Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

19. Druga grota




Odkąd wyszliśmy z pierwszej groty minęły dwie godziny. Zmęczeni ciągłym marszem szliśmy tunelem który prowadził w dół. Z czasem nie słyszałam już świstu wiatru a chłodne wilgotne powietrze informowało nas ze jesteśmy już głęboko pod ziemią. Spojrzałam na moje nowe nie przemoczone ubrania i westchnęłam ciężko. Moja czerwona koszulka była wilgotna od mokrych włosów, czarne spodnie z dziurami na kolanach były mniejsze niż przewidywałam pakując je do worka a białe trampki zmieniły swój kolor na ciemno brązowe.

- Powiedzcie że to się spierze - mruknęła Van obserwując umazane w błocie beżowe mokasyny.

- Mogliśmy się przebrać zamiast wskakiwać do wody w ubraniu roboczym - dodał Seth przeczesując całkowicie już suche włosy.

Poczułam szarpnięcie za tył koszulki a po chwili Marco zrównał się ze mną przepuszczając wszystkich przodem. Splótł nasze palce razem i przysunął mnie bliżej siebie dzięki czemu nie musiałam bać się że otrę się o ściany wąskiego tunelu.

- Mówiłaś że coś ma tam na nas czekać - mruknął - Wiesz co ?

- Zapewne dowiemy się z tego - mruknęłam wskazując na niesiony przez Setha tomik baśni japońskich.

- Dziwne - westchnął patrząc w dal - Tunel wygląda jakby się nie kończył, albo jakby w grocie było tak mało światła że nie dociera ono tutaj.

- Musimy być czujni - powiedziałam głośniej tak by każdy był w stanie mnie usłyszeć - Nie wiemy jak daleko jesteśmy od groty ani co tam na nas czeka.

- Chyba zaraz się dowiemy - Paprot poświecił latarką na wgłębienie w ścianach które wyglądało podobnie do poprzedniego.

Seth rzucił w moją stronę małą książeczkę a ja w pośpiechu zaczęłam ją kartkować. Co jakiś czas przyglądałam się znakowi uważniej żeby dostrzec iż od pieczątki w książce różnił go mały ledwo dostrzegalny zawijas. W końcu, na samym końcu znalazłam bliźniaczy symbol.

- Wystarczy spojrzeć inaczej - przeczytałam tytuł powieści i zaczęłam czytać na głos - Pewien malarz, cieszący się uznaniem na dworze ja­pońskim, miał dwa koty. Jeden był wielką rudą bestią, dzikim kocurem, monstrum, olbrzymem, z pokiere­szowanymi uszami i zezowatym okiem, a do tego ogromnymi pazurami, które nawet schowane przypo­minały zakrzywione szable. Przerażający! Była także mała kremowa kotka, ze spiczastym pyszczkiem w białej obwódce, niewinnymi błękitnymi oczami i ogonkiem jak u przemiłej wiewiórki. Otóż tego ranka malarza odwiedził przyjaciel. Kie­dy skończył już podziwiać najnowsze dzieła, a także jedno dawne, zwieńczoną śniegiem górę Fudżi, którą za każdym razem kontemplował z niesłabnącym upodobaniem, jego wzrok padł przypadkowo na dwa otwory, jeden duży, a drugi mały, w dolnej części drzwi do pracowni. – Czemu mają służyć te dziwne wywietrzniki w drzwiach? – spytał przyjaciel żartem. – Bo, widzisz, ja mam dwa koty – wyjaśnił malarz i życzliwie opisał usposobienie i zwyczaje swoich pupili. Na koniec rzekł: . – Ta duża dziura jest dla rudego kota, a ta mała dla milutkiej kotki syjamskiej. – Ależ – zaśmiał się przyjaciel – czy nie sądzisz, że mała kotka mogłaby łatwo przechodzić przez dużą dziurę? – To prawda! – wykrzyknął malarz. – Słowo daję, nigdy o tym nie pomyślałem!

- Dziwne to - mruknął Seth - Te baśnie tak naprawdę nie mają nic wspólnego z tym co czeka w grotach.

- Oczywiście że mają - powiedziałam - Może nie całe ale ich część. W poprzedniej baśni Czujo  skoczyła do wody, my też musieliśmy to zrobić żeby znaleźć wyjście.

- Czyli co - Seth powiedział z przekąsem - W następnej grocie będziemy musieli namalować obraz ? W końcu ten gościu był malarzem.

- Niedługo się dowiemy - odparła Vanessa i ruszyła przed siebie.

***

Doszliśmy do kolejnej groty. Nie różniła się ona bardzo od poprzedniej z tym wyjątkiem iż wyjście w kształcie idealnego okręgu widzieliśmy tuż przed sobą a jezioro zastąpiła góra piachu. Poczułam nieprzyjemne mrowienie na placu i odsunęłam się od wszystkich kawałek by porozmawiać z Aryą.

- Uważaj, jest za prosto - wyszeptała to tak szybko jakby bała się że odwracając moją uwagę dłużej nie zauważę czegoś ważnego.

- To tyle ? - Marco rozejrzał się wkoło - góra piachu i wyjście tuż przed nosem ?

- Musimy uważać - mruknęłam - Coś miało tutaj na nas czekać...

- Czy to tylko moje wrażenie czy ta dziura się zmniejsza ? - zapytał oszołomiony Seth wskazując palcem w stronę wejścia tunelu który zdecydowanie zmniejszał się z każdą sekundą.

- Cholera - warknęła Van i zaczęła biec w tamtą stronę - Szybko bo nie wyjdziemy.

Kiedy znaleźliśmy się przy górze z piachu dobiegł nas przerażający wrzask. Nie był to ludzki odgłos, bardziej ryk pumy która rzuca się na swoją ofiarę. Odwróciłam się gwałtownie, a przy równoległej ścianie zobaczyłam małą kotkę syjamską. Lecz to nie ona sprawiła że wstrzymaliśmy oddech. Tuż obok niej stała bestia, rudy kot, wielkości dużego wilka z kłami jak u piranii i pazurami jak u lwa. Bestia miała demoniczne żółte oczy i dyszała ciężko patrząc się na nas krwiożerczo.

Pierwszy zaatakował Marco. Wyciągnął miecz z pochwy i podbiegł do kota próbując wbić ostrze w wielką łapę zwierzęcia. Kot jednak wysunął pazury rozcinając koszulkę i skórę chłopaka tuż przy szyi przez co ten bezwładnie opadł na ziemie.

- Seth zajmij się Marco - warknęłam widząc jak chłopak szykuje się żeby podbiec do rudzielca - Weź go do chlebaka, w małej fiolce jest lekko fioletowy płyn, powinien zasklepić rany, szybko.

Chłopak kiwnął jedynie głową, zdenerwowany że nie pozwalamy mu walczyć ale wykonał posłusznie moje polecenie podbiegając do meksykanina.

Ja , bliks i Paprot ruszyliśmy w stronę bestii. Dwiema strzałami trafiłam prosto w jego klatkę piersiową co mocno go osłabiło. Po kilku sztyletach wbitych w brzuch i bestia padła na ziemie.

Szybko rzuciliśmy się do zmniejszającego się otworu tunelu. Seth wszedł tam lekko się garbiąc. Ja na czworakach natomiast jednorożec ledwo się wsliznął. Spojrzałam na Van która z bladym uśmiechem usiadła na przeciwko zmniejszającej się dziury.

- Wracam do tamtej groty - powiedziała posyłając nam pokrzepiający uśmiech - Warren pewnie próbuje usunąć kamienie, pomogę mu.

Ostatnie słowa ledwo do nas dotarły ponieważ ściana całkowicie się zamknęła. Walnęłam w nią pięścią z frustracji. Straciliśmy kolejnego członka załogi a nie wiedzieliśmy ile jeszcze grot przed nami.

- Muszę zejść do Marco - stwierdziłam na co Seth otworzył mały woreczek do którego zaczęłam powoli wchodzić, nagle się zmniejszając i stając na małej drabince w środku.

Schodziłam powoi w dół przyglądając się pomieszczeniu z piaskowca które urządzone było przez nas jak prawdziwy pokój. Spojrzałam na leżącego na kanapie chłopaka który miał zabandażowaną całą klatkę piersiową oraz lewy bark. Westchnęłam widząc kropelki potu na jego czole i mocno zaciśnięte z bólu oczy. Podeszłam do jednej z pudełek i przeleciałam wzrokiem po stojących na niej buteleczkach. W końcu odnalazłam tą właściwą, wypełnioną mazistym płynem o musztardowym lekko przeźroczystym kolorze.

- Musisz to wypić - przykucnęłam przy nim i przystawiłam mu naczynie do ust.

- A gdzie buzi żeby nie bolało ? - wychrypiał z cwanym uśmiechem.

Nachyliłam się i cmoknęłam go lekko w usta po czym przytknęłam do niech z powrotem szklaną buteleczkę.

- Z czego to jest zrobione ? - wychrypiał odsuwając się lekko - Wali gorzej niż mokry satyr.

- Lepiej żebyś nie wiedział - mruknęłam, a chłopak zacisnął usta jak małe dziecko które nie chce wziąć malinowego syropu na kaszel.

- Co to ? - zapytał ponownie posyłając mi harde spojrzenie pomimo gojących się ciężkich ran i wysokiej gorączki.

- Dobra - westchnęłam - Cynamon, złoto, zmielone kwiaty jaskra, ślina wróżki dębowej.

- Nie tak źle - stwierdził Seth schodząc po drabince.

- Dobra - westchnął Marco i wypił na raz zawartość całej fiolki.

Spojrzałam na jego skwaszoną minę spowodowaną zapewne bólem oraz smakiem meszanki.Po chwili jego powieki zaczęły się zamykać.

- Eliksir narkozy ? - mruknął Seth - Co tak naprawdę się w nim znajduje?

- Wełna z magicznej owcy, zmielone łuski trolla górskiego i mocz małpki pustynnej - przeczytałam z obrzydzeniem.

-Obrzydlistwo, jak mi się coś stanie to dajcie mi umrzeć z bólu, nie włożę tego świństwa do ust - zaśmiał się a po chwili kiwnął głową jakby nagle przypomniało mu się że miał i o czymś powiedzieć -  Ten tunel jest bardzo krótki, Paprot znalazł już symbol na ścianie, grota znajduje się nie całe 15 minut drogi stąd.

- Proponuje się przespać - mruknęłam - Marco powinien powoli dochodzić do siebie za jakieś trzy godziny, tyle możemy zaczekać.

- Dobrze, powiem Paprotowi żeby wziął pierwszą zmianę a my prześpimy się godzinę, potem mogę się z nim zmienić.

- Dobrze - odpowiedziałam rozkładając na ziemi dwa materace które wyciągnęłam z kartonowego pudła.

Ostatni raz spojrzałam na spokojną w narkozie twarz Marco i położyłam głowę na nieco twardej poduszce.

Kochani, kolejny rozdział na 25 gwiazdek <3 To i tak mało w porównaniu z ilością osób czytających rozdziały ! Kochani przed nami jeszcze dwie groty! Potem rozdział z biblioteki, potem jeden lub dwa przejściowe rozdziały a potem ... niespodzianka. Powiem wam że większość może się z niej cieszyć, a na pewno będziecie zdziwieni! Pewna osoba była blisko alee nie do końca ! Śmierć ? Zaręczyny ? Ciąża ? Oj chyba powiedziałam za dużo... a może was wkręcam ?

Ps. Tak te baśnie są prawdziwe <3 Ta o kotach jak i ta o dziewczynie która się utopiła wzięte są z książki baśni japońskich. W kolejnych rozdziałach pojawią się dwie kolejne ale tym razem napisane przeze mnie ponieważ nie mogłam znaleźć żadnej pasującej do fabuły. Mam dla was pytanie konkursowe! Osoba która jako pierwsza odgadnie odpowiedź będzie mogła zadać mi jedno pytanie odnośnie książki ! Takim pytaniem może być np. Czy Paprot i Kendra do siebie wrócą ? Czy Warren umrze? Czy ktoś jest zdrajcą ? Oczywiście odpowiedzią na dane pytanie nie możecie się z nikim podzielić! Uwaga ! Na odpowiedź macie tylko 24h od zamieszczenia rozdziału ! A oto pytanie ( część tego pytania naprowadza odrobinę na temat niespodzianki ): Co w czwartej części Baśnioboru mówi Warren o tym co Patton Burgess zrobił by z centaurami na miejscu Setha ? ( Chodzi mi o konkretny cytat )

Kocham was miśki i powodzenia

Honey

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro