Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

10☆

Na parking Clubu zaparkowałam równe 10 minut przed czasem. Miałam jeszcze chwile, żeby zmienić sportowe buty na jakieś szpilki znajdujące się w moim bagażniku.
Po raz pierwszy od 4 miesięcy założyłam na imprezę sukienkę. Leżała tam osamotniona w mojej szafie w której mam...3 sukienki?

Obecnie miałam na sobie czarne rajstopy, te głupie szpilki i czarną, rozkloszowaną sukienkę. Najnowsza w kolekcji, która raczej się już nie powiększy.

-Idziemy? -zapytałam Natashy kiedy wychodziła z samochodu

-Owszem, możemy już iść -uśmiechnęła się

-Ładne masz włosy

-Zawsze takie miałam

-Zawsze miałaś związane

-No wiem, ale tak jakoś mnie naszło

-Nie masz chłopaka nie?

-Nie, a co?

-Znajdę ci dziś kogoś -uśmiechnęłam się chytrze do Natashy

-Nieee, proszę nie rób mi tego

-To nie było pytanie -rzuciłam zamykając samochód
-Chodź, bo już na nas czekają

Shannon siedziała przy stoliku sącząc już jakiegoś drinka. Koło niej siedział średniego wieku chłopak o dobrze zbudowanym ciele i blond włosach. Patrzył się na nią i nie mógł przestać. To tak jakbym jadła lody o smaku białej czekolady i nigdy nie miałabym dosyć.
Trzeba przyznać Shannon jest ładna, bardzo ładna, ale ona się nim raczej nie zainteresuje, bo gdzieś tu siedzi jej najlepsza kumpela, o ile wiadomo o co chodzi.

-Ekhem, mogłabym poprosić o wodę z cytryną?

-Vicki, wodę?

-Chce mi się pić, a nie chce się już od razu uchlać -zaśmiałam się

-To ja też poproszę

-Oo, widzę, że już jesteście -przywitała nas Shannon

-Tak

-O boże, Vicki czy ty masz na sobie sukienkę?

-Jak widać

-Przez ciebie wole zostać z tobą niż iść z moją koleżanka -szepnęła mi do ucha

-Ha ha, lepiej już do niej idź, a ja z Natashą sobie jakoś poradzimy

-Napewno?

-Tak, idź już bo ją widzę

-Gdzie?

-Wyszła z toalety

-A zaraz tam wróci -zachichotała odstawiając szklankę od wypitego drinka

-Tak, idź już Shannon-wtrąciła się Natasha

-Co ty ja tak przeganiasz?

-Pomagam ci. A tak wgl to gdzie ona idzie ?

-Do swojej kochanki

-Kochanki?-wypluła wodę, którą przed chwilą piła

-Mówiłam ci już, że Shannon jest bi -oparłam się na blacie

-Oh, serio? Chyba cie nie słuchałam -zaśmiałam się razem z nią

Opierając się o blat baru przyuwarzyłam blondyna wchodzącego do Clubu. Miał na sobie czarne dżinsy, biała koszulkę i czarną kurtkę. Albo idzie z Natashą albo ja go zaklepuje.
Podeszłam do koleżanki i pokazałam jej zdobycz jaką ujrzałam.

-No co ty, nie dla mnie

-Dlaczego?

-Za...no po prostu mi się nie podoba Vi, może ktoś inny?

-Dobra, to ja go zaklepuje

-Okej, zostaw mnie samą, spoko

-Zaraz ci kogoś znajdę -przerwałam na chwile aby rozejrzeć się po wielkim pomieszczeniu. Są tu pary i geje (nawet) samotne dziewczyny ale chłopaków tu mało, trzeba będzie zmienić lokacje

-A tamten?-pokazałam na samotnego i już nachlanego bruneta siedzącego na czerwonej kanapie

-Za dużo wypił

-Jemy, z tobą to trudno ci powiem. Może barman?

-Za stary -skrzywiła się

-Okej, ja się poddaje,już sobie kogoś znajdź a ja idę do mojej zdobyczy

Natasha

Victoria mnie zostawiła. Siedze teraz sama przy barze i prowadzę jakąś nudną pogawędke z barmanem. Nie jest zły gdyby nie jego wiek. 30 lat, chłopie idź sobie znajdź inną pracę .

-A ty się uczysz ?

-Tak

-Masz jakieś marzenia na prace?-przynudzasz, chodź zatańczyć lub przyprowadz mi swojego syna, o ile już go masz

-Nie, nie myślę jeszcze o tym

-Mieszkasz sama?

-Z rodzicami

-A ja sam, mam samochód i pieniądze, dorabiam sobie tutaj w weekend. Normalnie pracuje w biurze

-Fajnie masz -nie prawda, idź kogoś obsłużyć a mnie zostaw w spokoju .

Siedząc na obrotowym hokerze patrzałam jak Vicki tańczy z nowym 'wybrankiem' . Ciekawe czy kiedyś sobie jakiegoś znajdzie na stałe. Facet dotyka ją dosłownie wszędzie. Teraz ona go. Całują się. O boże to jest chore.,Czuje się jakbym była szpiegiem. Idą do..łazienki
Dobra, już dalszą część znam z opowieści Vicki.

Nie powiem, chciałabym sobie dzisiaj kogoś znaleźć. Nie tak jak Vicki. Na jedną noc.
Na całe życie .
Marzenia.
Zeskoczyłam z hokera i poszłam do toalety.
Opłukałam już zaspaną twarz i zaczęłam wschuchiwać się w dźwięki. Tak, to na pewno Vicki.

Wyszłam z toalety i postanowiłam wypić jakiś alkohol.

-Barman poproszę coś mocnego

-Już się robi kochana

-Nie nazywaj mnie tak staruszku

-Nie grzeczna -usłyszałam za sobą głos Shannon

-Oj tam, chce się tylko napić

-Ja poproszę to samo

-Chcesz się ze mną napić?

-Tak, teraz nie mam nic innego do roboty. Gdzie Victoria?

-W łazience z jakimś typem

-Oho, zaraz nas opuści i pojadą do niego

-Zawsze tak robi?

-Co tydzień, chyba że pojedzie z siostrą do babci czy gdzieś tam

-Rozumiem

-A ty kogoś znalazłaś?

-Nie

-Idziemy zatańczyć?

-Ale..normalnie?

-Tak, ja nie tykam przyjaciółek -zaśmiała się prowadząc mnie na parkiet

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro