Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

moment zdmuchnięcia świec

• • •





Selene zaczął wymykać się jeszcze częściej niż miał to w zwyczaju. Po zakończonych obradach z trójką swych sług zsuwał ze swych ramion szatę, a koronę porzucał na losowej skale prowadzącej z jego komnaty w jaskini. Mężczyzna przebierał się w zwyczajne, proste ubrania, aby nie wzbudzać podejrzeń ze strony mieszkańców ludzkiej wioski i zjawiał się przed wybiciem trzeciego dzwonu.

Este wyczekiwała tego momentu. Siedziała na małej ławeczce przy domku i mając zamknięte oczy wsłuchiwała się w bicie dzwonu dochodzące z odległego zamku na Północy nie wiedząc, że Selene przychodził do niej kilka chwil przed tą chwilą, aby ukradkiem jej się przyglądać.

Wampir stanął kilka metrów przed Este, której oczy nadal były przymknięte. Wiatr powiewał jego beżową koszulę, przy której kołysały się dwa sznureczki zahaczając o nieco odsłonięty tors. Na jego twarzy gościł ten sam delikatny uśmiech i wyczekiwał z zapartym tchem chwili, gdy wraz z Este spojrzą sobie w oczy. Wpatrywał się w nią bezustannie, a z tych wszystkich emocji, które go ogarniały jego klatka piersiowa unosiła się wyraźnie.

Usłyszeli drugie uderzenie dzwonu, który niósł się echem wprost do niewielkiej wioski. Ciarki przeszły po ciele Este, co wampir zdołał wyczuć bez problemu. Młoda kobieta ułożyła dłoń na swej klatce i wstrzymała oddech wyczekując ostatniego uderzenia. Niekontrolowanie się uśmiechnęła i zacisnęła w dłoni swój naszyjnik mając wrażenie, że odstęp między uderzeniami dzwonu trwał w nieskończoność.

Chciała go zobaczyć. Tak bardzo tego pragnęła.

Trzecie uderzenie.

— Selene! — Este otworzyła oczy i podrywając się z ławki spojrzała w dal, lecz nie ujrzała ukochanego.

Kobieta szybko rozejrzała się na boki i przebiegła kilka metrów szukając wzrokiem mężczyzny, który skrył się za jej plecami. Gdy tylko Este się zorientowała, że Selene z nią pogrywał jak najszybciej się odwróciła, lecz wampir zdołał uciec przed jej wzrokiem nim kobieta zdolna była zareagować. To był tylko ułamek sekundy, w której Selene był w stanie wychwycić każde najmniejsze szczegóły. Przyjrzeć się jej pasmom długich włosów, długim rzęsom, a także wiązaniom przy gorsecie, który podkreślał jej piersi i sylwetkę.

Este kręciła się w kółko i uśmiechała, zdając sobie sprawę, że Selene był tuż przy niej. Wyczuwała jego obecność nie posiadając przy tym żadnej szczególnej zdolności. W pewnym momencie kobieta stanęła w miejscu i zaskoczona ujrzała przed sobą wampira, który uklęknął przed nią na jednym kolanie trzymając w dłoni kolejny bukiet kwiatów. Este spuściła zawstydzona głowę i przyjęła prezent, który nie był dla niej niczym nowym, lecz za każdym razem wywoływał szczęście. Długowłosa powąchała kwiaty, po czym wyciągnęła rękę do Selene, który ujął jej dłoń.

— Wyglądasz przepięknie — powiedział, zagarniając jej blond kosmyk za ucho.

W trakcie, gdy ona poszukiwała go wzrokiem, wampir zdołał przyjrzeć się delikatnemu makijażowi, a także polnym kwiatom wplecionym we włosy. Zrozumiał, że kobieta musiała poświęcić wiele czasu, aby się tak wystroić i był jej za to wdzięczny. Este pogładziła dłonią swą białą sukienkę i poczuła wypieki na twarzy. Selene wyczuwając jej tętno potrafił określić w jakim stanie się znajdowała, lecz jej uczuć nie był w stanie odczytać nawet jeśli był wampirem.

Po długim spacerze Este i Selene wrócili do domu kobiety. Kwiaty wylądowały w wazonie, a długowłosa zaczęła przygotowania do posiłku. W przeciwieństwie do wampira musiała jeść zdecydowanie częściej, a jej dieta nie polegała na żywieniu się krwią.

— Będę już wracał. Nie wypada, abym został dłużej, słońce już dawno zaszło — Selene ukłonił się przed nią, lecz Este zatrzymała go jeszcze na moment.

— Poczekaj! Powiedz mi ile masz lat — uśmiechała się, a zarazem zawstydziła. — Tak sobie pomyślałam... że jeśli jeszcze nie masz stu lat to... być może uda mi się zmieścić świeczki na torcie — powiedziała nieśmiało, nie mogąc się doczekać, aby spędzić ten wyjątkowy dzień z wampirem.

Selene uchylił swoje usta, ponieważ wiedział, że od jego odpowiedzi zależało wszystko. Jego słowa mogły zrujnować ich dotychczasowe, beztroskie życie zamknięte w bańce, lecz nie miał również prawa okłamywać osoby, do której żywił tak wielkie uczucie.

— Ponad sześćset — wyznał, a wtedy Este upuściła miseczkę, która rozbiła się na drewnianej podłodze.

Patrzyli na siebie. Selene z powagą, a Este z olbrzymim zaskoczeniem.

— Jesteś... królem — wyszeptała.

Kobieta nie była głupia. Przeczuwała, że Selene mógł być właśnie tym wampirem, o którym uczony dzieci w szkołach, lecz karmiła siebie nadzieją, że była to zwyczajna zbieżność imion. Spotykała się z białowłosym, spędzała z nim długie dnie i wydawał się być kompletnie inny niż władcy, których przyszło jej poznać, gdy jeszcze była panną ze szlacheckiej rodziny. Selene... nie był naburmuszonym pawiem wychwalających siebie ponad niebiosa. Był niczym zwyczajny młodzieniec cieszący się tym, że mógł spędzać dnie w harmonii i pokoju.

— Nie jestem godna, by na ciebie patrzeć, panie — Este ukłoniła się przed władcą, na co Selene zareagował niezwłocznie.

— Nie jesteś mą poddaną.

— W każdym razie... to co robimy. To dokąd zmierzamy... Selene.

— Boisz się przemiany? — zapytał, inicjując tym samym chęć uczynienia z niej swej królowej.

Este patrząc w odłamki misy leżące na podłodze zamilkła na dłużej. Błądziła wzrokiem i choć przeczuwała, że im dłużej byłaby z Selene to pewnego dnia ten temat w końcu między nimi musiałby się zrodzić. Byli w końcu przedstawicielami różnych ras. Este zaczęłaby się starzeć, lata by mijały, lecz dla Selene byłyby one jak sekundy w wiecznej tułaczce.

— Przeraża mnie wieczność — przyznała i uniosła swoją głowę spoglądając na wampira, do którego podeszła. — Nie jestem na to gotowa, lecz... jeszcze bardziej się obawiam życia bez ciebie — przyznała, a Selene objął jej policzek swą dłonią sunąc pazurem po jej skórze. Este wtuliła się w niego z całych sił, a do wampira w końcu doszło to, jak wielką głupotę wypowiedział. — Wieczność przy tobie wydaje się być darem — szepnęła, a król objął ją przyciągając do piersi.

Wiedział, że nie mógł jej przemienić. Gdyby do tego dopuścił... Este znalazłaby się w ogromnym niebezpieczeństwie. Narodzić się wampirem będącym z linii krwi protoplasty równało się z ryzykiem i wiecznością ucieczki przed zagrożeniami nadchodzącymi z każdej części świata. Trzymając ją przy sobie, czując jej zapach i bicie serca zrozumiał również, że nie dałby nikomu wtopić swych kłów w jej ciało. Nie potrafiłby żyć z myślą, że ktokolwiek inny dałby jej nowe życie i stał się jej panem.

Choć Selene zrozumiał, że nie było dla nich żadnej przyszłości tak jednak nie potrafił jej wtedy wypuścić ze swego objęcia.

Nadeszła zima.

Este radośnie stała przy piecyku i przyrządziła kilka skromnych potraw, którymi zapełniła niewielki stolik w kuchni. Na dworze w małej klatce zamknęła króliki, które złapała dwa miesiące wcześniej. Karmiła je dobrze i dbała o nie wyczekując tego dnia. Na dworze zrobiło się już ciemno, śnieg obficie padał, a w progu drzwi stanął Selene, który jak zwykle ubrany był tak, jakby nadal trwało lato.

— Co by było, gdyby ludzie z wioski cię takim zobaczyli? — spytała, otrzepując włosy wampira z małych śnieżynek.

Kobieta ubrała się w najlepszą suknię, którą kupiła za swe ostatnie oszczędności. Błękitna tkanina komponowała się z karmazynowymi spinkami , które lekko upinały jej złote włosy. Król wampirów wyciągnął zza pleców swoją dłoń, w której zaciskał kwiaty inne niż Este do tej pory widziała.

— Co to za gatunek? — przyjęła je z radością. — Są... przepiękne!

— Pochodzą z doliny w okolicach Świętego Drzewa. Magia sprawia, że są jedyne w swym rodzaju — wyznał. — Przekonasz się o tym, gdy zdmuchniesz świece.

Este przytaknęła i pobiegła do pokoju włożyć kwiaty do wazonu.

Selene tymczasem zasiadł przy stole i zobaczył na nim mały tort, na którym Este nie umieściła żadnej urodzinowej świeczki. W zamian ułożyła na nim leśne owoce. To co zwróciło uwagę wampira to pusty kielich, który ustawiony był na wyciągnięcie jego prawej ręki. Gdy Este wróciła do kuchni i zdjęła z siebie fartuch król nie zawahał się o niego spytać.

— Ten kielich jest dla mnie?

Este przygryzła dolną wargę i skinęła głową.

— Tak... w szopce mam dwa króliki i pomyślałam, że dziś spuszczę dla ciebie z nich krew. W końcu to twoje urodziny, więc pomyślałam, że będzie dla ciebie odpowiednia. Nie jestem pewna czy... żywicie się także zwierzęcą cieczą, jeśli nie to zapomnij o tym...

— Este. Nie musisz się martwić o moje pożywienie. Wino będzie lepsze na tę okazję.

— Wino?

— Wampiry mogą pić wodę, herbatę i wino.

Kobieta wyglądała jakby odetchnęła z ulgą. Stało się tak, ponieważ dwa miesiące spędzone z tymi dwoma puchatymi stworzonkami wypełniały pustkę, gdy w pobliżu nie było Selene. Este szybko zatem zmieniła swe plany i wyciągnęła z szafki naczynie z białym winem, którego oboje skosztowali.

Na dworze nastał późny wieczór. Selene podziękował za wino oraz wspólną kolację i już miał się zbierać do podróży w swe strony do jaskiń, lecz nagle Este przytuliła go od tyłu. Mężczyzna uniósł brwi i obrócił się w jej stronę przyglądając się dużym, okrągłym oczom. Długowłosa lekkim pociągnięciem zmusiła Selene do tego, aby przeszedł z nią przez kuchnię prosto do pokoju, który był schludny i czysty. Wyprana świeżo pościel została zaścielona, a tkaniny sięgające z ram łoża tworzyły intymną atmosferę zgrywając się z ciepłym światłem świec.

— Zostaniesz dziś... na noc? — Selene poczuł jak dłoń kobiety mocniej się zacisnęła, a jej serce uderzyło mocniej. — Wiesz, że byłam żoną króla... zostałam zbrukana i pewnie nie zasługuję na ciebie...

Selene uniósł jej podbródek, dzięki czemu kobieta spojrzała mu w oczy, choć starała się go unikać czując wstyd i wątpliwości.

— Kocham cię, Este — słysząc słowa króla, kobieta zdumiona uniosła swe powieki wyżej i zagubiła się w barwie jego oczu.

Z jej ust wyrwał się krótki dźwięk zaskoczenia, a następnie zasmakowała chłodnych warg Selene, który czekał na ten moment, choć sam nie potrafił zainicjować tej sytuacji obawiając się o uczucia kobiety. Este przymknęła swe powieki i oddała się chwili czując jak wampir ułożył ją na łóżku skrywając ich ciała za tkaniną. Świece w pokoju zgasły, dzięki czemu moc kwiatów włożonych do wazonu mogła się uaktywnić i rozświetlić pokój seledynowym lśnieniem. W tej scenerii kochankowie patrzyli sobie w oczy i badali dłońmi twarze. Selene jednak zsunął swą dłoń i zahaczył nią o ramiączką sukienki, które opuściło bark i poluzowało górę odzienia. Drugą dłonią wampir podtrzymywał kobietę i nie spuszczając wzroku z jej niebieskich oczu pociągnął za wiązanie przy gorsecie, które dało kobiecie ulgę. Este zsunęła drugie z ramiączek, a wtedy materiał sukni opadł w okolice jej bioder, po czym kobieta objęła mężczyznę i zaczęła podciągać jego koszulę. Selene pozbył się górnej części garderoby i gdy tylko przeciągnął głowę przez materiał znów spotkał się z tym spojrzeniem, którego tak pragnął. Este ułożyła dłoń na jego torsie, a następnie lekko uniosła się nad kolanami wampira, aby ściągnąć z siebie suknię pozostając już tylko w białych pończochach. Selene spojrzał na jej sylwetkę, szczupłe nogi, drobną talię i pełne piersi sam nie mogąc się powstrzymać zsunął z siebie spodnie i oboje znów rozpłynęli się w swych oczach, by po chwili pójść o krok dalej i złączyć usta. Pieścili swe ciała, Este wzdychała momentami czując na swych biodrach, piersiach i pośladkach chłód wampira, choć jej skóra była rozpalona od środka. Złączyli się w jedno, obdarzając siebie pocałunkami, dotykiem oraz pełnym zaufaniem.













***

Znów się rozpisałam, upsii!

Rilan i Cadis powrócą zatem w kolejnym rozdziale.

Nie mam konkretnych planów na tę książkę, ale chciałbym, żeby liczyła około 40/50 rozdziałów. Naprawdę... piszę mi się to z taką łatwością i przyjemnością, że jestem pod wrażeniem. O ile nadal będziecie zainteresowani tym projektem to będzie on trwał, bo pomysłów mi nie brakuje i wciąż rodzą się nowe^^

Do następnego Duszyczki ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro