8
Gabriel
Oddalając się od Cameron z powrotem wracałem do swojej roli. Nie miałem wątpliwości, że czeka mnie poważna rozmowa i wolałem już mieć ją z głowy. Był późny wieczór, ale ciepły. W oknach rodzinnego domu świeciło się światło. Gdy wysiadłem szybko pokonałem odległość do drzwi, już miałem zapukać, gdy drzwi się otworzyły. W ich progu nie stała mama tylko ojciec jak zawsze z kamienną twarzą.
- Późno przychodzisz. - powiedział zamiast powitania. - Chodź do mojego gabinetu musisz wyjaśnić mi kilka rzeczy.
- Od razu przechodzimy do setna. Gdzie Jennish?
- Odpoczywa.
Od drzwi wejściowych do gabinetu Leiho jest równo trzydzieści kroków. Niby niewiele, ale zawsze wydawały się trwać dłużej niż w rzeczywistości. Zapach skóry i lakierowanego drewna uderzył mnie w nos, gdy tylko przekroczyłem próg pokoju. Zamknąłem drzwi z cichym kliknięciem zamka.
- Co ty sobie wyobrażasz Gabrielu? Co ma oznaczać zmiana koloru włosów? A najważniejsze, jak sprawy z dziewczyną?
- Od początku powiedziałem Ci, że nie mam zamiaru brać w tym udziału. Od zawsze spełniam twoje polecenia, ale tego nie zrobię.
- I tak jesteś w lepszej sytuacji niż ja. Pozwoliłem Ci dłużej żyć beztrosko licząc, że sam o to zadbasz. Razem z Jennish martwimy co będzie dalej.
Miałem ogromną ochotę coś rozwalić, ale zamiast tego wziąłem głęboki wdech powietrza i zrobiłem krok do przodu. Byłem wściekły. Miałem nadzieję, że widzi to w moich oczach.
- Nie musicie się martwić, wszystko idzie dobrze.
- Nie będę się powtarzał, Gabrielu. Nie musisz podpisywać niczego, ale musisz się tym zająć. Możesz ją wywieźć na koniec świata, nie dbam o nią, ale o ciebie. Dałem Ci szansę, ale jeśli ją zmarnujesz sam się tym zajmę. Dorośnij w końcu do swoich powinniści. Zostaniesz na noc - Jego głos złagodniał. - Nie denerwuj matki, wystraszyłeś ją nagłym zniknięciem i brakiem kontaktu.
Wychodząc czułem jego ciężki wzrok. Siadając na fotelu w salonie moje myśli wędrowały do Cameron i jak to wszystko rozwiązać. Ściągnąłem sygnet dziadka i schowałem go w pięści. Jego gładkie krawędzie wbijały się w skórę, chciałbym mieć jego siłę. Wyciągnąłem telefon i wyszukałem numer do Cameron. Ruszyłem na balkon i zadzwoniłem. Sygnał wychodzącego połączenia współgrał z biciem serca. Nie miałem wątpliwości, że Leiho spełni swoją obietnicę, a moim losem był ten świat. Wybór między własną decyzją, a presją Leiho wydawał się nadwyraz ciężki.
- Słucham?
- Cameron, popołudniu przyjedzie lekarz. Pozwól mu się zbadać.
- Przyjedziesz, prawda? - odezwała się po chwili. Zamknąłem oczy i zacząłem odliczać od dziesięciu w dół. Czasem miałem przeczucie, że że dziewczyna wie więcej niż mówi. Jeśli miałem wykonać polecenie Leiho to tylko na swoich zasadach.
- Zrób co powiedziałem. - rozłączyłem się. Schowałem telefon i oparłem się o barierki. Pragnienie Cameron bym był przy niej jest o wiele bardziej niebezpieczne niż myśli. Zerknąłem na telefon słysząc przysłaną wiadomość. Miałem jutro z samego rana odebrać osobiście przesyłkę dla Leiho. - Może wyjazd to nie jest taki zły pomysł.
- Dawno nie powiedziałeś niczego bardziej mądrego. - Leiho stanął obok mnie. Nawet nie wiedziałem kiedy się zbliżył. - Mam sprawę u pewnej osoby jednak problem polega na tym, że jest daleko. Będziesz moim przedstawicielem. Nie przejmuj się przesyłką z rana. To jest ważniejsze.
- Gdzie jest haczyk?
- A musi być?
- Czy ja słyszę Gabriela?
Do salonu weszła Jennish w szlafroku. Przetarła oczy i przybiegła do nas. Objęła mnie, a ja zacząłem się zastanawiać jak taka wrażliwa i smukła osoba może tak mocno przytulać.
- Powinnaś spać mamo.
- To akurat wina twojego ojca, że muszę spać w dzień. - machnęła ręką. Zamknąłem oczy, próbując zachować spokojny wyraz twarzy. Gdy je otworzyłem Leiho zniknął. - Opowiadaj, wystraszyłeś mnie, gdy tak długo się nie odzywałeś. Mam nadzieję, że zadzwonisz do babci. Za tydzień ma urodziny.
- Oczywiście, zadzwonię.
- Gdzie byłeś przez cały ten czas?
- Byłem zajęty.
- To samo mówił twój ojciec, gdy się o ciebie pytałam. - westchnęła i spojrzała w stronę salonu. - Nie rób tego więcej, dobrze?
- Dobrze.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro