Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

34

Gabriel

Przyglądałem się w oknie, jak pełni energii ludzie przechodzą z miejsca na miejsce. Od kilku tygodni mieszkałem w swojej kryjówce, która była mieszkaniem odcięta od jakichkolwiek powiązań ze mną i moją rodziną. Odwróciłem się. Na ścianie wisiała jedyna fotografia jaką miałem w mieszkaniu. Przedstawiała mnie w pierwszych latach życia z Jennish na hawajskiej plaży. Kiedyś zapytałem się marki dlaczego nie ma tam Leiho. Pamiętam, że odezwała się po dłużej chwili mówiąc, że ojciec nie lubił słońca i zrobił to zdjęcie. Patrząc na tą fotografię mam ochotę zrobić sobie krótki wypad na Hawaje. Jednak nie mogę nawet zrobić kroku poza miasto. Mój ojciec siedzi jak na szpilkach czekając na przywódcę tych zamieszek w mieście. Zaczynam nawet sądzić, że sam ruszy na łowy, a wtedy nastanie istny chaos i rzeź. Uśmiechnąłem się na wspomnienie zlecenia, które dostałem jakiś czas temu. Niektórzy sądzą, że Krzyk osiadł i stał się zbyt leniwy, by samemu wziąć sprawy w swoje ręce. Jeszcze więksi idioci sądzą, że to strach utrzymuje go z dala od ludzi.

Teraz gdy z mojego życia znowu zniknęła Cameron czas odmierzam kolejnymi zleceniami i delikatnym przypominaniem mi, że jestem następcą Leiho i muszę zacząć myśleć o przyszłości. Chciałbym wiedzieć co u Cameron. Chciałabym ją znowu wkurzyć tylko po to, by znowu rozpływała się w moich ramionach. Ciszę w mieszkaniu przerwało pukanie do drzwi. Opuściłem żaluzję i ruszyłem do drzwi. Listonosz wręczył mi paczkę i kazał podpisać. Paczka tak naprawdę była plikiem zdjęć i wymianą wiadomości. Leiho dałby się zarżnąć za tę paczkę, która zawierała ruchy grup przestępczych, które terroryzują miasto. Nadawcy tych plików zdjęć należą do grupy wolnych strzelców, którzy sądzą, że dają radę wyrwać z korzeniami całą elitę i sami zaczną nowe rządy. Jakiś czas temu odezwali się do mnie sądząc, że mam już dość pracowania dla innych i sam chcę kierować swoim życiem. Zgodziłem się i patrzyłem z boku jak planują i werbują innych. Dzieląc się z nimi swoimi myślami udało mi się dostać do kierownictwa tego całego przedsięwzięcia, dzięki czemu miałem dostęp do tych dokumentów.  W każdej chwili mogłem zakończyć tą zabawę rozlewem krwi, a jednak czekałem i patrzyłem na rozwój sytuacji.

- Ciekawe, czy chłoptaś Cameron też miał z nimi doczynienia.

Nie miałem nic przeciwko, by go zabili na miejscu. Przetarłem twarz próbując wyrzucić z głosy oskarżający głos Cameron przez telefon. Z frustracji uderzyłem w ścianę.  Powinna być ze mną, nie z tym frajerem. Byłem pewien, że nie wie jakie dźwięki wydaje z siebie Cameron, gdy dochodzi i gdzie lubi być dotykana.  Z pewnością też nie wie, że gdy się cieszy zamyka oczy, jakby bała się, że ta radość zaraz zniknie. Chciałem ją znowu zobaczyć, ale jedyna okazją by znów ją zobaczyć był sen.

Jak wrażenia? Co sądzicie o tym rozdziale i akcji, która się rozgrywa?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro