Prolog
Obudziłam sie z wielkim kacem. Lekko podniosłam głowe, chcąc ujrzeć, gdzie tym razem sie znajduje, u Shannon?
Może w domu?
Zobaczyłam męskie bokserki, napewno nie moje, bo ja miałam tym razem białe. Odkryłam kołdrę chcąc ujrzeć z kim spałam. Moim oczom ukazała się wytatuowana klatka piersiowa. Zaczęłam się wszystkim przyglądać.
Potem zjechałm nieco niżej. Pożałowałam tego. Nie miał bokserek i coś myśle że tych czarnych, które leżą na kołdrze. Jego tatuaże mi kogoś przypominały. Gdzieś je już widziałam...
Spojrzałam na twarz mojego nocnego dżokeja, chyba. Burza loków. Coś mi świta, to znowu Justin? Nie, on nie ma tatuaży.
-Victoria?-usłyszałam bardzo przyjemny głos, można powiedzieć, że aż zbyt fajny, przeszły po mnie ciarki...
-Ja, a ty kim...jesteś? - boże jak to głupio musi brzmieć
-Nie pamietasz? Poprzedniej nocy się mną zachwycałaś. Bardzo mi przykro, że nic nie pamiętasz -o nie, już wiem kto to
-Harry?
-Witam cię moja miłości -uśmiechnął sie do mnie, wstając i opierając się o łokcie zmniejszając przestrzeń między nami.
Nowe ff!!!!!!
Juhuuu :)
Okładka jak zwykle : mylouispony xx
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro