23☆
W domu byłam godzinę wcześniej przed zakończeniem lekcji. Harry powiedział, że mam powiedzieć rodzicom, że źle się poczułam.
Rodzicom..okej
-Amanda jesteś w domu?
-Tak -wyszła zza ściany
-Wróciłam szybciej. Bolała mnie głowa i brzuch
-Jesteś chora? Gorączka?
-To tylko ból siostra. Zbliża mi się miesiączka
-Rozumiem. Lucas jest w twoim pokoju. Naprawia ci laptop
-Mój laptop? Ale z nim było wszystko w porządku
-Było...-podrapała się po karku
-Co z nim zrobiłaś?
-Wylałam na niego Cole
-Pogrzało cie?! Ile razy mówiłam ci żebyś go nie ruszała?
-Musiałam, jakoś chyba za prąd płacić musze
-To mogłaś pojechać do Lucas'a, a nie psuć mi moje rzeczy -wyszłam z domu. Wkurzyła mnie i nie miałam ochoty na nią patrzeć
Pojechałam do Shannon. W prawdzie kończy za dwie godziny, ale zeszłego roku dała mi klucze do swojego domu. Jeżeli jej rodzice są w domu to i tak na nią tam poczekam.
Zaparkowałam przed Tesco aby kupić sobie energetyka. Kiedy go kupiłam zauważyłam przed sklepem paczkę Harry'ego.
Poczekałam jeszcze chwilę i po chwili wyszłam. Czułam na sobie ich wzrok. Słyszałam jak coś szepczą, a potem chichoczą.
Próbowałam ich ominąć, ale jeden z nich chwycił mnie za nadgarstek.
-Gdzie się tak śpieszysz? -powiedział blondyn
-Nie twój interes-syknęłam
-Co Harry w tobie widzi ?
-Niall, ona o niczym nie wie debilu -skarcił go Louis
-Co ?-spytałam wyślizgując się z uścisku
-Niall gada głupoty. Wiesz..musimy już lecieć. Miło było -powiedział Liam i odeszli w stronę czarnego BMW
Wzięłam głęboki oddech i poszłam w stronę mojego samochodu. Shannon kończy za godzinę więc nie będę długo na nią czekała.
Napisałam do niej krótkiego smsa informując żeby się nigdzie nie szwędała tylko poszła od razu do domu.
*** *** ***
Shannon wbiegła do swojego pokoju jakby coś się stało. Kiedy mnie zobaczyła uspokoiła się i usiadła na łóżku.
Jej pokój był dość dziewczęcy.
Ściany pomalowane na jasny szary. Okna przykrywały różowe zasłonki w białe kwiaty.
Łóżko było przepiękne. Jak dla księżniczki. Duże i bardzo miękkie. Kiedy tylko chciała mogła zasłonić je zasłoną i czytać do woli.
Obok łóżka leżą dwa, szare fotele. Zawsze lubiłam na nich siedzieć.
Nad biurkiem wisi wielkie serce w którym są nasze zdjęcia i kilka z innymi osobami. Jest tam nawet James.
Duża garderoba, w której przechowuje swoje ubrania i kolekcje butów. Przeważnie sportowe ale są tam również 4 pary szpilek.
-Amanda mnie wkurzyła
-Czym?
-Zepsuła mi laptopa
-I tylko dlatego tu przyszłaś?
-W sumie to tak, ale po drodze się jeszcze coś stało
-Co?-zaciekawiła się
-Spotkałam paczkę Harry'ego, ale go tam nie było. Niall chwycił mnie za nadgarstek i powiedział "Co Harry w tobie widzi" czy coś takiego
-Harry ? Hmmm...
-Nie wiem oco chodzi ale się nie pokoje. Chyba na tą imprezę nie pójdę
-Właśnie, że musisz iść, ale nie pij za dużo i nie wskakuje nikomu do łóżka. Zgoda? Podasz mi adres i wpuścisz mnie tam a ja trochę powęsze
-Znając ciebie to będziesz się świetnie bawiła
-Nikt mnie z jego towarzystwa nie zna
-To i lepiej dla ciebie
-Jestem Bi Vicki, raczej tam innej nie znajdę
-A chłopacy?
-Niall jest spoko, ale nie...
-Dobra, ale wracając do tej sprawy to wiesz może oco może im chodzić? -spytałam wyciągając telefon
-Co?-spojrzała na mnie
-Napisał do mnie nieznany numer
-Pokaż -wyciągnęła w moją stronę rękę
Podałam przyjaciółce telefon. Shannon wzięła swój telefon i wpisała numer.
-Nie mam go w kontaktach. Może zadzwonię?
-Okej
-Hej, kto z drugiej strony? Mam nowy numer i sprawdzam kontakty - powiedziała
-Tutaj Harry Styles, a ja z kim mam przyjemność rozmawiać?-odezwał się głos z drugiej strony
-Oh..to chyba pomyłka. Nie znam nikogo takiego-rozłączyła się
-Harry? Myślisz, że to naprawdę on?
-Nie jestem pewna -szepnęłam
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro