Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

33

Gabriel nie dzwonił do mnie i nie pojawił się więcej pod moją pracą. Gdy ochłonęłam nie czułam już rozpaczy tylko wściekłość. Jego walka z ojcem zaszła za daleko i nie miał prawa mnie w to wciągać. Przez kolejne dni bałam się, że zobaczę jego samochód albo, co gorsza, jego ojca z kolejnymi groźbami pod moim adresem. Ostatnio również w mieście zrobiło się coraz niebezpieczniej. Lokalne grupy przestępcze wyszły nagle na ulicę i nikt nie wie dlaczego. Musieliśmy z Jasonem odłożyć wyjazd. Mój chłopak obiecał, że będzie mnie odwoził i przywoził z pracy. Pod koniec tygodnia, gdy już miałam do niego dzwonić zobaczyłam nadjedżający jego samochód. Nie przebrał się z munduru. Wsiadłam. Na jego ramieniu zobaczyłam czerwoną plamę. Ruszył z piskiem opon nim zdążyłam zaproponować byśmy się zamienili.

- Jason? Dobrze się czujesz? Pokaż ranę.

- Jak tylko wrócimy do domu. Jak było w pracy?

- Spokojnie. - na jego twarzy widziałam zmęczenie ostatnich dni.

Gdy tylko minęliśmy próg domu zobaczyłam kątem oka jak napięcie z jego ciała znika. Złapałam go za rękę i zaciągnęłam do kuchni. Pomogłam mu zdjąć koszulę i zobaczyłam prosty bandaż przesiąknięty krwią. Delikatnie zdjęłam go i przemyłam ranę.

- Dlaczego nie byłeś u lekarza? - odezwałam zduszonym głosem.

- Nie było czasu. Poza tym nie jest źle.

- Nie potrzebujesz szycia, ale nie powinieneś ruszać tą ręką przez najbliższy czas.

Moje ręce poruszały się automatycznie. Stare nawyki dały o sobie znać. Czułam na sobie zaciekawiony wzrok Jasona, byłam mu wdzięczna, że nie zadaje pytań.

- Dziękuję. - zdrową ręką posadził mnie sobie na kolanach.

- Powinieneś bardziej o siebie dbać. Na początek możesz się umyć. Martwię się o ciebie.

- Wiem, ale sytuacja jest poważna. Każdy z nas daje z siebie wszystko. Twój kolega Gabriel się odzywał?

Na sam dźwięk jego imienia poczułam dreszcze. Zmusiłam się spokoju.

- Nie, najwidoczniej ma ważne sprawy.

- Możliwe, próbowałem się do niego ostatnio dodzwonić. Wspominał mi ostatnio, że prowadzi agencję detektywistyczną i chciałem się go o coś zapytać, ale nie odbierał.

O mało nie spadłam z jego kolan słysząc, że Jason się z nim kontaktował, a przynajmniej próbował.

- Na pewno wszystko skończy się dobrze. Uważaj na siebie.

- Zapomniałbym - z kieszeni wyciągnął gaz pieprzowy i mi go podał. - Noś go zawsze przy sobie.

- Dobrze, a teraz zmykaj do łazienki. Uważaj na opatrunek. - wstałam I zaczęłam sprzątać ze stołu.

- Dobrze, mamo. - rzucił z uśmiechem i pocałował mnie w kark. Odprowadziłam go wzrokiem, dopóki nie zniknął w łazience. Zacisnęłam palce na ręczniku. Przez te kilka dni usiłowałam zapomnieć o Gabrielu, który planował jedynie wykorzystać moje ciało. Mimo wszystko wiedziałam, że jest w stosunku do mnie zaborczy. Nie chciałam by Jason i Gabriel kiedykolwiek się spotkali. Coś mi mówiło, że pojawienie się przestępców na ulicy ma z nim coś wspólnego.

Chętni na rozdział ze strony Gabriela?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro