9
Siedziałem w samochodzie i patrzyłem jak sylwetki osób pojawiają się i znikają za oknem. Wokół mnie była cisza to wszystko sprawiało, że z trudem nie włączyłem na nowo silnika i nie wróciłem do siebie. Miałem zabrać Cameron w podróż, gdy tylko lekarz wyjdzie z domku. Spojrzałem na zegarek, a mijające cenne sekundy zaczynały mnie drażnić. Ostecznie wysiadłem i ruszyłem szybkim krokiem do domku. Pchnąłem drzwi, w salonie Cameron i lekarz rozmawiali, a na mój widok umilkli.
- Właśnie skończyliśmy. - starszy mężczyzna wstał i nic więcej nie mówiąc wyszedł, cicho zamykając za sobą drzwi.
Cameron patrzyła na mnie, próbując ukryć radość na mój widok. Zbliżyłem się do niej łagodnie podnosząc podbródek. Fakt, że jest ode mnie zależna, a każde moje słowo jest dla niej święte, budziło we mnie chęć by sprawdzić, gdzie są granice i je przekroczyć, a to znaczyłoby, że musiałbym się do niej zbliżyć.
- Wyjeżdżamy. - mój głos zniżył się do szeptu. - Spakuj się.
Puściłem ją i odsunąłem się, gdy wstała. Uniósł prawą dłoń, a po chwili ją opuściła.
- Na długo?
- Na czas nieokreślony. Masz dwadzieścia minut inaczej jadę sam.
- Dlaczego mnie szantażujesz dobrze wiesz, że zrobię co mi powiesz?
Odwróciłem się, złapała mnie za ramię.
- Puść.
- Odpowiedz.
- Podobno zrobisz wszystko co powiem. Cameron, nie igraj ze mną. To, że mnie pragniesz nie oznacza, że jestem twoim bohaterem.
- Robię co mówisz i to prawda, nie potrafię ukryć tego, że działasz na mnie intensywnie. Nigdy czegoś takiego nie czułam, tym bardziej że dzięki tobie moje życie jest lepsze.
Nie miałem zamiaru już iść pod prąd z oczekiwaniami innych.
- Wszystko kiedyś się kończy.
***
Pierwszym przystankiem była wizyta u współpracownika osoby do której jadę. Cameron obudziła się, gdy bramy od rezydencji się zamknęły. Otoczyli nas ochroniarze.
- Jestem umówiony do Jerome.
- Nie mogłem się ciebie do czekać, a kim jest ta piękna kobieta na tylnym siedzeniu?
Ochroniarze się rozstąpili, a przede mną stanął niski blondyn. Mówił do mnie jednak jego wzrok cały czas spoczywał na Cameron. Zasłoniłem mu sobą widok.
- Nikt ważny. Przyjechałem odebrać przesyłkę.
- Zapraszam do środka ciebie i twoją damę. Sprawdzisz, czy wszystko pasuje.
Nie mogłem zareagować, gdy jeden z ochroniarzy otworzył drzwi Cameron. To nie był mój teren, a Leiho mi nie pomoże. Ruszyliśmy za Jerome, królem produkcji narkotyków, dziewczyna szła kilka kroków za mną. Zostaliśmy zaprowadzeni do małego pokoju obitego zamszem, a jedynym źródłem światła była żarówka wmontowana w sufit. Zostaliśmy sami, Jerome podszedł do szafki przy drzwiach i wyciągnął kilka paczek.
- Chciałem pokazać Ci to zanim ruszy do obiegu i jeśli chcesz możesz sprawdzić zalety. - słyszałem w jego głosie prośbę, by Cameron stała się królikiem doświadczalnym.
Jak wrażenia?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro