Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

4. Przepowiednia


Kiedy rano ponownie otworzyłam oczy, Vanessa kończyła czytać kolejny dziennik. Zawsze myślałam nad tym jak dawno nie widziałam się z przyjaciółkami, takimi jak Alyssa czy Trina. I wtedy za każdym razem uświadamiałam sobie, że to właśnie narkobliks była ze mną w najtrudniejszych chwilach, darzyłam ją największym zaufaniem ze wszystkich pomocników dziadka i nigdy nie zwątpiłam w jej szczerość. To ona od jakiegoś czasu była moją przyjaciółką, i mam nadzieję że ja dla niej znaczyłam tak wiele jak ona dla mnie.

- Znalazłaś coś ? – zapytałam zsuwając się z łóżka na jej materac.

- Nic konkretnego, natknęłam się na parę wpisów odnośnie tej wiadomości lecz jedynie negowały one jego sprawność umysłową – Vanessa przyłożyła dłoń do czoła.

- Musimy coś znaleźć , jutro przyjeżdżają wieczni a my ślęczymy nad tym od wczoraj – westchnęłam biorąc kolejny dziennik ze stosu obok biurka.

Otworzyłam pierwszą stronę na której widniało nazwisko Lotro. Przekartkowałam go szybko lecz jedynie połowa była zapisana.

- Popatrz – przysunęłam książkę w jej stronę- to musiał być jego ostatni dziennik zanim został zdegradowany. Zdążył zapisać jedynie połowę wszystkich stron.

- Myślisz, że znajdziemy tu jakieś wskazówki ? – narkobliks spięła włosy w kucyk i położyła dziennik na materacu.

- Jeżeli był świrnięty, to nie, ale jeśli tak naprawdę odkrył coś ważnego myślę że nie zostawił by tej wiadomości bez jakiej kol wiek podpowiedzi – przetarłam palcami zaspane oczy i skierowałam się do łazienki żeby się przebrać. Założyłam czarną zwiewną sukienkę na ramiączkach oraz czarne zakola nówki. Włosy jedynie rozczesałam i ozdobiłam jedną ze spinek które dostałam w prezencie od driad. Kiedy wróciłam do pokoju kobieta właśnie robiła sobie kreski moim eyelinerem.

- Zrobisz mi też ? – zapytałam siadając na obrotowym fotelu w kolorze kości słoniowej.

- Jasne – odpowiedziała i po chwili zajęła się obrysowywaniem moich oczu.

- Powinnyśmy zejść na śniadanie, pewnie na nas czekają – ruszyłam do drzwi i wyszłam na korytarz. Pod drzwiami leżał dziennik który dziadek musiał przynieść ze swojego gabinetu. Rzuciłam go dość niedelikatnie na łóżko co spotkało się z niezadowolonym spojrzeniem narkobliksa. Wzruszyłam jedynie ramionami i zbiegłam po schodach.

Wchodząc do kuchni dobiegły nas ciche podenerwowane rozmowy.

- Stało się coś ? – usiadłam naprzeciw dziadka i spojrzałam w jego stronę.

- Pewien demon zaatakował pasterzy w jednym ze Szwedzkich rezerwatów – opowiedziała babcia Larsen – jego tożsamość była nieznana lecz zostawił po sobie wiele szkód i martwych ciał.

Moi rodzice posłali sobie niepewne spojrzenia, i rozejrzeli się po twarzach innych. Pomimo że znali prawdziwe oblicze tego świata nadal nie pojmowali niektórych magicznych rzeczy. Często ich wyobrażenia potworów i demonów były jak pluszowe misie w porównaniu do tego jak naprawdę wyglądały te istoty.

- Został złapany ? – Dale zwrócił się do niej grzebiąc widelcem w swojej sałatce.

- Nie – babcia Larsen spuściła wzrok – ale pracują nad jego wytropieniem. Plusem jest to iż nie miał on skrzydeł co oznacza że musiał pozostawić jakieś ślady.

- Jakieś postępy z Marle Lotro ? – babcia Ruth zabrała głos nalewając sobie owocowej herbaty.

- Czuję jakbym sama miała ze świrować czytając te wszystkie bzdury – odpowiedziała Vanessa kręcąc głową z zażenowania.

- Czy na terenie rezerwatu żyją jeszcze jakieś istoty które mogły znać opiekuna Lotro ? – to pytanie skierowałam do dziadka Larsena który kilka tygodni temu przeglądał stare rejestry.

- Nie natknąłem się na żadną taką osobę – opowiedział i wrócił do czytania gazety.

Usłyszałam cichutkie pukanie w okno kuchni. Spojrzałam w tamtą stronę spotykając się z natarczywym spojrzeniem kilku wróżek. Podeszłam do niego i otworzyłam je na oścież. Dwie z pięciu niepewnie wleciały o środka i usiadły na oparciu mojego krzesła. Wszyscy patrzyli na nie z otwartymi buziami gdyż jeszcze nigdy wróżki inne niż Schiara dobrowolnie nie wleciały do środka.

- Wszystko w porządku ? – popatrzyłam na nie opierając się o parapet i oddychając świeżym wpadającym do pomieszczenia powietrzem.

Małe istotki popatrzyły się jedynie w moją stronę a następnie podleciały do mojego kubka pełnego gorącego kakao i upiły trochę jego zawartości. Jedna z nich przechyliła się za bardzo wpadając do napoju. Natychmiast wyleciała z powrotem w powietrze i przestraszona zaczęła ocierać się z brązowego płynu. Mama wzięła w rękę serwetkę a następnie wystawiła ją w stronę wróżki która od razu oderwała kawałek i zaczęła ocierać pomarańczową sukienkę.

- Kendro, przysłała nas królowa – zabrzmiał cichutki głosik drugiej z dziewczyn.

- Chodzi o Paprota ? – szepnęłam.

- Królowa nie dzieli się z nami informacjami na temat jej syna. Kazała przekazać wiadomość odnośnie starego opiekuna – tym razem odezwała się ognista wróżka dalej próbując wyczyścić swoje włosy.

- Chodzi o Lotro ? Czy królowa poznała sens tej wiadomości ? – od razu na myśl przyszło mi wiele rozwiązań i wskazówek którymi królowa wróżek pragnęła się ze mną podzielić lecz to co usłyszałam zbiło mnie z tropu.

- Królowa ma ważniejsze rzeczy na głowie, nadal pracuje nad odbudową królestwa lecz jej zdaniem wiadomość pozostawiona przez starego opiekuna może mieć znaczenie dla całego świata. Twoim zadaniem Kendro jest poznanie jej sensu, nasza Pani pragnie jednak wskazać ci drogę która być może ci w tym pomoże – wróżki wydawały się być nieco urażone moimi wymaganiami wobec ich monarchini lecz nadal starały zwracać się do mnie z jak największym szacunkiem.

- W takim razie czym mam się kierować – wyjęczałam czując że coraz bardziej oddalam się od rozwiązania.

- Dawny opiekun zawarł w tej wiadomości fakty z jego życia, królowa sama długo do tego dochodziła – wróżki czuły się coraz bardziej podenerwowane stojąc pod dachem więc zaczęły kierować się na zewnątrz – Kendro nie wspominaj nikomu o tej wiadomości, szybciej dojdziesz do tego sama niż z czyjąś pomocą.

Małe kobietki wyleciały na zewnątrz i zniknęły pośród kępek kwiatów. Usiadłam z powrotem do stołu i przyjrzałam się oszołomionym twarzą domowników.

- Wszystko w porządku ? – narkobliks położyła dłoń na moim ramieniu.

- Tak, chodziło o starego opiekuna – powiedziałam dopijając resztki kakao.

- Powiedziały ci co oznacza wiadomość ? – dziadek Sorenson prawie zakrztusił się kawą wypowiadając to pytanie.

- Królowa Wróżek dała mi pewną wskazówkę – wszyscy patrzyli na mnie z wyczekiwaniem – ale nie mogę nikomu o tym powiedzieć.

Wszyscy wydali z siebie poirytowane westchnienie a Vanessa załamała ręce. Dzisiejszego popołudnia wszyscy mieliśmy zająć się przygotowaniem rezerwatu na szkolenie oraz przyjazd gości. Powinnam skupić się na pomocy babci Ruth w przygotowaniu pokoi gościnnych oraz ułożeniu planu treningowego ale moje myśli zaprzątało coś innego. Cały czas myślałam od czego zacząć aby poznać życie Marle Lotro. Na terenie rezerwatu nie było nikogo z kim mogła bym porozmawiać na jego temat a w swoich dziennikach nie opisywał swojego życia a jedynie przepisywał greckie mity i rysował fazy księżyca.

- Kendro pomożesz mi pościelić łóżka ? – babcia pomachała mi ręką przed oczami wyrywając mnie z transu podczas którego tępo wpatrywałam się w klamkę od drzwi. I wtedy mnie olśniło.

- Poproś Vanesse muszę coś załatwić – wybiegłam z pokoju kierując się na strych.

W pośpiechu przebrałam się w czarny kombinezon i do woreczka włożyłam jedną z szarych peleryn. Zabrałam ze sobą łuk i resztę dzienników Lotro. Założyłam czarne skurzane glany i pobiegłam w stronę lasu po drodze spinając włosy w luźny warkocz.

Kierowałam się w stronę starej rezydencji gdzie mieściła się biblioteka oraz magazyn pełen rejestrów i starych dokumentów. Pomimo że rezydencja była całkowicie bezpieczna musiałam zabrać ze sobą broń w razie gdyby ktoś zadzwonił w dzwon. Popchnęłam drzwi budynku i weszłam na długi podniszczony korytarz. Ruszyłam przed siebie i popchnęłam kolejne drewniane dwuskrzydłowe drzwi za którymi znajdowały się regały zakurzonych książek. Usiadłam na podłodze i oparłam się plecami o jedną z półek. Wyciągnęłam stary dziennik i otworzyłam go na setnej stronie. Po raz kolejny spojrzałam na niewyraźne pismo.

„KILKA NOCY W ROKU, PRZEMIENIA SIĘ W TRZY DNI, SCHRON, DOM NIE JEST BEZPIECZNY, DWADZIEŚCIA PIĘĆ PEŁNYCH OBROTÓW RYDWANU, PO CAŁKOWITYM ZAĆMIENIU GWIAZDY, ŚMIERĆ, ZAKLECIE, OCHRONA LASU, SCHRON PIĄTY STOPIEŃ NA GÓRĘ, GABINET SZAFA, PRAWDZIWA MAGIA, OSIEM OBROTÓW W PRAWO, DWA W LEWO, JEDEN PEŁNY OBRÓT W PRAWO, NOC ŚMIERCI, DZIEŃ SPUSTOSZENIA, NOC ŚMIERCI, DZIEŃ SPUSTOSZENIA, NOC ŚMIERCI, DZIEŃ SPUSTOSZENIA"

Pierwsze dwa zdania oddzielone przecinkami jasno dawały do zrozumienia że coś co dzieje się kilka razy w ciągu roku ma potrwać trzy dni. Po dalszej części mogłam wywnioskować że te trzy dni będą niebezpieczne i nawet dom nie będzie wstanie nikogo ochronić. Rydwan. Gwiazda.

Sfrustrowana uderzyłam pięścią w podłogę. Co znaczył rydwan ? Kolejna część opowiadała o tym że las należy chronić jakimś zaklęciem. Reszta wydawała się jednak zwykłą plątaniną słów które jakiś świr postanowił zapisać z nadzieją że inni spędzą nad rozszyfrowaniem tego resztę swojego życia.

Spojrzałam przez okno, na zewnątrz powoli robiło się ciemno. Przesiedziałam tutaj cały dzień i nie odkryłam nic nowego. Przetarłam twarz dłońmi i ociężale podniosłam się z podłogi. Pchnęłam drzwi biblioteki wchodząc na korytarz i kierując się do wyjścia. Przesunęłam wzrokiem po zniszczonych ścianach z beżową tapetą na których zawieszone były czarno-białe fotografie opiekunów rezerwatu wraz z ich rodzinami i pracownikami. Zatrzymałam się przy największym zdjęciu tuż obok drzwi. Przedstawiało ono obecnych mieszkańców. Na werandzie przed domem stali dziadkowie Sorensonowie, po ich prawej moi rodzice a po lewej dziadkowie Larsenowie. Na trawie po turecku siedziałam ja z Sethem który trzymał rękę na moim ramieniu. Obok, z wyciągniętymi nogami, wsparty na rękach opierał się Paprot którego palce muskały krańce mojej sukienki. Tuż obok werandy stali bracia Burges a Vannesa przytulała się do boku jednego z nich. Tanu stał po drugiej stronie ściskając w ręce małą buteleczkę z eliksirem który tworzył kiedy zmusiliśmy go do pozowania. Za nim stał Hugo którego głowa nie zmieściła się całkowicie w kadrze. Na jego prawej ręce siedzieli Nowel i Doren, natomiast w drugiej dłoni trzymał jedną z kolorowanek Leny, dziennik Pattona i złoty haczyk Mendiga.

- Tęsknie za wami – wyszeptałam do siebie i zamknęłam oczy aby nie wypłynęły z nich słone łzy. Jeszcze raz przesunęłam spojrzeniem po zdjęciu. Zrobiliśmy je dwa dni przed wyjazdem załogi na misję. Zatrzymałam się na twarzy jednorożca i przewróciłam oczami wychodząc na zewnątrz.

Kiedy znalazłam się w ogrodzie położyłam się na trawie i spojrzałam w górę na rozgwieżdżone niebo. Wczorajszej nocy słyszałam jak tata mówi mamie że należy pogodzić się ze stratą Setha. Ja jednak nadal wierzyłam że wrócą.

- Kendra co ty robisz na tej zimnej ziemi ? – z okna mojego pokoju wyłoniła się twarz narkobliksa – wracaj do domu.

Podniosłam się z trawy i weszłam do domu następnie wbiegając po schodach na górę.

- Odkryłaś coś ? – czarnowłosa zadała mi pytanie kiedy tylko przekroczyłam próg pokoju.

- Nic czego byśmy wcześniej nie wiedziały – odpowiedziałam.

- Jutro przyjazd kandydatów, lepiej żebyś teraz poszła spać a nie ślęczała nadal na te dzienniki- dziewczyna poklepała ręką moje łóżko.

- A tobie udało się coś znaleźć ? – ziewnęłam opadając na czystą pościel.

- Nie, ale twój dziadek powiedział że musimy się tego dowiedzieć przed nocą kupały – Vanessa odłożyła kolejny dziennik na stos już przeczytanych – wtedy będzie zbyt dużo do zrobienia aby użerać się z Lotro.

- Noc kupały – wyszeptałam i wysłałam jej przerażone spojrzenie.

- Jak mogłyśmy wcześniej na to nie wpaść – kobieta podniosła się z materaca i zerwała ze ściany kalendarz który rzuciła omal nie trafiając mnie nim w głowę.

Podałam jej czarny mazak którym zaznaczyła 14 sierpnia.

- Jeżeli przepowiednia mówi o nocy kupały musimy się tego dowiedzieć natychmiast – odparłam – ale skąd mamy wiedzieć czy ta noc nie zdarzy się za tysiące lat ?

- Musiałyśmy coś przegapić – Vanessa wskazała ręką na górę przeczytanych pamiętników.

- Musimy się wyspać na jutrzejszy dzień – westchnęłam podenerwowana – może przeczytajmy teraz po jednym dzienniku a resztą zajmiemy się rano ?

- Dobry pomysł – czarnowłosa podała mi książkę w grubej beżowej oprawie a następnie sama zaczęła kartkować zielony egzemplarz.

Zapowiadała się nieprzespana noc i długi dzień. Noc kupały jest za dwa tygodnie. To strasznie mało czasu.

Cześć kochani !!

Przepraszam że taka duża przerwa ale mam teraz dużo o zrobienia. Czekam również na wyniki czy dostałam się do liceum więc trzymajcie za mnie kciuki <3

Buziaki, Honey

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro