Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

4

Gabriel

Gdy zamknęła za sobą drzwi mogłem wreszcie ściągnąć te przeklęte okulary. Gdybym spojrzał w lustro widziałbym podobieństwo do swojego ojca. Jednak pośród tych wszystkich cech, którzy inni widzieli we mnie brakowało jednej, obojętności. Leiho jak nikt potrafił zachować obojętność na wszystko wokół siebie. Potrafił zdusić każdą niepotrzebną emocję, która mogła mu przeszkodzić w dążeniu do celu. Nigdy nie będę jak on nieważne jakbym się starał. Gdybym potrafił powsztrzymać się od tego nie siedziałbym zamknięty w apartamecie z kobietą, która była warunkiem umorzenia długu i moją partnerką wybraną przez ojca. Nawet nie chciał ze mną na ten temat porozmawiać. Wściekły wziąłem zadanie, które mi powierzył. Emocje, których się pozbyłem niemal skończyły się na czymś więcej niż ranie, którą opatrzyła Cameron. Spojrzałem w stronę drzwi jej pokoju. Nie miałem zamiaru tracić romans z podrzędną dziewczyną, która zapewne była prostytutką. Rodzice od kilku lat naciskali, ale miałem dość.

Spojrzałem na telefon i zobaczyłam krótką i zwięzłą wiadomość od informatora. Wziąłem tabletkę przeciwbólową i popiłem ją wodą z kranu. Tępy ból w ręce i głowie po dłuższej chwili przygasł. Niczego nie pragnąłem w tej chwili bardziej niż szybkiego prysznica i łóżka na następny cały dzień. Założyłem okulary i ruszyłem do Cameron. Bez pukania otworzyłem drzwi, musiałem zapalić światło, by cokolwiek zobaczyć. Tyłem do mnie na łóżku leżała Cameron. Minąłem ją i podeszłem do okna, gdzie przez żaluzje zobaczyłem samochód informatora, który właśnie zajechał kilka budynków dalej.

— Wstawaj i zabierz najpotrzebniejsze rzeczy. Torba jest pod łóżkiem. Masz trzydzieści minut.

Odwróciłem się do niej. Siedziała na łóżku z niepewnością i strachem w oczach. Obserwowałem ją, gdy powoli wstawała z łóżka i pakowała rzeczy do torby.

— Wyjeżdżam?

— Tak i już nie wrócisz. W ramach naszej współpracy otrzymujesz nowe życie. Za dwadzieścia minut masz być przy drzwiach inaczej zostaniesz tutaj na zawsze. Załóż bluzę z kapturem.

Zostawiłem ją samą. Zamykając drzwi od swojego pokoju, wyciągnąłem z szuflady klucze od domku nad jeziorem oraz samochodu. Po tym jak bezczelnie sprzeciwię się ojcu lepiej nie pokazywać się w mieście przez najbliższe miesiące. Spojrzałem na swoją rękę, a ból był już prawie znośny. Założyłem plecak na ramię i spojrzałem na zegar ścienny. Cameron miała jeszcze dziesięć minut. Gdy wychodziłem do salonu Cameron pakowała jedzenie do torby. Mądra dziewczynka.

— Chodź, tam, gdzie jedziesz będzie jedzenie.

Nie patrzyła na mnie, tylko minęła mnie ze spuszczoną głową. Stała za mną z palcami zaciśniętymi na pasku torby próbując ukryć ich drżenie. Założyłem jej kaptur na głowę i ponagliłem do szybszego chodu. Nie wiedziałem ile mieliśmy czasu nim ktoś od Leiho nas zobaczy. Wychodząc z klatki mój informator z kolegą podeszli.

— Tam, gdzie się umawialiśmy.

— Pójdziesz z tym mężczyzną. Nic nie mów.

Złapała mnie za zdrowe ramię i trzymała kurczowo. Musiałem siłą odczepić palce od siebie.

— Zobaczę cię jeszcze?

— Jesteś z nim bezpieczna. Musisz mi zaufać, Cameron. — dodałem ciszej, by tylko ona usłyszała te słowa. Położyłem jej dłoń w dole pleców i lekko popchnąłem w stronę jej kierowcy. Kiwnęła głową i ruszyła za mężczyzną. Obróciłem się do jego kolegi i podałem mu klucze od samochodu. Teraz, gdy miałem jeden problem z głowy poczułem się pewniej. Nie musiałem niczego ukrywać. Poprawiłem marynarkę, by zakrywała opatrzone ramię i ruszyłem w przeciwną stronę, gdzie stał mój samochód. Usiadłem na tylnych siedzeniach, a chwilę potem już jechaliśmy w stronę granic miasta. Czas był moim wrogiem i ciężko było mi uwierzyć, że minęło tak mało czasu odkąd rano wszystko zaplanowałem. Miałem dużo pieniędzy, ale na niektóre sytuacje kwoty nie miały żadnego znaczenia. Gdy wyjechaliśmy z miasta mój kierowca podał mi mały tani telefon, który identyczny miał kierowca Cameron.

Dzieje się, dzieje!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro