33
Gabriel nie dzwonił do mnie i nie pojawił się więcej pod moją pracą. Gdy ochłonęłam nie czułam już rozpaczy tylko wściekłość. Jego walka z ojcem zaszła za daleko i nie miał prawa mnie w to wciągać. Przez kolejne dni bałam się, że zobaczę jego samochód albo, co gorsza, jego ojca z kolejnymi groźbami pod moim adresem. Ostatnio również w mieście zrobiło się coraz niebezpieczniej. Lokalne grupy przestępcze wyszły nagle na ulicę i nikt nie wie dlaczego. Musieliśmy z Jasonem odłożyć wyjazd. Mój chłopak obiecał, że będzie mnie odwoził i przywoził z pracy. Pod koniec tygodnia, gdy już miałam do niego dzwonić zobaczyłam nadjedżający jego samochód. Nie przebrał się z munduru. Wsiadłam. Na jego ramieniu zobaczyłam czerwoną plamę. Ruszył z piskiem opon nim zdążyłam zaproponować byśmy się zamienili.
- Jason? Dobrze się czujesz? Pokaż ranę.
- Jak tylko wrócimy do domu. Jak było w pracy?
- Spokojnie. - na jego twarzy widziałam zmęczenie ostatnich dni.
Gdy tylko minęliśmy próg domu zobaczyłam kątem oka jak napięcie z jego ciała znika. Złapałam go za rękę i zaciągnęłam do kuchni. Pomogłam mu zdjąć koszulę i zobaczyłam prosty bandaż przesiąknięty krwią. Delikatnie zdjęłam go i przemyłam ranę.
- Dlaczego nie byłeś u lekarza? - odezwałam zduszonym głosem.
- Nie było czasu. Poza tym nie jest źle.
- Nie potrzebujesz szycia, ale nie powinieneś ruszać tą ręką przez najbliższy czas.
Moje ręce poruszały się automatycznie. Stare nawyki dały o sobie znać. Czułam na sobie zaciekawiony wzrok Jasona, byłam mu wdzięczna, że nie zadaje pytań.
- Dziękuję. - zdrową ręką posadził mnie sobie na kolanach.
- Powinieneś bardziej o siebie dbać. Na początek możesz się umyć. Martwię się o ciebie.
- Wiem, ale sytuacja jest poważna. Każdy z nas daje z siebie wszystko. Twój kolega Gabriel się odzywał?
Na sam dźwięk jego imienia poczułam dreszcze. Zmusiłam się spokoju.
- Nie, najwidoczniej ma ważne sprawy.
- Możliwe, próbowałem się do niego ostatnio dodzwonić. Wspominał mi ostatnio, że prowadzi agencję detektywistyczną i chciałem się go o coś zapytać, ale nie odbierał.
O mało nie spadłam z jego kolan słysząc, że Jason się z nim kontaktował, a przynajmniej próbował.
- Na pewno wszystko skończy się dobrze. Uważaj na siebie.
- Zapomniałbym - z kieszeni wyciągnął gaz pieprzowy i mi go podał. - Noś go zawsze przy sobie.
- Dobrze, a teraz zmykaj do łazienki. Uważaj na opatrunek. - wstałam I zaczęłam sprzątać ze stołu.
- Dobrze, mamo. - rzucił z uśmiechem i pocałował mnie w kark. Odprowadziłam go wzrokiem, dopóki nie zniknął w łazience. Zacisnęłam palce na ręczniku. Przez te kilka dni usiłowałam zapomnieć o Gabrielu, który planował jedynie wykorzystać moje ciało. Mimo wszystko wiedziałam, że jest w stosunku do mnie zaborczy. Nie chciałam by Jason i Gabriel kiedykolwiek się spotkali. Coś mi mówiło, że pojawienie się przestępców na ulicy ma z nim coś wspólnego.
Chętni na rozdział ze strony Gabriela?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro