Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

30

Tej nocy nie zasnęłam, męczyły mnie myśli, których chciałam za wszelką cenę uniknąć. Nad ranem nie miałam sił, by wstać i zacząć kolejny dzień. Wyłączyłam w nocy telefon ze strachu przed wiadomością od Gabriela. Nie dałam mu odpowiedzi. Gdy odchodziłam dodał jedynie, że mamy czas i poczeka ile będzie trzeba. Nagle moje myśli przerwał budzik Jasona zignorował go i jedynie mocniej naciągnął na siebie kołdrę. 

- Nie wstajesz? - powiedziałam, gdy budzik rozbrzmiał kolejny raz. Spod kołdry usłyszałam przeciągły jęk.

- Nie, mam wolne. Niech inni zadbają o bezpieczeństwo miasta. - już zapomniałam jak Jason zachowuje się, gdy ktoś go budzi przed czasem. 

Ściągnęłam z niego kołdrę i spojrzałam w jego rozespane oczy.

- Masz zamiar spędzić cały dzień w łóżku? 

- Może, rzadko mam czas leniuchować.

- Ja niestety muszę iść do pracy. 

Wyskoczyłam z łóżka i zaczęłam się ubierać. Usiadł i przyglądał się jak chodzę po mieszkaniu. Nagle nadeszła mnie ochota mu o wszystkim powiedzieć, by pokazać jak wielkim chaosem jest moje życie. Zdarzało się to, co kilka miesięcy. Zdusiłam to uczucie, jak zawsze. 

Jason

Gdy Cameron wyszła położyłem się z powrotem na łóżku i zamknąłem oczy. Miałem ochotę krzyczeć. W nocy kilka razy chciałam złapać ją za ramiona i zapewnić, że może mi ufać. Nie musi kłamać. Zacząłem przypominać sobie początki naszej znajomości. Cameron chciała bym zwrócił na nią uwagę i się nią zaopiekował. Według znajomych byliśmy wzorową parą i na początku też tak sądziłem, dopóki ktoś nie chciał jej zaatakować.

- Cholera. - mruknąłem pod nosem i sięgnąłem po telefon. Mimo wczesnej godziny mój mózg działał na najwyższych obrotach. Wczoraj, dosłownie moment przed tym jak pojawiła się w drzwiach miałem zamiar zadzwonić do Gabriela. Czułem, że  ją zna i może pomóc mi ją znaleźć

Teraz na  telefonie mam wybity jego numer i waham się czy do niego zadzwonić. Od tego faceta na kilometr śmierdzi śmiercią i niebezpieczeństwem. Nie chciałem robić tego za plecami Cameron, która usilnie próbuje coś przede  mną ukryć. Trudno jest mi ją chronić, gdy nic nie wiem. Nie chciałem jej wczoraj mówić, że bardziej ufają mi obcy na ulicy niż własna dziewczyna.

- Witam, w czym mogę pomóc? - w słuchawce usłyszałem jego spokojny i obojętny ton.

- Dzień dobry, z tej strony Jason...

- Wiem kim jesteś. 

- To dobrze, bo chciałbym z tobą porozmawiać o Cameron. 

- O twojej dziewczynie? Dlaczego miałbym cokolwiek wiedzieć o twojej dziewczynie?

- Bo na twój widok wyglądała jakby zobaczyła ducha.

- Może jej kogoś przypominałem. W każdym razie powinieneś porozmawiać z nią, nie ze mną.

- Cameron coś grozi. Od wczoraj wygląda jakby dusiła w sobie za wiele. Nie wiem kim dla siebie byliście, ale jeśli wiesz coś o  jej przeszłości lub starszym bracie to zadzwoń. - zacząłem żałować, że do niego zadzwoniłem. - Byłbym wdzięczny jeśli nie powiesz jej, że dzwoniłem. - rzuciłem na odchodne.

- Jeśli ona się nie odezwie to możesz być spokojny. - jego głos nagle stał ostrzejszy, a następnie się rozłączył. 

Podczas rozmowy z Gabrielem dostałem wiadomość od mamy z pytaniem, czy wpadniemy jutro do niej z Cameron na obiad. Odpisałem, że może się nas spodziewać. Musiałem wykonać jeszcze jeden telefon. 

- Cześć, Jack, mam pewną sprawę. Gdzie jest teczka z informacjami na temat napadu na Cameron z udziałem meksykanina?

- Pewnie w archiwum.

- Dzięki.

Jak wrażenia?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro