17☆
Poniedziałek
Szkoła
Znowu
A za 5 dni impreza, na którą nie wiem czy pójdę ze względu na chorą babcie Venezuele.
Jeżeli nie pójdę to będzie źle, bardzo źle bo ja tego potrzebuje.
Mój plan zajęć wyglądałby tak :
PONIEDZIAŁEK:odpoczynek po weekendzie WTOREK:przygotowanie do szkoły
ŚRODA :szkoła
CZWARTEK:odpoczynek po szkole
PIATEK:impreza (tak wiem zabrakło przygotowania do imprezy ale szkoła musi być żeby się pośmiać ze Stylesa i jego paczki)
SOBOTA:kolejna impreza
NIEDZIELA:odpoczynek po imprezie
Tak..to idealny plan 'lekcyjny' nie prawdaż?
Poranna rutyna szła mi dzisiaj trochę dłużej niż zawsze. Jakoś tak nic mi się dziś nie chciało. Amanda już dawno wyszła z domu. Poszła na próbną prace w jakimś biurowcu.
-Zostałam sama w domu, może nie pójdę? Czemu rozmawiam sama ze sobą? Tracę zmysły-walnęłam się w czoło
Usłyszałam pukanie do drzwi więc poszłam je otworzyć moim leniwym krokiem.
-Tak?
-Dzień dobry, czy mogę zająć pani 5 minut?
-Jest pan Jehowym?
-Tak, czy mógłbym?
-Nie lubię Jehowych -Zamknęłam mu drzwi przed nosem i poszłam kontynuować mój nieudany poranny rytuał.
Pierwsze co wróciłam do pokoju żeby ubrać się w coś innego niż moja piżama. Z szafy wyciągnęłam czarne rurki z dziurami na kolanach. Kupiłam je niedawno kiedy to z babcią było wszystko w porządku. Poszłam do sklepu a kiedy w nich wróciłam moja babcia powiedziała, że czuje przeciąg.
Choreeee
Do tego jakiś biały sweterek i moja czarna torebka z ćwiekami. Ostatnio uderzyłam nimi jakiegoś ucznia. Przez przypadek ...
Schodząc na dół potknęłam się o własne nogi powodując, że walnęłam głową o jeden ze schodków. Poczułam lekki zawrót głowy i ciepły płyn spływający z mojego czoła. Weszłam do łazienki. Zemdlałam.
Obudziłam się jakieś niewiem...trochę później.
Pierwsze co włączyłam telefon aby zadzwonić do Shannon i Amandy.
Godzina 9
Leżałam tu godzinę, opłaca się mi iść do szkoły? Mam tylko 4 lekcje. Zostały dwie. Nie idę
-Amanda?
-Co się stało?
-Możesz przyjechać?
-Gdzie?
-Do domu
-Nie ma cię w szkole?
-Zemdlałam i leżałam nie przytomna przez godzinę
-Oh..dobrze, zaraz będę, nie idź do szkoły, zostań w domu, najlepiej usiądź na kanapie
-Dobrze, tylko na chwilę pójdę do łazienki
-Będę za pół godziny
Rozłączyłam się i zadzwoniłam do Shannon. Ma w tej chwili lekcje wolną i siedzi w bibliotece wśród książek, które chyba już wszystkie przeczytała.
-Vicki? Czemu cie nie ma na lekcji?
-Zemdlałam godzinę temu i czekam na Amande
-Ojej,,co się stało?
-Spadłam ze schodów, nic wielkiego
-Hmm..no dobrze, mam kogoś poinformować?
-Nie,,chciałam ci tylko powiedzieć żebyś się nie martwiła
-I tak powiem James'owi -zaśmiała się i rozłączyła się zanim zdążyłam zaprzeczyć
Opadłam na kanapę. Siedziałam tam tak bez ruchu z 20 minut po czym poszłam do łazienki przypominając sobie o nadal krwawiącym czole. Wstałam powoli i skierowałam się do pobliskiej apteczki z którą poszłam do łazienki.
Wyjęła wodę utlenioną, gazik i jakiś plaster.
Zajęłam się raną kiedy do domu wbiegła Amanda.
-Victoria? Halo? Gdzie jesteś!?
-W toalecie!
-Jezus, co ci się stało?
-Spadłam ze schodów i zrobiłam sobie dziurę w głowie
-Dziurę?
-Nie....trochę się zadrapałam ale krew nadal mi leciała po czym zemdlałam
-Masz to po mamie, ona też zawsze mdlała na widok krwi
-Nie mów mi o niej dobra?
-Racja, już jest okej?
-Mniej więcej
-Dobra, chodź na kanapę
-A co z twoją pracą?
-I tak mi się tam nie podobało, strasznie sztywna atmosfera
-Zadzwoń do wychowawczyni bo pomyśli, że jestem na wagarach czy coś
-Ostatnio często ci się to zdarza
-No ale zadzwooooń
-Dobrze, już dobrze, dzwonie, widzisz? Wyciągam telefon i wybieram numer do pani Clark
-Jeej-udawałam szczęśliwą
-Dzień dobry z tej strony siostra Victorii Blake...tak, ona jest ze mną w domu...słucham?...ach, tak, źle się czuje...do wiedzenia -rozłączyła się
-Nie lubię jej
-Nikt jej nie lubi
-Ale w sumie to dlaczego?
-No bo, jest wredna ?
-Fakt -uśmiechnęła się i ściągnęła kurtkę
-Mogę iść do pokoju?
-Nie, leżysz tutaj i nigdzie nie idziesz
-Eeee...dlaczego?
-Bo ja tak mówię
-Dorośli...
Prawie nikt tego nie czyta, ale napisałam całe ff, więc i tak będę dodawała rozdziały xx
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro