Walentynki
Dziś są Walentynki. Nigdy nie pracujesz tego dnia, dlatego że twój szef uważa że to święto jest "wyjątkowe". Teraz nie mając nic Do roboty wzdychasz wpatrując się w miasto za oknem swojego pokoju rozmyślając.
( Ah...jak ja bym chciała spędzić ten dzień z swoją sympatią. Którą jest oczywiście Shizuo.)
Od kiedy pamiętasz byłaś w nim zakochana. W podstawówce, gimnazjum, liceum aż do teraz, dalej się w nim podkochujesz....jednak twoje dalsze rozmyślanie przerwał dźwięk Twojego telefonu. Wstałaś żeby zobaczyć kto dzwoni. To Shinra, odebrałaś i chłopak zaczął mówić.
- No cześć *twoje imię* ! Co tam?
- W miarę dobrze.
- Wiesz mam do ciebie prośbę.
- Jaką?
- Mogłabyś do mnie przyjść ? Chciałbym ci to wyjaśnić twarzą w twarz....- powiedział.
- Mogę iść...
*W domu Shinry*
Shinra ci wyjaśnił swoją prośbę, ale nie spodobał ci się za bardzo ten pomysł....
- Co?! Mam iść z Shizuo na randkę tylko po to żebyś sprawdził czy moze się zakochać?! -oburzona wstajesz z kanapy.
- No w sumie....Tak.- szczeszy się.
- Skąd taki pomysł, żeby mnie do tego wybrać?!
- Jesteś jego dobrą koleżanką i wiem że to lubisz...- robi podstępny uśmiech.
Zaskoczona tym co powiedział zaczerwieniłaś się po uszy. Po krótkim przemyśleniu postanowiłaś się już nie kłócić i pokiwałas głową że się zgadzasz.
- To świetnie! Tu masz kartkę z szczegółami. To powodzenia!
( Ah....Ten pajac.) - uśmiechasz się lekko.
Wychodzisz z budynku i czytasz kartkę od Shinry.
"Shizuo jest już powiadomiony że ma przyjść po ciebie o 16
( Jak on go do tego zmusił?!)
Ubierz się ładnie i kusząco.
( Kusząco...) - parchnęłaś śmiechem.
Jak tak zrobisz wszystko powinno powieść się z moim planem. Sprawdzimy czy nasz potworek potrafi się zakochać! PS. Pamiętaj, że jak się uda będziesz z nim chodzić! Jestem z tobą duchem!"
Jest godzina 14:21. Jesteś w swoim domu i zastanawiasz się co ubrać "twój wybór". Ubrałaś się ładnie, umalowałaś ślicznie. Wszystko po to, żeby rozkochać w sobie Shizuo....
( Naprawdę tego chce! Chce spotkać się z nim, chce być jego oczkiem w głowie. ) - z zapałem pomyślałaś uśmiechając się radośnie przed lustrem.
15:36
Gotowa już na randkę czekasz na mężczyznę popijając kawę z mlekiem.
Jest godzina 16:28.
( Spóźnia się....Może wcale nie chciał tej randki i nie przyjdzie? )
Panikując przed zaistiałą sytuację nagle słyszysz za oknem krzyk.
- IZAYAAAAA!!!!
I po tym wielki grzmot. Zaglądasz przez okno i widzisz jak Shizuo walnął Izaye automatem.
( Ahh...To dlatego się spóźnia...)
Z poker face'm patrzysz na tą dwójkę jak próbują się nawzajem załatwić, jeszcze przez chwilę.
- Dobra! Trzeba wreszcie ich jakoś uspokoić! Albo raczej jednego z nich...- powiedziałaś z determinacją na twarzy.
Pobiegłaś do nich. Kiedy tylko wyszłaś na zewnątrz przed twoją twarzą przeleciał kolejny automat. Patrzysz na Shizuo z oburzeniem i rozmyślając.
( Powstrzymam ich natychmiast! Mogą sobie poważnie coś zrobić! Martwię się o Shizuo.)
- MACIE NATYCHMIAST PRZESTAĆ!! -krzyknęłaś
Staneli bez ruchu. Po czym jednak Izaya podszedł do ciebie mówiąc.
- Ooo! Nasza słodka *twoje imie* Dawno żeśmy się nie widzieli! O! A co to za strój? Wybierasz się na randkę? W końcu dzisiaj są walentynki.-uśmiecha się.
- Tak, idę właśnie zabrać mojego towarzysza.-powiedziałaś z zdenerwowaniem.
Podeszłaś zbulwersowana do Shizuo. Złapałaś go za rękę i zaczęłaś ciągnąć w stronę restauracji z sushi. Znałaś tam dobrego człowieka o imieniu Shimon. Weszliście do lokalu.
- Dennis proszę jakieś dobre sushi dla mnie i Shizuo! - krzyknęłaś idąc w stronę jednego z "pokojów"
- Już się robi! Simon zaniesiesz później zamówienie.
Zapadła cisza. Jesteś zła na Shizuo i nie masz zamiaru z nim rozmawiać. Popatrzyłaś na niego i zauważyłaś, że był ubrany w marynarkę, a nie jak zwykle w strój barmana.
( Oh...Więc on też przyszykował się na tą randkę.) - pomyślałaś rumieniąc się lekko.
Chłopak chciał coś powiedzieć, ale się wstrzymał. Popatrzyłaś na niego pytająco i najwidoczniej zrozumiał że ma mówić.
- *twoje imie* przepraszam...- z smutkiem powiedział.
- Masz za co przepraszać. Wystawiłeś mnie dla załatwienia Izayi....
- To nie tak! Ja...wkurzyłem się na niego bo powiedział, że wyglądam głupio tej marynarce i że ta z którą się spotykam na pewno mnie wyśmieje.
Jesteś zaszokowana.
( Shizuo wkurzył się z tak dziecięcego powodu...Jak słodko.)
- Phi...Ha! Hahaha! - wybuchłaś śmiechem.
Śmiejąc się powiedziałaś.
- Shizuo! Jesteś taki słodki! Wkurzyłeś się z takiego powodu! Haha!
Mężczyzna popatrzył się na ciebie z zdziwieniem po czym też zaczął się śmiać. Zaczeliście rozmawiać o wielu rzeczach, czasem sensownych a niektórych w ogóle bez żadnego sensu. Wtedy wszedł Simon z jedzeniem.
- Ooo dobrze że już się rozpromieniłaś *Twoje imie* Widziałem wcześniej jak wkurzona weszłaś do lokalu. Nie dobrze się złościć, dobrze że ci przeszło. - powiedział z uśmiechem po czym wyszedł.
( Ma rację, niezłe przedstawienie odstawiłam..)
Zjedliśmy sushi i postanowiliście pujść do parku. Było po 19, więc na dworze było już chłodno. Zrobiło ci się zimno, w końcu byłaś lekko ubrana.
Mężczyzna to zauważył i założył ci swoją marynarkę po czym uśmiechnął się do ciebie. Wyszeptałaś ciche dziękuję dodatku się lekko rumieniąc.
Usiadliscie pod drzewem. Siedziałaś tak blisko niego, że się speszyłaś. Shizuo popatrzył się na ciebie co jeszcze bardziej cię krepowało. Po chwili chłopak lekko się zarumienił zbliżając się do ciebie coraz bardziej. Nie wiedząc co zrobić siedziałaś nieruchomo. Pocałował cię...Byłaś zszokowana. Jego usta tak delikatnie dotykały twoich. Miał zamknięte oczy i był cały czerwony, ty jednak bardziej.
Kiedy przestaliscie, nie mówiliście już nic do siebie przez długi czas. Siedząc tak w ciszy nie zauważyliście, że było już tak ciemno, że całe niebo było spowite gwiazdami. Wreszcie to spostrzegłaś i położyłaś się na trawie żeby pooglądać ten piękny widok, mężczyzna przyłączył się do ciebie. Leżąc tak chłopak powiedział.
- *Twoje imie* przepraszam za pocałunek to było pod wpływem chwili. Nie miałem...tego planie.- zarumienił się.
Nie odpowiedziałaś mu. Po bardzo długiej spokojnej rozmowie podczas patrzenia na gwiazdy postanowiliście o godzinie 22 zakończyć spotkanie.
- Odprowadzę cię. - powiedział Shizuo.
- Dziękuję...- powiedziałaś rumieniąc się.
*Przed drzwiami twojego domu*
- Dziękuję że mnie odprowadziłeś. - uśmiechasz się.
- *Twoje imie*.....
- Tak? - zdziwiona pytasz.
- Ja...Kocham Cię....- zarumienił się.
KONIEC.
.............................
( 967 słów nigdy więcej tak dużo)
Do zobaczenia. ^^
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro