Rozdział 16. Trening.
/Gabriel/
Minęły dwa dni od poznania żółwi. Staram się z nimi zaprzyjaźnić co jest nieco trudne. Mikey od razu mnie polubił. Chyba dlatego, że chce bym zapoznał go z koleżankami. Z Donniem też się lubię chodź widzę, że on jak i Leo i tak są czujni. Z mózgowcem ich zespołu rozmawiamy w kwestiach medycznych. Leo bardziej interesuje się chyba moją bronią niż mną. No i Raph. Z nim się nie da dogadać. Traktuje mnie jakbym był szpiegiem. Nie dziwie się. Obecnie jadłem z nimi śniadanie.
-Ty właśnie Gabriel powiedz coś o sobie bo nawet nie wiemy co i jak w twoim życiu.- Powiedział z zaciekawieniem Mikey gdy ugryzłem kawałek tosta.
-Cóż mimo, że teraz wyglądam jak wyglądam to... Kiedyś było inaczej. W przedszkolu, podstawówce no i szkole średniej pilnowała mnie mama czy mnie nie biją, a w dodatku mojego nauczyciela podrywała.- Powiedziałem biorąc łyk soku.
-A ojciec?- Zapytał się Donnie. Momentalnie odwróciłem wzrok.
-Nie mam ojca. Mama mówiła, że ją zostawił w czasie ciąży. Wyprzedzam pytanie. Tak szukałem coś o nim ale na nic. No ale w szkole nazywali mnie parówą bo... Ehem no miałem... No wiadomo. Ale pierwszą moją dziewczyną była Zośka. Córka naszego guru ratownictwa.- Powiedziałem na co każdy na mnie popatrzył.
-Guru?- Zapytali jednocześnie.
-Doktor Banach czyli ojciec Zosi to wspaniały człowiek. Nie raz ryzykował pracą dla dobra pacjenta. Robił otwarty masarz serca w windzie albo cesarkę w karetce.- Powiedziałem wyjmując telefon.- Może lepiej jak wam pokaże na zdjęciach.- Dodałem na co wszyscy się zgodzili. Zaciągnęli mnie do monitorów i na jednym wyświetliłem zdjęcia całej ekipy.- Ten w okularach to Artur. Wszystkie kwestię BHP ma w małym palcu. Taka chodząca encyklopedia. Obok stoi Piotrek i Martyna. Są małżeństwem tak jak Wiktor i Anna.- Powiedziałem zaczynając opowiadać. Dziwiło mnie, że słuchali jakbym opowiadał jakąś historyjkę im na dobranoc. W pewnej chwili zadzwonił mi telefon. Odszedłem parę kroków i odebrałem. Od razu usłyszałem darcie się japy Piotrka.
-Gabryś dobrze, że odbierasz. Opowiadaj jak w Nowym Jorku. Właśnie musisz mi wyjaśnić tą akcje. Mało Britney zawału nie dostała. Wybacz za hałas ale Piotrkowi jakiś pacjent dał narkotyki i mu odbiło.- Powiedział doktor Banach. Westchnąłem cicho.
-To był tylko głupi koszmar doktorze. Ale aż takiego to nigdy nie miałem. Ale przepraszam jeśli wystraszyłem was za to. Po prostu tak spanikowałem aż zemdlałem.- Powiedziałem chodząc po pomieszczeniu.
-Nowy spokojnie każdemu się może zdarzyć. Jeszcze jak byliśmy w starej bazie to pewnego dnia śniła mi się śmierć mojej żony.- Powiedział doktor Banach.
-Rozumiem. A tak z innej beczki to jakieś ciekawe wezwania?- Zapytałem się słysząc jak Artur się wydziera na Piotrka.
-Szczerze? Wczoraj Kuba odbierał sam w lesie poród. Aż się nam poryczał bo to był mężczyzna.- Powiedział rozbawiony lekarz.
-To nie jest śmieszne! Traumę mam widząc jego ohydnego fajfusa! Jeszcze był gruby jak Boczek z Kiepskich!- Wydarł się Kuba zezłoszczony na śmiechy lekarza. Cała akcja przyprawiła mnie o głośny śmiech.
-Szczęsny tu są kobiety i nie letni!- Krzyknął Piotrek śmiejący się.- Chodź jeśli chcesz mogę tu na karetce urządzić wam striptiz!- Krzyknął ponownie Strzelecki.
-Błagam nagrywa to ktoś? Wyślijcie mi to później, a ja normalnie pęknę ze śmiechu.- Powiedziałem starając się uspokoić. Kiedy zakończyłem rozmowę poszedłem zobaczyć jak żółwie trenują. Przyglądałem się czyszcząc katanę.
-Dobrze. Może teraz niech Gabriel pokaże co potrafi.- Powiedział Splinter. Skinąłem głową odkładając broń. Podszedłem do żółwi. Miałem kłopoty gdy został wybrany Raph. Jednak nie miałem zamiaru się poddawać. Dosłownie zrobiłem podobną akcje jak na treningu Usagi'ego. Aż wszystkich zatkało.
-Stary... Ja chce to jeszcze raz zobaczyć!- Wydarł się Mikey skacząc rozbawiony patrząc na przerażonego Raphaela. Szczerze. Musiałem się wykąpać. Zabrałem swoje rzeczy, a chłopaki obiecali mnie podwiesić pod hotel. Zrobili to, a ja poszedłem do swojego pokoju hotelowego. Zabrałem kilka rzeczy i wszedłem do łazienki. Wziąłem bardzo długi prysznic który rozluźnił moje mięśnie. Po kąpieli zabandażowałem ranę postrzałową, a następnie wezwałem pokojówkę którą poprosiłem o gorącą czekoladę i pizzę z salami. Moja prośba została wypełniona i zacząłem wszamać.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro