnością będzie miała zmienione imię, natomiast jeszcze kilku Panom pozmieniam w dowodach. Za dużo tych imion na A 😅 Aris, Azriel, Azazel, Alessander... (Ten ostatni zostanie na bank!)

Poza imionami książka będzie nosić inny tytuł. Prawdopodobnie będzie to ,,Vesos’’.

Jeśli macie jakieś pytanka to odpowiem na nie w komentarzach 😊💕

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro