Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

czemu tu jesteś

• • •





— Aris wyruszył do Vesos trzy dni temu — Selene siedział na zaszczytnym mu miejscu i spojrzał na Azriela, który od dnia zniknięcia Rilana nie potrafił zebrać myśli. — Dołączysz do niego, gdy przyjęcie zaręczynowe króla Alessandra się rozpocznie — najstarszy z wampirów przyjrzał się długoletniemu przyjacielowi. — Pamiętaj, aby trzymać się planu. Musicie zdobyć tylko informacje, a także dowiedzieć się, która z księżniczek zostanie królową Vesos.

— Czemu Aris wyruszył pierwszy? — Azriel poczuł urazę, ponieważ to on był prawą ręką swego władcy.

— Odmienność charakterów zadecydowała.

— Sądzisz, że zaatakowałbym Alessandra?

— Nie w tym rzecz.

— To w czym, panie? — zaakcentował.

— Nie potrafisz się skupić odkąd Rilan nas opuścił.

Mężczyzna zmierzył wzrokiem Selene i powstrzymał się przed kąśliwym komentarzem, który dotyczył jego oraz ludzkiej kobiety.

— Nie opuścił. Rilan z pewnością wróci do Rinerenu, gdy go odzyskamy — Azriel położył dłoń na kamiennym stole, a Selene wstrzymał na dłuższą chwilę oddech, ponieważ jego przyjaciel wybiegał zbyt daleko w przyszłość mówiąc o odzyskaniu ich ziem.

Nie udało im się tego dokonać przez lata, a obecna sytuacja wcale nie sprzyjała ich celom. Selene zależało na zbadaniu wroga. Poznać jego słabe punkty, ale także zamiary, którymi się kierowali. Skoro Lesse nienawidził wampirów to czemu nigdy nie zaatakował Zachodu? Domyślał się, że ówczesnemu królowi Vesos chodziło o zakazane zaklęcie, ale co chciał dzięki niemu faktycznie osiągnąć skoro odnalazł sposób na to, aby unicestwić wampiry. Jeśli chodziło o nienawiść ze strony Alessandra ona była uzasadniona. W końcu wampiry zabiły jego ojca.

Selene musiał się dowiedzieć co tak naprawdę było powodem ataku sprzed dwudziestu lat.

— Naprawdę zaprzestałeś go szukać? — Azriel podszedł bliżej króla i spotkał się ze spojrzeniem zza lodowatych, białych rzęs. — Czy Rilan nic dla ciebie nie znaczy?

— Wiesz, że to nieprawda. Chciałbym, aby był wśród swojego ludu, ale zadecydował inaczej — Selene posmutniał. — Nigdy nie chciał tutaj być.

— Nie miał wyjścia. Musiał stać się wampirem...

— Azrielu...

— Powiedz, kto go przemienił? Kto odebrał mi ten zaszczyt? Rilan miał być mojej krwi! — mężczyzna uderzył się w pierś i wystawił zębiska pokazując swą dominację.

— To musi pozostać sekretem. Nawet przed moimi doradcami.

— Z pewnością przede mną — Azriel prychnął i wbił pazury w kamień. — Gdybym tylko poznał imię zdrajcy już by nie żył.

— Powinieneś myśleć teraz przede wszystkim o zadaniu, które ci poleciłem. Bez twojego wsparcia się nie uda — odparł. — Poza tym Rilan jest bezpieczny z dala od Vesos i tej wojny.

— Przecież wiem — warknął, nie mogąc zaprzeczyć.

Król miał rację.

— Obiecuję, że go poszukam, gdy uda mi się odzyskać kontrolę nad Rinerenem i znajdę sposób na dojście do porozumienia z królem Alessandrem.

— Ty w ogóle zamierzasz odzyskać królestwo? — mężczyzna przyjrzał się z uwagą Selene nie wierząc, że jego przyjaciel byłby do tego zdolny. — Sam go odnajdę i przyprowadzę do domu. On jest jednym z nas — Azriel musiał wyruszyć do Vesos i dołączyć do Arisa, aby wypełnić wolę władcy.

— Ale taki nie był...

Azriel nie skomentował słów króla, ponieważ nie czuł żadnego smutku względem przemiany Rilana w wampira. Pragnął tego i jego wola się spełniła, lecz to nie on zatopił kły w jego szyi i nadal chciał się tego dowiedzieć. Poznać imię wampira, który odebrał mu ten zaszczyt i naznaczył Rilana swoją krwią.

Mężczyzna wychodząc z sali narad zatrzymał się w progu i dodał:

— Przynajmniej teraz jestem pewien, że to nie ty przemieniłeś go w wampira. Gdybyś to zrobił nie pozwoliłbyś, aby Rilan stąd odszedł.

Azriel zniknął za drzwiami i wedle rozkazu ruszył w stronę Vesos.

***



Cadis ukrył się za białymi drzwiami, których Rilan nie zamierzał otwierać. Choć ich klamka była na wyciągnięcie ręki, stan czarodzieja znacznie się pogorszył to jednak wampir nie zamierzał widzieć jego twarzy, ponieważ... wstydził się, że zaczął przeszukiwać jego prywatne rzeczy. Nie zapytał, nie dostał żadnej zgody. Chciał przysłużyć się swemu królowi, pomóc Selene i jego ludu, lecz zwyczajnie nie mógł działać za plecami Cadisa.

Przejrzał tylko kilka papirusów i pierwszych lepszych ksiąg z brzegu odganiając od siebie płomyki, które kategorycznie zakazywały mu tego. Rilan początkowo nie przejmował się ich nakazami aż do chwili, w której nie doszło między nimi do bardziej szczegółowej rozmowy.

— Cadis ukrywa przede mną wiele rzeczy. Chcę się czegoś o nim dowiedzieć — powiedział, czym doprowadzał Fenissa do białej gorączki. — Tylko na tym mi zależy — kłamstwo ściągało go na samo dno.

Na szczęście była z nimi również Yamiss.

— Nasz pan pragnie cię chronić.

— Sam powiedział, że nikt nie może odnaleźć tego pomieszczeń, bo inaczej się zagubi. To oznacza, że to idealne miejsce, aby ukryć coś wartościowego.

— Ty zdradziecki, niewdzięczny krwiopijco! — Feniss już miał zaatakować Rilana, ale Yamiss stanęła na jego drodze.

— Dlatego nasz pan cię tutaj zostawił. Aby nikt cię nie znalazł. To najbezpieczniejsze miejsce w całym Vesos! — Rilan spojrzał w oczy niebieskiego płomyka, a sam zalał się rumieńcem nie biorąc pod uwagę tak oczywistej sprawy.

— On... Czy Cadis zrobił to dla mnie?

— Na pewno dlatego, abyś nie nabroił i nie narobił mu kłopotów — burknął Feniss.

— Cadis nie chcę cię narażać na niebezpieczeństwo, ale... tylko ty możesz mu pomóc chronić króla Alessandra.

— Nie musi traktować mnie jak dziecko — czarnowłosy wydął dolną wargę i pomyślał o tym, że był już czterdziestoośmiolatkiem.

Rilan po rozmowie z płomykami przesiedział całą noc przy oknie balkonowym i zaczekał na świt.

Dzień nastał stosunkowo szybko, a przynajmniej Rilan miał takie wrażenie, ponieważ im dłużej chciał odwlekać spotkanie z Cadisem tym szybciej ono nadeszło. Czarodziej wyszedł z prywatnego świata, ubrany jak zwykle dostojnie, w pełnej krasie i ozdobiony kolczykami oraz pierścieniami. Wampir wstał z podłogi. Był podobnie ubrany do swego towarzysza. Kaftan opinał jego szczupłe ciało, skomplikowane sznurowania znajdowały się na przedramionach kończąc się przy nadgarstkach. Pierś zdobiły łańcuszki przymocowane z obu końców czarnego materiału przypominając naszyjniki. Rilan nie czuł się komfortowo w tym stroju, ponieważ od zawsze ubierał się skromnie, bez przepychu. Nie zwracał na siebie uwagi, nawet gdy Selene czy Azriel chcieli obdarowywać go drogimi ubraniami, tak wampir wybierał proste stroje.

— Jak się czujesz? — zapytał Rilan.

— Musimy zaraz ruszyć na stanowiska. Objaśnię ci co masz robić i gdzie czekać, gdy król wezwie mnie do swojej komnaty — Cadis skutecznie wprawił wampira w zakłopotanie odpierając od siebie troskę, której nie zamierzał przyjmować od nikogo.

Zawsze radził sobie w samotności i nie miał zamiaru tego zmieniać. Cadis przyjrzał się Rilanowi, który nadal nie był w stanie spojrzeć mu w oczy dłużej niż na ułamek sekundy. Teraz dodatkowo zobaczył jego zakłopotanie, lecz tak było lepiej. Nie mógł się w nic zaangażować, o czym przypomniał mu powrót do domu.

Cadis miał dwa cele, które sobie wyznaczył. Chciał odszukać drugą część zakazanego zaklęcia oraz wykonać rozkaz swegu króla, aby odnaleźć Selene. Rilana miał wykorzystać w tym celu i nic poza tym. Czarodziej chciał siebie o tym przekonać, lecz pewne uczucia komplikowały jego decyzję i spojrzenie na niektóre kwestie. Będąc w obecności Rilana potrafił zapomnieć o istotnych sprawach, dać ponieść się emocjom jak tamtego wieczoru, gdy sprowokował czarnowłosego do pocałunków. Cadis gardził sobą za tamten występek, zwłaszcza, gdy ujrzał w zachowaniu Rilana pewną zmianę. Mężczyzna o twarzy młodzieńca się do niego zbliżał, obdarowywał go zaufaniem, którego Cadis nie potrafił już tak łatwo wykorzystać z premedytacją. Odczuwał poczucie winy, ale w żadnym wypadku nie mógł zawrócić ze ścieżki, którą wyznaczył sobie lata temu.

Oboje wyszli z pracowni i ruszyli na balkony, z których strażnicy oraz czarodzieje Alessandra mieli pilnować porządku, a także zapobiec nieproszonym gościom.

Rilan przyjrzał się z góry na olbrzymią salę, w której miało odbyć się przyjęcie zaręczynowe. Wampir oparł się o kamienną balustradę w kolorze kości słoniowej i nie mógł nadziwić się temu przepychowi, którego od lat nie oglądał. Wydawało mu się, że nawet zamek w Rineren nie był tak okazały jak w Vesos.

Nagle przed oczami wampira pojawiła się muszelka, która przemknęła na srebrnym łańcuszku. Rilan uchylił usta ze zdziwienia i usłyszał cichutki dźwięk zapięcia. Poczuł jak — tym razem — kolejna ozdoba pojawiła się na jego odzieniu. Czarnowłosy wziął do ręki muszelkę, którą Cadis znalazł na plaży w pierwszym dniu treningu i poczuł szczęście, ponieważ była śliczna. Nie spodziewał się, że mógłby otrzymać od Cadisa tak romantyczny prezent. Wampir odwrócił się w stronę czarodzieja i tym razem zdołał mu spojrzeć głęboko w oczy nie mogąc powstrzymać się od uśmiechu.

Zachowanie Cadisa, jego zmienność nastrojów oraz stawianie go w dwuznacznych sytuacjach sprawiało, że Rilan nie potrafił nawet w małym stopniu zrozumieć czarodzieja. W tej chwili jednak mu to nie przeszkadzało, ponieważ jego prezent wskazywał na coś więcej niż bycie towarzyszami podróży.

Gest ze strony Cadisa skutecznie zmylił Rilana.

— Przyjęcie za chwilę powinno się rozpocząć, dlatego muszę ci wyjaśnić jakie jest twoje zadanie — czarodziej pospiesznie powiedział, a w sali zaczęło zbierać się coraz więcej służących dopinających przygotowania na ostatni guzik. — Będziesz patrolował salę tronową i bankiet spacerując tylko po tej części balkonu. W żadnym wypadku nie możesz przejść na sąsiedni, ponieważ tam znajdzie się Redel. Drugi po mnie najsilniejszy czarodziej. Jest podejrzliwy i przebiegły, więc nie przyglądaj się najlepiej nikomu. Skup się jedynie na gościach i gdy zobaczysz kogoś podejrzanego potrzyj palcami o muszlę. Wtedy się zjawię.

Rilan starał się przyjąć natłok informacji do świadomości, lecz trudno było mu się na tym skupić odczuwając zarówno koszmarne rozczarowanie. Czuł się żałośnie, bo uśmiechnął się do własnych wyobrażeń i oczekiwań, które mijały się z prawdą. Wampir — pomimo coraz głębszych uczuć do Cadisa — starał się opamiętać i skupić na tym, co było istotne. Na zadaniu, a także odpuszczeniu myśli, które pchały go w ramiona mężczyzny, z którym nie mógł być.

— Czemu musisz odejść?

— Król z pewnością wezwie mnie do siebie. Będę pełnił służbę u jego boku.

— A co jeśli sobie nie poradzę? Co jeśli ktoś do mnie podejdzie i zacznie wypytywać o szczegóły? Inni czarodzieje nie znają mojej twarzy.

— Skup się na zadaniu. Jeżeli poczujesz się zagrożony potrzyj muszelkę.

Cadis chciał ułożyć dłoń na ramieniu Rilana, aby dodać mu otuchy. Ostatecznie zrezygnował z tego.

— Ale będziesz przy królu — Rilan odczuł cień zazdrości, choć nie powinien.

— W razie czego użyje zaklęcia mirażu. Z tak małej odległości będę w stanie utrzymać dwie ludzkie postaci, jakbym miał brata bliźniaka.

Rilan kiwnął głową.

— Dobrze — powiedział, z nutką zawodu w głosie i nagle ujrzał jak jeden z pierścieni na dłoni Cadisa zaczął emanować czerwonym światłem.

— To Alessander — szepnął. — Muszę iść.

Cadis zaczął odchodzić od Rilana, którego zadaniem przez cały czas trwania przyjęcia była obserwacja ludzi znajdujących się w zamku. Wampir spuścił głowę i zerknął na czarodzieja, którego peleryna niemalże ciągnęła się po parkiecie. Szedł pewnie, nienagannie i pełen gracji, a jego białe włosy wyróżniały się na tle innych. Rilan od jakiegoś czasu czuł ten ucisk w klatce, gdy musiał żegnać się z mężczyzną i teraz nie miał żadnych wątpliwości dlaczego się tak działo. Wampir nie chciał się do tego przyznać, ale równie dobrze nie mógł tego ukryć. Zakochał się. Polubił w ten wyjątkowy sposób człowieka, popełniając ten sam błąd jaki uczynił Selene. Jego król go przed tym ostrzegał.

Chłopak z trudem obrócił się w stronę sali tronowej i starając się utrzymać w ryzach pęknięte serce zaczął wykonywać zadanie, które było przecież wielkiej wagi. Gdyby rozpoznał jakiegokolwiek wampira z Zachodu mógłby oczyścić lud Selene przed oszczerstwami rzucanymi przez sąsiednie kraje. Czuł nieokiełznany ból, gdy słyszał o tym jak źle mówiono o jego królu. Jak ludzie bardzo chcieli jego upadku... Rilan nie wiedział czemu takie potworności musiały spotykać wampira, który pragnął z całych sił, aby wojna i spory przestały istnieć.

Rilan błądził wzorkiem po sali tronowej, która była przystrojona kwiatami, ornamentowymi wzorami, stołami zastawionymi najwykwintniejszymi daniami obserwując jak pomieszczenie wypełniali stopniowo zaproszeni goście. Kobiety ubrane w najbardziej szykowne suknie, mężczyźni wyjęli z szaf fraki i eleganckie buty na wyczekiwane przez państwo wydarzenie.

Wampir stał na uboczu, kryjąc się za kolumnami i wykonując rozkazy Cadisa z największą starannością. Był w końcu wrogiem Vesos, który przeniknął w szeregi armii króla Alessandra. Nie mógł narażać się na niebezpieczeństwo, które jak się okazało przyszło prędzej niż się spodziewał.

Niespełna godzinę po przybyciu licznych gości Rilan spotkał się ze spojrzeniem mężczyzny, który był dla niego zarówno udręką, jak i aniołem stróżem. Choć znajomy przybrał kolor oczu w odcieniu głębokiego brązu, daleko odbiegającego od naturalnej barwy, tak wszystko inne pozostawało bez zmian. Silnie zbudowany mężczyzna był tak samo zaskoczony jak Rilan. Uchylił usta i spoglądał w stronę balkonu, na którym stał jego najdroższy. Patrzeli sobie w oczy będąc oddaleni od siebie, lecz to w końcu miało się zmienić, ponieważ Azriel ruszył w stronę Rilana.














***

Zaczynamy wątek dotyczący przyjęcia zaręczynowego. Z pewnością ten arc namiesza mocno w fabule, a także poznamy pewne sekrety, motywy i działania ze strony kilku graczy liczących się w tej historii.

Dziękuję każdemu z osobna za czytanie mojej pracy ♥️ jestem Wam mega wdzięczna!!! ♥️

Do następnego Duszyczki ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro