wyprawa za Słońcem
Stała nad przepaścią. W zmarzniętej dłoni trzymała mapę nieba. Chciała ją rzucić, patrzeć jak spada. Zapomnieć o przeszłości, odrzucając swoje marzenia.
Poczekaj
Odwróciła się. Słońce powoli wędrowało po błękitnym niebie.
Patrzyła, zachwycona na delikatne promienie, na śnieżnobiałe strzępki chmur.
Wstanie nowy dzień
Wierzyła w to. Odkąd zobaczyła światło. Krok do tyłu. Niewinne oczy patrzyły na ten nowy świat.
Krok do tyłu.
Warto było czekać na ten dzień.
Może to jest właściwa droga?
Zatrzymała się.
Dwa kroki dzielące od przepaści.
Dwa.
I nie chciała niczego więcej.
Wstawał nowy dzień.
Uciekała, najpierw przed cierpieniem, potem przed samą sobą. Przed wszystkimi. Biegła w ciemność, zostawiając za sobą wszystko co dla niej ważne. Aż zobaczyła jeden promień, jeden błysk światła. I stanęła, odwracając wzrok. Pobiegła ostatni raz, złapać światło. I wróciła.
Bo nie chciała zostać w mroku.
Znalazła ostatni element układanki.
A może to dopiero początek?
Może trzeba zacząć od nadziei?
Aż podskoczyła, słysząc dźwięk Sms-a.
Wzięła telefon.
Hej siostrzyczko! Zjawię się u Ciebie dzisiaj po południu. Alice.
Lisa była naprawdę szczęśliwa.
Chciała opowiedzieć komuś o swoich podróżach i właśnie znalazła idealną osobę!
Zostawmy gwiazdy w tyle, podróż zaraz się zacznie...
Hej, mam nadzieję, że pierwsze rozdziały w miarę znośne😂 to moja pierwsza książka na Wattpadzie, nie mam jeszcze doświadczenia.
Gorąco pozdrawiam❤
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro